o czym szumią wierzby

Zwierzeczeństwo – Michel Plessix – „O czym szumią wierzby – 1 – W puszczy”

O czym szumią wierzby to klasyka literatury przeznaczonej dla dzieci i młodzieży. Powieść wydana po raz pierwszy w 1908 roku, napisana przez Kennetha Grahame’a, opowiada o zwierzętach, jednak autor przypisuje im niemal wszystkie ludzkie cechy, ponieważ to właśnie różne postawy ludzkie, nasze zalety i przywary mają być w owych zwierzętach dostrzegalne. A ponieważ samych siebie ocenia się najtrudniej i to właśnie samym sobie krytyki szczędzimy najbardziej, ubranie naszych dobrych i złych cech w zwierzęce szaty ma sporo sensu i zabieg ten działa od wieków, żeby wspomnieć chociażby znane niemal wszystkim Bajki Ezopa. Michel Plessix postanowił przenieść wielokrotnie adaptowaną i przenoszoną na ekran opowieść Grahame’a na karty komiksu, kolejny raz ożywiając takie postacie jak Szczur, Kret, Ropuch i Borsuk. Tom pierwszy, zatytułowany W puszczy, zapoznaje nas z tymi bohaterami, wrzucając w wir ich przygód.

Wraz z nadejściem wiosny nieśmiały i pracowity Kret zabrał się za oczywiste w tych okolicznościach wiosenne porządki. Zmęczony, acz zadowolony z efektu, postanawia odpocząć, bielenie ścian zostawiając na następny dzień. Udaje się więc na przechadzkę, chłonąc zapachy i aromaty świeżo wyklutej wiosny, podziwiając krajobrazy i talent natury do malowania niepowtarzalnych pejzaży. Niedługo potem spotyka na swojej drodze Szczura, który, jakby znali się od zawsze, proponuje Kretowi wspólną wyprawę łódką, a na koniec smakowity piknik na łonie natury. Rozkoszując się przyrodą i błogim lenistwem, wkrótce spotykają również dobrą znajomą Szczura – Wydrę, która chętnie przyłącza się do posiłku. Ten jednak zostaje przerwany popisami na rzece, których nieświadomym autorem okazuje się Ropuch, którego zarówno Szczur, jak i Wydra, przedstawiają Kretowi jako dobrodusznego, choć niezdarnego zapaleńca, który oddaje się całym sercem każdemu nowemu hobby, lecz na wyjątkowo krótko. Tym razem obserwują zamiłowanie do wioślarstwa, które absolutnie nie odwzajemnia tych ropuszych względów. Na chwilę w trawach mignie im także mrukliwy Borsuk, jednak Kret nie zdąży się nawet przedstawić, gdyż ten znika tak prędko, jak się pojawia, pozostawiając po sobie mgliste borsucze wspomnienie. Gdy wyprawa kończy się niespodziewaną kąpielą Kreta i Szczura, ten ostatni proponuje nowemu przyjacielowi nie tylko, by wysuszył się u niego w domu, ale także, by zabawił nieco dłużej. Przystając na propozycje, Kret wzrusza się, co autor wykorzystuje jako pretekst do minimalnego przełamania ściany pomiędzy światem przedstawionym a czytelnikami. Tak kończy się zresztą pierwszy rozdział zatytułowany Nad brzegiem rzeki. Następne dwa, które składają się na tom pierwszy, czyli Zlot pojazdów niezwykłychPuszcza, opowiadają kolejno o bliższym poznaniu Ropucha i o tym, jak zapałał niemożliwą wręcz do opisania pasją do automobili, a także o samotnej wyprawie Kreta do puszczy, od której próbował odwieść go Szczur i, jak się okaże, doskonale wiedział, co robi.

O czym szumią wierzby to wśród ogromu komiksów, w których głównymi bohaterami są personifikowane zwierzęta, egzemplarz wyjątkowy, bo nie tylko nadaje cech ludzkich faunie, ale wręcz dystynguje jej przedstawicieli, wynosi na wyższy poziom erudycji, elegancji, wyrafinowania i gracji (może niekoniecznie w poruszaniu się, ale na pewno w wysławianiu i zachowaniu względem siebie nawzajem). Świat wykreowany przez Kennetha Grahame’a, a sprytnie i malowniczo przeniesiony na plansze komiksu przez Michela Plessixa, zachwyca zarówno fabularnie, całościowo, jak i niuansami i drobiazgami, które sprawiają, że poszczególne kreacje są kompletne, pełne, zadbane i zaopiekowane. Nietrudno docenić kunszt Plessixa i zauważyć wyjątkową radość, jaką sprawiła mu możliwość przeniesienia tej opowieści w ramy komiksu, nadanie nowego wymiaru i dodanie własnych znaczeń i inspiracji. Ilustracje są wspaniałe, a pominąwszy uczłowieczone zwierzęta, które z nich na nas zerkają, przywodziłyby na myśl malarskie dzieła stworzone pędzlem najwybitniejszych w swym fachu. Plessix zresztą nie ukrywa inspiracji, dziękując czterem artystom: Monetowi, Manetowi, Klimtowi i Van Goghowi – bezpośrednie odniesienie do ich twórczości znajdziemy na stronie 23, ale malarskość i zachwyt nad malowniczością świata przyrody widać na każdej planszy, na niemal każdym kadrze O czym szumią wierzby. Ultracienka, ozdobna, pełna detali i zawijasów kreska pozwala dotrzeć Plessixowi w najdrobniejsze zakamarki natury, kreśląc kruchość gałęzi, milionowość liści, jesienność leśnego poszycia. Użyte barwy odpowiadają porom roku, racząc nas kolejno pastelami, soczystościami, zmurszałością i kojącą, lecz także niepokojącą bielą. Lektura wymaga uwagi, ale jest to uwaga, którą nie tylko musimy, ale również chcemy poświęcić, bo pozwala nam dostrzec wiele szczegółów i detali, które szkoda by było przegapić. 

O czym szumią wierzby to również komiks wyjątkowy pod względem zawartej treści. Jak na powieść graficzną jest tu stosunkowo dużo treści i choć sprowadza się to finalnie do drobnego druku, nie jest to nic, co odbierałoby przyjemność z lektury – wręcz przeciwnie. Słowa, których używa autor, z których tka tę opowiadaną na nowo opowieść, są idealnie dopasowane do ilustracji – równie eleganckie  i malownicze, oddające piękno i gustowność plansz, a także ogólnie – otaczającego bohaterów świata. W każdy zdaniu, jak i kadrze, da się wyczuć podziw dla tego, co zmalowała natura. Tego typu stylistyka nie jest typowa dla powieści graficznych, tym bardziej wybija się jej unikatowość.

Było piękne późnojesienne popołudnie. Ostry chłód podszczypywał pyzaty pyszczek Kreta. O tej porze roku świat wyglądał całkiem inaczej… Kret miał wrażenie, że otarł się o tajemnicę istnienia…Dotychczas niedostępne doliny i gaje odsłaniały swoje sekrety… Spłowiały bratków szafirowe oczy, soczysta zieloność liści poblakła… Przyroda ukazywała się obnażona. Mizerna. Prawdziwa.

A jednak autor zachowuje w tym wszystkim równowagę, nie doprowadza do przesytu, do mdłości, do czego służy mu idealnie wyważony humor, którego również w pierwszym tomie nie zabrakło. Zabawne teksty Szczura wierszoklety, humor sytuacyjny, który obnaża słomiany zapał Ropucha, tak dobrze znany nam ze świata ludzi, jak również mnóstwo zwykłych, zabawnych sytuacji, które czytelnik doskonale rozpozna z własnej codzienności. Interakcje między zwierzętami są ciepłe i pogodne, ale nie brakuje w nich czasem drobnych złośliwości i szpilek, które czynią przedstawiony świat jeszcze bardziej ludzkim, choć tak bardzo ubranym w futro. W Krecie, Szczurze, Wydrze i Ropuchu dostrzeżemy odzwierciedleniem różnych ludzkich charakterów, których konkretne cechy niekiedy wzbudzają śmiech, a niekiedy podziw – w zależności od sytuacji, ale również obserwatora. Kret jest nieśmiałym, ale obdarzonym dobrym, otwartym sercem stworzonkiem, który za sprawą przyjaźni ze Szczurem coraz bardziej otwiera się na świat, nowe możliwości i doznania. Szczur to pełen energii znawca świata, który ową znajomość wykorzystuje w swojej poezji i pieśniach (co nie zawsze podoba się innym mieszkańcom Lasu, żeby wspomnieć choćby obśmiane przez niego Kaczki) – to również koneser dobrego jedzenia, schłodzonego wina i prawdziwy erudyta. Wydry i Borsuka nie mieliśmy jeszcze okazji poznać na tyle, by powiedzieć coś o ich charakterach, natomiast Ropuch to typowy nowobogacki wariat, który każdego dnia ma nową pasję, przysięgając, że tym razem już na pewno przy niej zostanie. Ropuch ma ogromny, budzący podziw dwór, a pieniędzy nie brakuje mu na żadne nowe zachcianki. Pytanie tylko czy – a raczej: kiedy – jego słomiany zapał i nieposkromiony bzik sprowadzą na niego nieszczęście.

O czym szumią wierzby to piękny i wyjątkowy pod każdym względem komiks. Nie tylko opowiada niezwykłą historię spersonifikowanych zwierząt, ale także robi to w sposób zarówno elegancki, jak i zabawny. Okraszone to wszystko zostaje przepięknymi ilustracjami, których szczegółom chce się poświęcić więcej czasu. Również piękna okładka zachęca do sięgnięcia po tę opowieść, która dzieje się tak blisko nas, a jednocześnie tak daleko. Dostrzegając w zwierzętach nasze ludzkie przywary, możemy się z nich pośmiać nieco głośniej, ale również zastanowić się, czy zwierzeczeństwo i człowieczeństwo są od siebie tak bardzo oddalone, jak niektórzy by tego chcieli. W końcu ten piękny, malowniczy świat, jest pejzażem dla nas wszystkich i wszyscy chcemy go podziwiać.

Fot.: Egmont


Przeczytaj także:

Recenzja komiksu Pan Borsuk i Pani Lisica – 1 – Spotkanie

o czym szumią wierzby

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *