lore

Morduję, bo lubię – Aaron Mahnke – „The world of Lore. Niegodziwi śmiertelnicy” [recenzja]

Noc to taka dziwaczna pora. Przyjemna, tajemnicza, przerażająca, obojętna. Z jednej strony to oczywiste, że musimy położyć się spać, aby następnego dnia nie podpaść szefowi, gdy ten przyłapie nas na przysypianiu nad ekspresem do kawy. Z drugiej strony, to noc wydaje się idealną porą, aby zrzucić ciężar codziennej rutyny i w spokoju oddać się domowemu SPA. Gorąca kąpiel, brak makijażu, ciepła herbatka, na talerzu obrzydliwie słodki pączek. Do tego wygodna piżamka, grube skarpety i w ten sposób można rozpocząć nocny maraton filmowo-serialowy. Po chwili czujemy, że herbata pragnie jak najszybciej opuścić nasz organizm, więc postanawiamy udać się do toalety. Nagle słyszymy bardzo niepokojące warczenie. Dźwięk z każdą sekundą wydaje się być coraz głośniejszy, bardziej krwiożerczy, może nawet… głodny? Czy głos nie znajduje się nagle za moimi plecami? Patrzymy na zegarek: trzecia w nocy, godzina demonów. Demon? Zjawa?Annabelle? Czy próbuje mi coś powiedzieć? A może chce czegoś innego? Nocna toaleta może poczekać do rana, w tej chwili musimy wrócić do naszej strefy bezpieczeństwa, inaczej: łóżko z grubą kołdrą. Pamiętajmy, aby żadna część ciała nie wystawała poza granicami łóżka! Bieg. Łóżko. Kołdra. Nareszcie bezpieczeństwo. Aaron Mahnke w swojej książce The world of Lore. Niegodziwi śmiertelnicy uraczy nas sporą dawką historii, wspomnień z przeszłości i (prawie) niewytłumaczalnych zjawisk, pokazując, że to, co najgorsze często nie jest wytworem sił nadprzyrodzonych. Czasami największe zło tego świata siedzi w naszych głowach. Jak to demoniczne warczenie, które jest tylko zegarem ze słabą baterią. Bu!

Aaron Mahnke jest znany nie tylko jako pisarz, ale producent i główny prowadzący podcastów Lore, które w latach 2015 i 2016 otrzymały główne nagrody iTunes. I to na nich opiera swoje książki ze świata Lore. Jednak zamiast straszyć nas strzygami i demonami z ludowych legend i folkloru (które stanowiły główną oś pierwszego tomu), Mahnke zebrał i przedstawił nam losy najstraszniejszych z potworów, jakie stąpały po ziemi, a których sylwetka jest jak najbardziej ludzka. Seryjni mordercy, oszuści i heretycy to tylko nieliczni uczestnicy świata Lore, bowiem autor uwypukla swoją fascynacje zjawiskami tajemniczymi i niewytłumaczalnymi, dlatego też wspomnienia o tragicznych procesach czarownic z Nowej Anglii – zjawisko samospalenia czy zagadkowe zniknięcie kolonii Roanoke musiały w książce dostać swoje pięć minut. Jednak dalej stanowią one jedynie kropelkę w morzu tego, co znajdziemy w całej książce. Aaron Mahnke za swoją pracę i zaangażowanie zasługuje na szósteczkę, a jeśli skala szkolnych ocen pozwoliłaby na siódemkę, to ja dałabym mu ósemeczkę. Niegodziwi śmiertelnicy jest zbiorem historii najgorszych bestii chodzących po świecie, tak realnych jak ciało i krew, tak sadystycznych, zepsutych i niezrozumiałych jak tylko ludzki rozum jest w stanie pojąć. Jak sam autor wspomina, jego fascynacja zaczęła się od pierwszych odcinków Z Archiwum X, a miejsce jego zamieszkania słynące z krwawych procesów czarownic z Salem tylko pogłębiły jego obsesję na punkcie tego, co nie można w racjonalny sposób wyjaśnić. A my, dzięki temu, mamy możliwość uczestniczyć w najbardziej bestialskich zbrodniach i przekrętach w dziejach ludzkości.

Całość utrzymana jest w bardzo przyjemnych dla oka (i ucha) tonie, wręcz mamy wrażenie jakbyśmy słuchali kolejnego podcastu radiowego czy przerażającej historii przy ognisku, piekąc kiełbasę na patyku. Dzięki temu książkę czyta się w naprawdę ekspresowym tempie, a strony przewracają się z prędkością światła. Każda historia jest inna, ciekawa, wręcz dziwnie fascynująca (nawet te, które opisywały niepokojące praktyki morderców) a większość rozdziałów opatrzona jest przemyśleniami autora, że to, co przedstawia Lore nadal ma swoje miejsce, takie jak uprzedzenia czy religijny fanatyzm (które, na szczęście, teraz nie prowadzą do masowych egzekucji).

Zdecydowanie do moich faworytów należy rozdział Ze śmiercią jej do twarzy, skupiający się głównie na słynnych zbrodniach dokonanych przez kobiety. Mamy tu m.in. historię Elżbiety Batory, zwanej również Krwawą Hrabiną czy pielęgniarki Jane z dość osobliwą pasją, jaką było obserwowanie umierających ludzi (i nie tylko obserwowanie). A może zmyślne morderstwa są już tematem tak wyświechtanym, że nie robią już większego wrażenia? Proszę bardzo, oto nadchodzi historia Mary i Joshuy, małżeństwa z Godalming. Mary Toft była bardzo zaradną i pracowitą kobietą. Razem z mężem wynajmowali niewielki domek na farmie, gdzie oboje musieli trudzić się ciężką pracą w polu. Chociaż Mary musiała poświęcać się pracy przy roli znacznie częściej, gdyż Joshua trudził się również jako sukiennik. Byli stosunkowo młodym małżeństwem, a Mary w wieku dwudziestu trzech lat mogła pochwalić się już trójką dzieci…i kolejną ciążą. Jednak w XVIII wieku ciąża nie była dobrym usprawiedliwieniem od przerwania pracy, dlatego, aby zapewnić rodzinie środki do życia, Mary pracowała aż do chwili porodu. Kondycja finansowa małżeństwa nie pozwoliła kobiecie na odpoczynek, co pewnie znacznie utrudniło jej przebieg ciąży.
Mary Toft zaczęła przedwcześnie rodzić. W przebiegu porodu pomogła jej teściowa, jednak pomimo swojego doświadczenia, nie była w stanie zaradzić temu co zaraz miało nastąpić. Co mogło pójść nie tak? Był to wiek XVIII, więc jakiekolwiek powikłania przy porodzie nie są chyba jakaś wielką nowiną; tamtejsza medycyna ani trochę nie przypominała naszej. I samą siebie przyłapałam na takim uprzedzeniu, bo co mogłoby mnie tu zaskoczyć. A jednak nasza intrygantka, wprowadziła mnie w niemałe osłupienie, gdyż to, co Mary wydała na świat nie było człowiekiem… a raczej cała szesnastka urodzonych przez nią istot nie była w żaden sposób ludzka. Nie ma tu mowy o żadnych demonicznych siłach czy miejskiej legendzie, którą straszono młode kobiety. Mowa tu o udokumentowanym przypadku najbardziej niepokojącego porodu w historii. Co Mary urodziła? Tutaj zostawię niedosyt.
A jest tego znacznie więcej.

The world of Lore. Niegodziwi śmiertelnicy jest pozycją obowiązkową dla każdego (psycho)fana przerażającej literatury faktu. Jest to niemal połączenie Z Archiwum X, CSI: Kryminalne zagadki i grozy H.P. Lovecrafta, które ukazują, że najgorsze potwory nie są wytworami wyobraźni, lecz są tak samo rzeczywiste jak sąsiad z bloku obok czy nasze odbicie w lustrze. Groza, absurdalność i tajemniczość idealnie oddają to, co możemy znaleźć w tej lekturze a świadomość prawdziwości opisanych zdarzeń przyprawi nas o gęsią skórkę i niepokojące, ale i dziwnie satysfakcjonujące dreszcze, które zedrą nam sen z powiek na najbliższe godziny. Literatura grozy? Nie, dziękuję; ja mam swoje Lore.
Przeszłość kryje naprawdę krwawe wspomnienia, które nie są spowodowane tylko dziką rządzą krwi, ale ma swoje źródła w ludzkich przesądach, uprzedzeniach czy strachu. Wystarczyła mała niechęć, aby śliczna dziewczyna z sąsiedniej wioski wylądowała na stosie. Jedno kłamstwo, aby dwieście osób straciło życie. Zazdrość, aby nasza głowa wylądowała w czyjejś torbie.

Fot.: Zysk i S-ka

 

 

lore

Write a Review

Opublikowane przez

Natalia Trzeja

Piszę, więc jestem. I straszę w horrorach. Bu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *