Muzyka z laboratorium – Augury – „Fragmentary Evidence” [recenzja]

Krążek Fragmentary Evidence Kanadyjczyków z Augury jest ostatnim z kwietniowych wznowień katalogu Nuclear Blast dokonywanego niestrudzenie przez Metal Mind. I chyba nieprzypadkowo pochylam się nad Augury na końcu, bo ich dzieło jest zwyczajnie słabe i pozbawione jakiegokolwiek polotu.

Na początku warto wspomnieć o krótkiej historii zespołu. Grupa została założona w 2002 roku w Montrealu, aby dwa lata później zadebiutować krążkiem Concealed. Jego przyjęcie było na tyle dobre, że muzycy dostali angaż w Nuclear Blast, co z czasem zaowocowało krążkiem Fragmentary Evidence, który na półkach sklepowych pojawił się w 2009 roku. Od tego czasu zespół nic nie nagrał ani nie wydał, jednak po perturbacjach ze składem zespół ponoć się zebrał i rozpoczął proces komponowania materiału na nowy krążek.

Nie wiem, czy ja będę oczekiwał na niego z wypiekami na twarzy – raczej wątpię, bo Frgamentary Evidence ani trochę mnie nie zachwycił. Ogólnie rzecz biorąc, zespół porusza się w stylistyce progresywnego death metalu z elementami jazzu i klasycznej progresji. I mam wrażenie, że sam zespół za bardzo nie wie, jak ma grać. Augury w warstwie muzycznej gra mocny prog metal, jedynie growl Patricka Loisela i kilka szybkich momentów z blastami zdradza, że zespół ma ciągoty do wykonywania death metalu. Niestety, ja słyszę zespół stojący w rozkroku, który nie jest zdecydowany, w którą stronę należy pójść.

Chaos stylistyczny nie jest w sam sobie najgorszy, problem leży w kiepskich, niedopracowanych, a może inaczej – zdecydowanie przearanżowanych kompozycjach. Dzieje się dużo, muzycy grają sprawnie, technicznie, ale momentami bez ładu i składu, co dobitnie potwierdza kompozycja Jupiter to Ignite. Jest w niej wszystko: mocne riffy, death metalowe blasty, math-rockowe instrumentalne wywijasy, delikatne, bliższe stylistyce klasycznego prog rocka fragmenty, a nawet jazzowe plumkanie. I to wszystko w osiem i pół minuty. Chaos.

Augury - Skyless (Official Live Video)

Kompozycje ponadto nie mają w sobie nic przykuwającego, to nic innego jak solidne, prog metalowe wywijane, pełne zmian rytmu, metrum, klimatu i intensywności. Niestety, to muzyka dla fanów takiego grania, bo osoba lubiąca raczej nastrój i feeling aniżeli tysiąc riffów umieszczonych w jednym kawałku, nie znajdzie tu nic dla siebie. Sytuacji nie ratuje nawet mnogość gości na płycie, szczególnie wśród wokalistów. W kilku utworach możemy usłyszeć krzykaczy z takich składów jak Aborted, Nervous Impulse, Unexpectm Agony. Jednak poza jednym wyjątkiem nie ratują oni sytuacji.

Ten wyjątek to piąty track, czyli Soverigns Unknown. Początek jego jest, jak reszta płyty, techniczną ekwilibrystyką i tysiącem nut. Jednak, kiedy tempo zostaje przyspieszone, wchodzi nośny riff i czyste wokale, robi się doprawdy nieźle. I chyba tutaj pies pogrzebany, bo czyste, melodyjne wokale momentalnie wynoszą tę kompozycję na poziom wyżej. Na płycie nie ma bowiem dobrych, chwytliwych momentów, jest jedynie techniczna młócka z męczącym growlem. Wokalnie w tym kawałku udzielali się panowie z Unexpected, którzy powtórzyli występ w Brimstone Landscapes, z miejsca poprawiając jakość muzyki Augury. Z pozostałych kompozycji spodobać się może przestrzenny w pewnych momentach, długi, monumentalny Oversee the Rebirth z ładnie zaakcentowanymi melodiami.

Jeśli ktoś lubi techniczny, kliniczny, progresywny death metal, pozbawiony polotu i melodii, za to atakujący słuchacza chłodem i wyrachowaniem – będzie zadowolony. A jeśli nie? To niech posłucha czegokolwiek innego, bo Augury na Fragmentary Evidence na pewno nie spowoduje u niego  przyśpieszonego bicia serca.

Fot.: Metal Mind

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *