albion

Niepiosenki – Albion – „Unsongs” [recenzja]

Jeden z moich ulubionych polskich zespołów progresywnych powraca i to w odświeżonym, czteroosobowym składzie. Mowa o krakowskim Albion, który przypomniał się swoim fanom zbiorem Unsongs będącym świadectwem niewątpliwego talentu i wspaniałych umiejętności kompozytorskich, jaki posiada grupa Jerzego Antczaka.

Przy okazji kompilacji Unsongs grupa świętuje dwudziestolecie wydania debiutanckiego krążka. Tak, tak, pierwsze dzieło krakowian pojawiło się na rynku w 1995 roku, okazało się niejako sensacją i z miejsca ustawiło zespół w czołówce krajowego, wówczas raczkującego prog rocka. Albion jednak przez ten czas przechodził przez różne koleje losu i następny LP pojawił się dopiero dziesięć lat później (Wabiąc Cienie) i od tego momentu formacja wydaje względnie regularnie swoje albumy, które nigdy nie schodzą poniżej wysokiego poziomu: artystycznego i wykonawczego.

Albion na 2016 rok planuje następcę ostatniego studyjnego dzieła – Indefinite State Of Matter z 2012 roku. Wydaje się, że pomysł przypomnienia o sobie fanom poprzez wydanie składanki jest najprostszym, banalnym i najlepszym pomysłem. Zrobimy The Best Of…, wrzucimy na niego nasze najlepsze kawałki, najbardziej chwytliwe, dorzucimy coś z archiwum i wszyscy będą zadowoleni. Tak się nie stało, zespół poszedł w przeciwnym kierunku i powyjmował ze wszystkich krążków długie, w przeważającej mierze instrumentalne kompozycje i umieścił je na jednym krążku.

Zadanie to bardzo karkołomne i z góry skazane na porażkę. Nie w przypadku w Albion, bowiem Unsongs okazuje się zestawem bardzo spójnym jako całość. Utwory nie gryzą się ze sobą, co więcej, niewprawiony słuchacz, nieznający dorobku krakowian może uznać, że te kawałki tworzą jedną, muzycznie opowiedzianą historię. Niewątpliwie podszlifowanie tych utworów, lekkie remiksy, wpłynęły pozytywnie na brzmienie całości.

https://youtu.be/i2wSXSkcGKc

Unsongs to idealna nazwa na tę składankę. Pięć długich, blisko dziesięciominutowych utworów i jedna miniaturka. Zdecydowanie są to „niepiosenki”; długie, rozbudowane, formy, które wymagają należytego skupienia i ciszy. Zestaw rozpoczyna się od głównego reprezentanta debiutu, czyli kompozycji Golgotha. Tylko tutaj przez chwilę słyszymy wokal, a zasadniczo melorecytację wokalisty z okresu debiutu – Pawła Koniecznego. To mroczna, skąpana w dusznych, klawiszowych dźwiękach z lekkim, orientalnym posmakiem akustycznej gitary Jerzego Antczaka. Dowód, że już na debiucie Albion tworzył muzykę na światowym poziomie. Ta muzyczna historia wciąga z każdą minutą, sekundą. Brak tu zbędnych nut, przesadzonych techniczne popisów instrumentalistów, każdy dźwięk jest przemyślany, nieprzypadkowy.

Through The Rainbow (czyli Bieg po Tęczy Wabiąc Cieni) też potrafi zachwycić aranżacyjnym bogactwem i świetnymi klawiszami Krzysztofa Malca i mocną, przestrzenną perkusją Rafała Paszcza. Reprezentanci ostatniego krążka Albion, czyli Fear Particle Of Soul są dowodem, że Albion lubił się oglądać w przeszłość, czego może dowodzić wstęp do Fear z dźwiękami fletu, wzięty żywcem z progresywnego grania z lat siedemdziesiątych. Im dalej w las, tym jest bardziej nowocześnie, świetnie współbrzmią dźwięki akustycznych gitar i klawiszy, a pod koniec utworu rządzi oczywiście Jerzy Antczak, dziergając jedną ze wspaniałych solówek gitarowych w jego dorobku. Particle of Soul to już utwór zdominowany przez gitarzystę, szczególnie pod koniec trwania, gdzie zespół zaskakująco potrafi zagrać przez chwilę mocniej, prawie że metalowo.

Krążek Broken Hopes reprezentuje tylko jedna, ale za to w każdym calu fenomenalna kompozycja – This Is The Way Where We Go. Nowoczesny, elektroniczny wstęp, gitarowe riffowanie z industrialnym posmakiem, hipnotyzujący, mocny rytm do przeszywających dźwięków wydobywających się spod palców Jerzego Antczaka musi robić wrażenie. Ten kawałek zdecydowanie wyróżnia się swoim brzmieniem na tle pozostałych; brzmieniem bardzo współczesnym, nieznajdującym porównania do klasyków rocka progresywnego, do którego często – często bez sensu – porównywany jest Albion. Dużo tutaj elektroniki, syntetycznych dźwięków, niewiele przestrzeni pozostaje dla „tradycyjnych” instrumentów, jedynie na samym końcu następuje mrugnięcie oka do fanów klasycznego rocka progresywnego, bowiem z głośników wydobywają się dźwięki przypominające melotron.

Niby to składanka, niby zestaw instrumentalnych kompozycji, ale ja chyba zacznę traktować Unsongs jako odrębny, studyjny album będący jedną całością. Dawno już kompilacja nie kręciła się tak długo w moim odtwarzaczu, jak najnowsza składanka Albionu.

Fot.: Lynx Music

albion

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *