mów mi marianna

Cogito ergo sum, czyli nie ciało, a umysł zdobi człowieka – Karolina Bielawska – „Mów mi Marianna” [recenzja]

O tym, że polskie kino dokumentalne ma się dobrze, a może nawet jest coraz bardziej interesujące, świadczyła m.in. nominacja do Oscara dla filmu Joanna, opowiadającego historię chorej na raka kobiety, która  ze wszech miar próbuje wpoić swemu synowi istotę afirmacji życia, tchnąć w niego radość czerpaną z drobnych zdarzeń i pojedynczych chwil, oraz dokonać przyspieszonej nauki dojrzałości. Duma wzrastała dzięki kolejnemu nominowanemu do Oscara filmowi o podobnym ciężarze tematycznym, obrazowi Nasza klątwa, będącemu swoistą autoterapią rodziny uwikłanej w chorobę dziecka. Najnowszy film Karoliny Bielawskiej, znanej do tej pory z raczej komercyjnych i zarobkowych produkcji (pisała scenariusze do serialu Na dobre i na złe), potwierdza tezę o wysokim poziomie rodzimego kina dokumentalnego.

Nagroda publiczności i zwycięstwo na 55. Krakowskim Festiwalu Filmowym jest zwieńczeniem nadzwyczaj trudnej drogi, jaką przeszła zarówno bohaterka filmu Mów mi Marianna, jak i reżyserka filmu. Zacznijmy od początku. Twórczyni filmu wykreowała w swojej głowie wizję stworzenia filmu opowiadającego o sytuacji osób transseksualnych. Z założenia miał to być film fabularny, co zatem spowodowało, że udało się nakręcić tak przejmujący dokument? Zupełny zbieg okoliczności – Bielawska poznała Mariannę (wtedy jeszcze Wojtka) na spotkaniu z Anną Grodzką i od razu zdecydowała się zaproponować pokazanie jej heroicznej walki o własne życie widzom. Walki na śmierć i życie,  w dosłownym tego słowa znaczeniu. Otóż Marianna, 43-letnia osoba, wypełniająca rolę męża i ojca doszła do momentu, w którym po zrealizowaniu społecznie oczekiwanych funkcji, stanęła nad przepaścią. Do wyboru miała dwie możliwości: próbę dalszego życia, która immanentnie związana była z operacją zmiany płci, ze „zrobieniem ze sobą porządku”, albo śmierć… Dokładnie tymi słowami określiła swoją sytuację Marianna. Całość filmu, jak i okoliczności jego powstania, to nieustanna walka śmierci z życiem. Między tymi dwoma biegunami roztaczają się meandry życia zarówno bohaterki filmu, jak i reżyserki, która w trakcie kręcenia filmu zachorowała na raka. Tutaj życie wymieszało się z filmem. Tragiczność kolei losów obu kobiet z jednej strony wzmaga patetyczność i powagę wytworu, z drugiej zaś pokazuje realność siły tkwiącej w człowieku.

Marianna_still_01-e1429644103253

Mów mi Marianna zdobyła nagrodę publiczności na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Krakowie, jednakże owa publiczność okazuje się nie być reprezentatywną grupą. W szerszym dyskursie społecznym pozycja osób transseksualnych nie spotyka się z podobnym zrozumieniem. Społeczna percepcja tego zjawiska pełna jest nierzeczywistych fantazmatów upraszczających złożoność tej problematyki. Bielawska żyła w błogiej nieświadomości, a raczej w idealistycznej chmurze przekonania o tym, że Polacy są tolerancyjni wobec ludzkich odmienności. Niestety, musiała zmienić swoją wręcz utopijną wizję naszego społeczeństwa, a to za sprawą przeciwności, z jakimi borykała się na każdym kroku w trakcie zbierania materiałów do filmu oraz przy jego realizacji. Kłody rzucało kierownictwo zakładu pracy Marianny, przechodnie, rodzina bohaterki. W tym kontekście film ten jest wyrazem sprzeciwu twórców wobec antyhumanitarnego i ograniczonego spojrzenia na ludzką złożoność. Jest również nienachalną próbą wpłynięcia na postawy odbiorców. W końcu kino to medium zmierzające do zmiany, będące bodźcem do namysłu nad otaczającym nas światem. Tak wiele zmienia się w  naszym społeczeństwie; mamy parady równości, osoby z mniejszości seksualnych reprezentują nas w mediach, nieheteronormatywni politycy sprawują władzę na wysokich szczeblach, a jednak sporo brakuje nam, Polakom, do pełnego zrozumienia sytuacji osób LGBT. Karolina Bielawska podjęła się trudnej i jakże potrzebnej próby przybliżenia tej problematyki, bo przecież prawa człowieka są prymarną kwestią dla społeczeństwa.

Marianna_still_07-e1429644061665

Nie sposób przy rozmowie o Mów mi Marianna nie podjąć tematu sytuacji osób transseksualnych, należy jednak zaznaczyć, że nie jest to naczelny przekaz. Film weryfikuje tradycyjny obraz płciowości oraz skłania do reinterpretacji zastanych i wpojonych w katolickiej kulturze przekonań dotyczących płci, jednak to nie ten metapoziom wiedzie prym przy ostatecznej ocenie. Zdecydowanie istotniejszym wątkiem jest siła i potęga tkwiące w bohaterce filmu. Jej desperacja, szczerość, a także bezsilność wobec barier, z jakimi ma do czynienia na każdym kroku powoduje, iż wzmaga się w widzu ogromny zasób empatii i współczucia. Wątek miłosny, z jakim mamy do czynienia, oglądając ten dokument, potęguje to wrażenie i sprawia, że postrzegamy bohaterkę nie przez pryzmat jej niedopasowania do wzorców płciowych przyjętych i wręcz nieugiętych w naszej konserwatywnej kulturze, a przez pryzmat jej ludzkich potrzeb, ogromu tragedii wymieszanej z pozytywną energią i determinacją. Odrzucona przez rodzinę, stygmatyzowana i niezrozumiała przez wielu Marianna nie traci nadziei,  dlatego Mów mi Marianna to film o afirmacji życia, wbrew wszelkim przeciwnościom losu, w czystej postaci.

Marianna_still_04-e1429644077848

Niesamowicie frapującym i całkowicie nowym w polskim kinie elementem filmu jest zespolenie ze sobą dwóch, z założenia całkowicie nieprzystosowalnych i wręcz wykluczających się, środków przekazu: teatru i dokumentu. Eksperyment ten budził sprzeciw wśród osób przyznających środki finansowe na film, jednak udało się go wdrożyć. Dzięki temu zabiegowi w rzeczywisty i autentyczny nurt zdarzeń wplecione zostały teatralne wersje wątków ukazujących konsekwencje wyborów Marianny. W sceny rozgrywające się na teatralnej scenie zaangażowała się Jowita Budnik i Mariusz Bonaszewski, a stanowią one absolutnie genialną cząstkę filmu Bielawskiej.  Kolejnym istotnym zabiegiem, na jaki zdecydowała się reżyserka, jest wykorzystanie piosenki zespołu Anthony and Johnsons, co dodaje filmowi głębi. Wokalistka, Anthony Hegarty, jest zdeklarowaną transseksualistką często podejmującą w swej twórczości tematykę związaną z tożsamością płciową. Piosenka For today I’m a boy, w której padają słowa: One day I’ll grow up, I’ll be a beautiful woman. One day I’ll grow up, I’ll be a beautiful girl  dowodzi słuszności doboru ścieżki dźwiękowej przez reżyserkę. W innym utworze, Bird Gerhl, wybrzmiewają słowa: (…)I have been searching for my wings some time… I’m gonna be born…, zatem Anthony Hegarty to najlepszy z możliwych głosów, jaki mógł przyświecać filmowi. Karolina Bielawska z dużą świadomością podeszła do ścieżki dźwiękowej. Nie wyobrażała sobie wykorzystania muzyki innego zespołu, lecz trzeba zaznaczyć, że niełatwo było namówić managera zespołu do współpracy. Na wstępie zaproponował on kwotę kilkukrotnie przekraczającą możliwości finansowe produkcji, jednak wytrwała i nieustępliwa Bielawska wzięła sprawy w swoje ręce. Pojechała do Anglii, gdzie Anthony miała wystawę, by tam spotkać się z nią osobiście i namówić do obejrzenia filmu. W ten sposób udało się osiągnąć zamierzony cel. Wspaniale, że reżyserka z taką zawziętością walczyła o możliwość dołączenia utworu grupy Anthony and the Johnsons, bo dzięki temu dokument Mów mi Marianna jest dziełem domkniętym i koherentnym.

Antony & The Johnsons - For Today I Am A Boy

Z problematyką transseksualności mieliśmy do czynienia m.in. w filmie  Na zawsze Laurence – młodego, aczkolwiek doświadczonego i płodnego Xaviera Dolana. Tutaj także uwidoczniona została tematyka miłości nie znającej granic oraz samotności jednostki postawionej w sytuacji konieczności przewartościowania własnego życia. Choć poza długością filmu ( niespełna 3 godziny) niewiele można mu zarzucić, to jednak dopuszczając się porównywania, Mów mi Marianna o wiele bardziej przekonuje. Czy to za sprawą wiarygodności oglądanej historii,  czy też innych powodów, trudno jednoznacznie osądzić. Jest to na pewno dzieło spójne, niezwykle intymne i poruszające, które pochłonie osoby zainteresowane wątkami LGBT, jak i osoby potrafiące współodczuwać.

Fot.: Studio Filmowe Kalejdoskop, Telewizja Polska S.A.; Rough Trade Records

mów mi marianna

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Szwabowicz

Socjolożka z wykształcenia, bibliotekarka z przypadku, joginka z wyboru. Pieśniarka zespołu śpiewu tradycyjnego Źdźbło. Pasjonatka world music i ruchomych obrazów, w szczególności francuskiej Nowej Fali i twórczości Pedra Almódovara. Absolwentka studium z zakresu filmoznawstwa organizowanego przez Polski Instytut Sztuki Filmowej i Uniwersytet SWPS w Warszawie. Członkini Scope100 (edycja 2016) - projektu online stworzonego przez firmę dystrybucyjną Gutek Film z myślą o widzach, dla których kino jest życiową pasją. Uczestnicy projektu zadecydują, które filmy pokazywane do tej pory jedynie na zagranicznych festiwalach, trafią do polskiej dystrybucji. Kontakt: mag.nowinska@gmail.com

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *