naked root

Nieoczywisty akt – Naked Root – „Naked Root” [recenzja]

Z muzyką zawartą na debiutanckiej płycie Naked Root jest jak z jej okładką. Początkowo wydaje się, że są to zwykłe bohomazy, przypadkowe ruchy kredką, bez ładu i składu, ale jak się człowiek przyjrzy i wgryzie, to widzi jednak piękny akt.

Naked Root wchodzi na trudny, przepełniony rynek hard rockowego grania z damskim wokalem na czele. Trudny, bo takich bandów jak łódzki skład jest na pęczki i obawiam się, że ich w gruncie rzeczy ciekawa, przykuwająca uwagę muzyka może po prostu zginąć w tłumie im podobnych, chociaż należy przyznać, że Naked Root ma kilka asów w rękawie, które mogą w przyszłości spowodować, że o tym zespole będzie całkiem głośno.

Pierwszym asem są kompozycje, które – muszę przyznać – na początku trochę mnie zwiodły. Co więcej, ten album podczas kilku pierwszych podejść dosłownie przelatywał mi przez ucho i nie wiem, czy to wina braku odpowiedniego skupienia u mnie, czy jednak kawałkom Naked Root czegoś brakuje. Chyba jednak to drugie, bo choć nie mogę odmówić mnóstwa melodii, przebojowych kompozycji i nośnych riffów, to jednak kawałki takie jak Now and Them czy opener w postaci I Wanna Dance With You dopiero po pewnym czasie do mnie w pełni przemówiły. Czego więc im brakuje? Nie wiem, być może Naked Root jeszcze nie posiada odpowiedniego kompozytorskiego doświadczenia, aby tworzyć hity, które momentalnie trafią w czuły punkt słuchacza? Może zaledwie poprawna produkcja zakłóciła mi początkowy odbiór Naked Root?

NAKED ROOT- PROGRESS [Official Audio]

Drugim asem jest fenomenalna wokalistka. Nie wiem, czy to właśnie jej popisy z początku nie przesłaniały mi wyczynów pozostałych instrumentalistów. Na szczególną uwagę zasługują jej partie w co bardziej kąśliwych kawałkach, jak Angel With Broken Wings czy w iście heavy metalowym A Diffrent You. Z drugiej strony Jola Górska całkiem sprawnie odnajduje się w spokojniejszym, nieco balladowym repertuarze, jak chociażby w Cris. W tym momencie płynnie przechodzę do trzeciego asa, czyli wszechstronnego repertuaru. Zespół zgrabnie oscyluje pomiędzy różnymi środkami przekazu, bywa melodyjnie, wręcz przebojowo (Now And Them), ale nie boi się też przyłożyć, czego przykładem może być cover zespołu Gotthard – Way Down, a gdzieś pośrodku są kompozycje włąsnie takie jak Cris, w których Naked Root pokazuje się z tej łagodniejszej, bardziej lirycznej strony. No i ostatni as, czyli panowie instrumentaliści, którzy napędzają całą maszynę do przodu. I tutaj szczególne pochwały należą się Tomkowi Krawczykowi, który raz po raz wysmaża jakiś chwytliwy riff albo wystruga sensową solówkę.

Jak na debiut jest dobrze. Naprawdę – jeśli ktoś lubi klasyczne, około hard/heavy rockowe granie z damskim wokalem na czele, powinien koniecznie sprawdzić. W sumie dla każdego, kto lubi taką stylistykę w polskim wydaniu, jest to „lektura” obowiązkowa.

Fot.: cantaramusic.pl

naked root

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *