Jeśli wielkie nazwiska klasyków literatury kojarzą Wam się jedynie z siermiężnymi lekturami, nauczycielem powtarzającym do znudzenia frazesy, które sam usłyszał w szkole, i opasłymi tomami z pożółkłymi, pachnącymi kurzem stronami, to nowe wydanie Opowieści niepokojących Josepha Conrada, za które odpowiada Wydawnictwo Zysk i S-ka, pozytywnie Was zaskoczy.
Stał w nocy, która rozjaśniała ciemności, która wystawiała serca na próbę, w nocy bezużytecznej dla ludzkiej pracy, ale w której ludzkie spojrzenia, nieoślepione blaskiem pożądliwych dni, wędrują czasem aż do gwiazd.
Dla tych z Was, którzy przysypiali w szkole, lub jak ja oddawali się mniej kanonicznym lekturom pod ławką, krótkie przypomnienie. Joseph Conrad, a właściwie Józef Teodor Konrad Korzeniowski był angielskim pisarzem polskiego pochodzenia. Jako siedemnastolatek przerwał naukę i wyruszył do Marsylii, gdzie po raz pierwszy zaciągnął się na statek. Po problemach związanych z jego obywatelstwem, a wynikających z faktu, że jako poddany cara podlegał obowiązkowej służbie wojskowej i nie mógł pracować bez zezwolenia rosyjskiego konsula oraz po nieudanej próbie samobójczej trafił do brytyjskiej marynarki handlowej, w której kontynuował swoją morską karierę aż do roku 1894, kiedy to porzucił karierę marynarza na rzecz pisarstwa.
Opowieści niepokojące to zbiór pięciu nowel z początkowego etapu twórczości Conrada, po raz pierwszy wydanych w 1898 roku. Na tom składają się utwory Karain – historia malajskiego wodza zmagającego się z demonami przeszłości, Idioci – opowieść o parze prostych francuskich chłopów, obarczonych brzemieniem opóźnionego potomstwa i Placówka postępu – moim zdaniem najmocniejsze opowiadanie w tym zbiorze, swego rodzaju prekursor Jądra ciemności. Bohaterami opowieści jest dwóch niekompetentnych Anglików prowadzących placówkę handlową w sercu czarnej Afryki. Powrót to natomiast opowieść o końcu pewnego związku, będąca fantastycznym psychologicznym studium, popisem sprawnej narracji i prawdziwą, chociaż mało znaną, perłą w twórczości autora. Książkę zamyka Laguna – pierwsze opowiadanie Conrada, które mimo tego, że jest zwięzłe i proste w budowie, stanowi wspaniały zbiór symboli i kontrastów.
Mam świadomość, że mój opis fabuły jest w tym miejscu wyjątkowo skąpy – to celowy zabieg. Po pierwsze, rozbudowana analiza fabuły poszczególnych opowiadań najzwyczajniej w świecie zepsułaby Wam lekturę; po drugie, płaszczyzna fabularna nie jest najważniejszym elementem prozy Conrada, a raczej nośnikiem, dzięki któremu autor przemyca czytelnikowi własne przemyślenia. Conrad przedstawia bohaterów postawionych na krawędzi, zmuszonych do podejmowania ekstremalnych decyzji. Jako tło dla tych złożonych, perfekcyjnie zarysowanych postaci, autor wykorzystuje obrazy znane mu ze swoich egzotycznych podróży, tworząc złożoną, głęboką i rewelacyjnie napisaną prozę, krążąc gdzieś na granicy epok i stylów, nie pozwalając się jednoznacznie zakwalifikować do jednego nurtu. W jego prozie emocjonalny, nieco melancholijny romantyzm, spotyka się z dyscyplinującym i twardym moralnym osądem, a także sceptycyzmem. Jeśli po Opowieściach niepokojących, spodziewacie się dreszczowca z potworami z zamorskich krajów czy bzdurami w tym stylu, zawiedziecie się. Conrad znakomicie portretuje potworną naturę człowieka, dokonując przy tym niesamowicie celnych spostrzeżeń i analiz.
Na koniec warto wspomnieć, że nowe wydanie w wykonaniu wydawnictwa Zysk i S-ka jest po prostu piękne. Solidna twarda oprawa, przyjemne dla oka pastelowe kolory, wygodna dla oka duża czcionka i dobrej jakości papier, mogą wydawać się drobiazgami, ale zapewniam Was – ta pozycja będzie świetną ozdobą Waszej kolekcji. To zdecydowanie książka, którą docenią ci z Was, którzy mają serdecznie dość miernych powieści wydanych na, za przeproszeniem, papierze toaletowym.
Podsumowując, Opowieści niepokojące to kawał świetnej, dojrzałej a w dodatku pięknie wydanej prozy; obowiązkowa pozycja zarówno dla fanów klasyki jak i tych z Was, którym znudziły się jednowymiarowe, współczesne thrillery.
Fot.: zysk.com.pl