Gdy Arkadiusz Winiatorski wyrusza z Panamy, jego celem jest piesze dojście do Kanady. Droga jednak przygotowała dla niego niespodziankę. Tak w San Cristobal poznaje Olę Synowiec i jego życie nabiera rumieńców. Przypływ gwałtownego uczucia – miłości – powoduje, że dalszą drogę przez Meksyk i Stany Zjednoczone pokonują już razem. Wspólnie przemierzają ponad siedem tysięcy kilometrów. Dlaczego decydują się na pieszą wędrówkę? Arek wcześniej podróżował autostopem i doszedł do wniosku, że taka podróż jest za szybka, że coś ważnego mu ucieka. W takim pędzie nie da się poznać drugiego człowieka, a to właśnie drugi człowiek był dla niego w tej drodze najważniejszy. Doszedł do wniosku, że tempo chodzenia to najbardziej naturalna prędkość dla naszego gatunku. Decyduje się zatem na nieśpieszną wędrówkę, do której dołączyła Ola.
Podobno podróż rozpoczyna się od pierwszej myśli o niej. Na długo przed tym nim zamkniemy za sobą drzwi domu. Autorzy przekonują, że nie potrzebujemy wysokiej klasy sprzętu, by ruszyć w podróż, by zrobić ten pierwszy krok. W ich przypadku wystarczył sportowy wózek dziecięcy (w pakiecie z taśmą silver tape, by podklejać opony) oraz buty. Na ile zatem starczyła im jedna para? Według Arka i Oli, w przypadku chodzenia po asfalcie, jedna para butów wystarcza na tysiąc kilometrów. Podobno to taka norma, choć były takie pary, które odmawiały współpracy wcześniej i takie, które były „nie do zdarcia”. Droga sprawiła, że autorka odkryła w tym zmaganiu się ze sobą podczas marszu jakiś rodzaj zabawy. Sprawdza się tutaj prosta prawda, że źródłem słabości, które jednocześnie hartuje z każdym krokiem, nie jest ciało, ale tylko i wyłącznie głowa. To daje szansę, by poznać siebie na nowo. Bo każdy z nas jest znacznie silniejszy, niż nam się wydaje na co dzień.
Droga, a właściwie jej pobocze, pełnią w tym reportażu główną rolę. To właśnie ono staje się swego rodzaju lustrem, w którym odbijają się przemierzane przez bohaterów kraje. Czytają je z wyrzuconych śmieci, które stają się najlepszym miernikiem nastrojów i gustów danego społeczeństwa; zdecydowanie lepszym niż sondaże i wszelkiego rodzaju statystyki. Śmieci, a właściwie puste opakowania, wskazują na to, co miejscowi jedzą i piją, a nawet czym żyją. Jak podkreśla Arkadiusz, pobocze pozwala mu się zorientować nawet w preferencjach muzycznych. Na południe od granicy szczyt listy przebojów pobocza zajmowały pirackie składanki stu pięćdziesięciu piosenek reggaetonu, bachaty i cumbii. Co ciekawe – odpadki wyznaczały odległość lepiej niż drogowskazy, które niekiedy zawodziły i zaginały przestrzeń. Wystarczyło nauczyć się i zacząć czytać tropy. Opakowania po sieciowych fast foodach pojawiają się pięć, dziesięć kilometrów przed miastami. Odpady medyczne i kartoteki chorych nieco wcześniej – jakieś piętnaście, dwadzieścia kilometrów. Od razu wiadomo, że w mieście jest szpital. Można więc poczuć się jak antropolog poboczy lub archeolog śmieci.
Rozpoczęli swoją wędrówkę osobno. Jednak w jej połowie droga ich połączyła. Mimo iż książka opowiada głównie o podróży z Kanady do Panamy, to nie zabrakło w niej wątków love story. Choć przyznać należy, że w dużej mierze autorzy skupiają się na poznanych podczas wędrówki ludziach, krajach i doświadczeniach. A wszystko to opisują z nietypowej perspektywy – pobocza. Ta nietypowa droga to naprawdę dobrze napisany reportaż, który czyta się z zapartym tchem. Lekkie pióro Arkadiusza Winiatorskiego połączone z punktem widzenia i licznymi didaskaliami Oli Synowiec sprawiają, że czytelnik nabiera ochoty, by wstać z fotela i wyruszyć w nieznane, a co chyba ważniejsze – zwraca uwagę, by dokładniej przyjrzeć się temu, co w pędzie dnia codziennego mijamy kompletnie bezrefleksyjnie. Bo kto właściwie powiedział, że te nasze wędrówki muszą od razu rozpocząć się na innym kontynencie?
doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie nauki o kulturze i religii na podstawie rozprawy pt.: "Polska prasa muzyczna przed transformacją ustrojową na przykładzie "NON STOP". Analiza czasopisma w latach 1972-1990", absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Jej zainteresowania obejmują literaturę, sztukę, psychologię ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.