śmietniki

Śmietniki, kontenery, bobry, fałki – Marta Sapała – „Na marne” [recenzja]

Media krzyczą: uratuj jedzenie przed wyrzuceniem. Aż jedna trzecia żywności ląduje w kontenerach. Śmietniki pękają w szwach. Marnowanie jedzenia powoduje aż 8% globalnej emisji gazów cieplarnianych, które, jak powszechnie wiadomo, mają fatalny wpływ na planetę! Według danych Greenpeace Polska w naszym kraju marnuje się około 9 mln ton żywności rocznie. Tym samym zajmujemy 5 miejsce w Unii Europejskiej. Jaką zawartością mogą zatem pochwalić się polskie śmietniki? Okazuje się, że bogatą. I nie do końca wszystko, co się w nich znajduje, jest nieodwracalnie marnowane. Freeganie starają się wyciągnąć co lepsze kąski, które nadają się na posiłek. Marta Sapała w swoim reportażu Na marne przygląda się badaniom, statystykom, aktom prawnym, które regulują obrót żywności. Rozmawia z ekspertami, freeganami, sprawdza, jak działają jadłodajnie czy akcje skierowane do bezdomnych. Do jakich dochodzi wniosków?

Zacznijmy od podstawowego słownictwa. Fałka (V), to kontener pionowy, z tworzywa o pojemności ok. stu litrów, wyposażony w pompowane kółka oraz klapę. Niektóre firmy używają na nie określenia SM. To właśnie on zastąpił blaszane śmietniki. Występuje najczęściej przy domach jednorodzinnych, czasem przy sklepach. Zawartość tych z napisem bio kierowana jest do recyklingu. Bóbr to kontener wagi ciężkiej. Widzimy go przy sklepach czy marketach. Mieści w sobie nawet i tysiąc litrów śmieci. Jest jeszcze skip. Angielska nazwa kontenera na gruz i tym podobne odpady, który przywozi się na budowę, a potem razem z zawartością wtacza na naczepę. Jak określić jego pojemność? Najlepiej przez porównanie – to równowartość czterdziestu bobrów. Tak czy inaczej, większości z nas raczej obco brzmią powyższe nazwy. Przyznam, że ja spotkałam się z nimi po raz pierwszy. Prawda jest taka, że posługują się nimi pracownicy, którzy je opróżniają.

Bez względu na to, w której dzielnicy się znajdujemy, łoskot opróżnianych śmietników brzmi tak samo. Podobnie jest z zapachem. Jedynym w swoim rodzaju, skomponowanym z nut rozkładu, nikotyny, kurzu, z delikatną chemiczną ścieżką gdzieś w tle. Zawartość podobna: dużo obierków, skórek, łupin, kości, resztek zgarniętych z talerzy, warzyw i owoców. Poza tym wędliny (otwarte, ale i całe opakowania, niektóre nawet w terminie), pełen przekrój przez nabiał, zestawy pudełkowe, mrożonki. Morfolog żywności miałby tu sporo pracy.

Freeganie chętnie korzystają ze śmietników i kontenerów przy marketach. Spotykają się jednak z trzema trudnymi sytuacjami. Po pierwsze: niszczenie kłódek może zostać potraktowane jako kradzież z włamaniem (Art. 279 kodeksu karnego), po drugie: można się spotkać z zarzutem naruszenia miru domowego podczas zaglądania do altanek śmietnikowych (art. 193 Kodeksu Karnego). Trzecia sytuacja to pozyskiwanie żywności z kontenerów należących do firm, dla których odpady są surowcem służącym do dalszego przetwarzania. Jednak mimo tych obostrzeń, Justyna Michalak z biura prasowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy wyjaśnia: nie ma przepisów, które zabraniałyby przeszukiwania pojemników na odpady komunalne.

Media często i chętnie rozpisują się o marnowaniu jedzenia. By wzmocnić przekaz, często kręcą krótkie filmiki. Najczęściej umawiają się wówczas z sortownią BYŚ na Bielanach. Przyjeżdżają w konkretnym momencie – gdy pojawia się kontener mono z rolniczej giełdy w Broniszach. Do zakładu wtaczają się wtedy całe kontenery pomidorów, marchwi, cytrusów przez niedbalstwo przemrożonych lub zarobaczonych. Dajmy na to dwadzieścia metrów sześciennych pachnącej Sycylią biomasy. TV jest zadowolona, kadry są idealne, dramatyczne. Codzienność jednak jest zdecydowanie mniej spektakularna.

Marta Sapała dotychczas przybliżała czytelnikom różne zakątki i cuda Polski. Później spojrzała na nasze społeczeństwo z perspektywy portfela, a właściwie jego zawartości. Tym razem bierze pod lupę śmietniki, kontenery i ich zawartość. Niewykluczone, że jej reportaż (podobnie jak Głód Martína Caparrósa) stanie się przyczynkiem do dyskusji na temat zasobów o dystrybucji żywności.

Fot.: Wydawnictwo Czarne


Przeczytaj także:

Recenzja książki Bez parabenów

śmietniki

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *