Monster-of-the-week – Chris Carter, Joe Harris – „Z Archiwum X. Żywiciele” [recenzja]

Drugi tom komiksowej kontynuacji kultowego serialu o przygodach Muldera i Scully pod wieloma względami różni się od pierwszej części. Jeśli jednak różnice te mają postawić Żywicieli w opozycji do Wyznawców, to mimo wszystko (bo oba tomy stoją przecież na bardzo dobrym poziomie!) właśnie Żywiciele będą plasować się ciut wyżej, jeśli chodzi o poziom – zarówno historii jak i rysunków.

Twórcy komiksu, Joe Harris i Chris Carter, postawili tym razem na znaną fanom Z Archiwum X formułę, zwaną monster-of-the-week. Dzięki temu dostajemy cztery różne historie, z których każda jest równie ciekawa i wciągająca. Fabuła nadal ściśle trzyma się serialu, nawiązując do niego w mniej lub bardziej dosłowny sposób. Przede wszystkim podkreślić trzeba fakt, że świetnie utrzymany jest we wszystkich historiach klimat, a dzięki niemu nawet bez muzyki i wszelkich efektów dźwiękowych, komiks potrafi wywołać gęsią skórkę. Czytając, nie odczuwamy również dyskomfortu związanego z tym, że (co mogłoby się przecież przytrafić) choć wiemy, że są to nadal postaci znane nam ze szklanego ekranu, to tak naprawdę czytamy o kimś innym. Żywiciele, tak i Wyznawcy, są bowiem tak naładowani atmosferą Z Archiwum X, tak przesiąknięci tym wszystkim, co czyniło ten serial wyjątkowym, że po prostu takie wrażenie nie ma tutaj racji bytu.

Pierwsza historia bezpośrednio nawiązuje do drugiego odcinka drugiego sezonu serialu, w który Mulder i Scully ścigali istotę nazwaną przez nich Flukemanem. Tajemnicze zaginięcie dziewczyny i śmierć chłopaka sprowadzają Muldera na Martha’s Vineyard, gdy tymczasem jego partnerka ponownie postanawia przebadać to, co niegdyś udało im się złapać w pogoni za Flukemanem. Na szczęście dla agentów Archiwum znów otworzyło swoje podwoje, dzięki czemu mogą oni porównać sprawę sprzed lat z teraźniejszymi zaginięciami. W historii tej nie zabraknie – poza potworami ze ścieków – wspomnień i sentymentów, a także tajemnicy sprzed wielu lat, której rozwiązanie sięga aż do Czarnobyla. Dwa pierwsze rozdziały, które składają się na tę historię, obfitują nie tylko w akcję i ścisłe nawiązania do serialu, ale niosą także przesłanie (stare jak świat, choć przez wielu z nas nieustannie lekceważone), że z każdego czynu zostaniemy prędzej czy później rozliczeni, że tylko kwestią czasu jest, by świat upomniał się o karę i zadośćuczynienie nawet za najmniejsze drobiazgi.

Rozdział trzeci to kolejna historia. Znów mamy tu podział na przeszłość i teraźniejszość. W Missisipi, w roku 1987 przeprowadzony został tragiczny w skutkach eksperyment. Tymczasem w Waszyngtonie Mulder dostaje tajemniczą wiadomość, która sprowadza go do Wirginii, do domu, w którym kiedyś mieszkał. Okazuje się, że zamieszkujące go obecnie kobiety mają dla agenta coś, co podobno należy do niego…

Następna historia dotyczy tajemniczych uprowadzeń w Pensylwanii. Wszystkie tropy prowadzą do jednego mężczyzny, mimo to, agent Mulder nie wierzy, że człowiek ten jest właściwym rozwiązaniem sprawy. Szybko jednak okazuje się, że to Scully będzie główną bohaterką tego rozdziału, ponieważ tajemniczy i straszliwy szczebiot usłyszą głównie ci, którzy są zagubieni i zranieni, słabi poprzez to, co zostało im kiedyś odebrane. A na świecie wciąż są istoty, które żerują na ludzkiej słabości i rozpaczy.

Ostatnia historia to przede wszystkim gratka dla zagorzałych fanów serialu, którzy śledzili wszystkie odcinki. Przemyślenia Palacza to rozdział pełen wspomnień, których moc potęgują dodatkowo fantastyczne, najlepsze jak do tej pory, rysunki. Pełne niepewności i niedopowiedzeń, momentami niemalże rozmazane, sentymentalne. Jakby czytelnik został wessany przez stare zdjęcie, które nagle zaczyna opowiadać zapomnianą, spisaną niemal na straty historię. Z tego rozdziału dowiadujemy się kilku rzeczy o najbardziej tajemniczej postaci ze świata Archiwum X. Czy dowiemy się jednak wystarczająco wiele?

Żywiciele to przede wszystkim świetne historie zilustrowane dodatkowo – w odróżnieniu od pierwszego tomu – przez różnych rysowników. Udział w projekcie wzięli bowiem Elena Casagrande, Silvia Califano, Gregg Scott, znany czytelnikom z pierwszego tomu Michael Walsh, Tony Moy, a także twórca świetnej okładkowej ilustracji, menton3, czyli Menton J. Matthews III. Absolutnie nie burzy to i nie zakłóca odbioru, wręcz przeciwnie, bo taki zbieg przy formule monster-of-the-week można powiedzieć, że był nawet wskazany. Nie sądziłam, że ten tytuł aż tak dobrze wsiąknie w zeszyty, kadry, dymki i odnajdzie się w, rygorystycznych mimo wszystko, ramach komiksu. Cieszy również to, że agent Mulder i agentka Scully zachowują nie tylko te same rysy, ale również cechy charakteru, dzięki czemu otwierając komiks, powracamy do nich jak do starych, dobrych znajomych.

Wydawnictwo SQN jak zwykle świetnie się spisało przy pracy nad technicznymi  aspektami wydania. Twarda oprawa i śliski kredowy papier kontynuują to, co krakowskie wydawnictwo rozpoczęło wraz z pierwszym tomem. Oby tak dalej! Tym bardziej, że czytelnicy wraz z kolejnymi przygodami agentów będą chcieli więcej, a wydawnictwo, od kiedy podjęło się wydawania w Polsce komiksów o tajemniczych sprawach Archiwum X, to teraz ich żywiciele.

Fot.: wsqn.pl

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *