Noc Kryształowa Ameryki – Philip Roth – „Spisek przeciwko Ameryce” [recenzja]

Druga wojna światowa jeszcze bardzo długo będzie rozpalać wyobraźnię ludzką – ogrom nieszczęść i małych wielkich historii jest nieustanną inspiracją dla literatów, którzy ciągle potrafią mnie zaskoczyć. Zatrważająca i uzmysławiająca realność tych czasów literatura faktu, proza sięgająca po najczarniejsze scenariusze z życia wzięte, historia alternatywna czy nawet mało kojarzone z tym tematem – i może trochę niedoceniane – fantastyka oraz obyczajówki. I chociaż bardzo byśmy chcieli, żeby te wydarzenia pozostały jedynie przeszłością, to i tak nie ominiemy dramatycznych wspomnień tych dni. Philip Roth w powieści Spisek przeciwko Ameryce przypomina, jak bardzo chaotyczne i niepewne były to czasy – niekiedy od kolejnej tragedii dzieliło nas niewiele.

Powiedziałem “nas”, ale w powieści Rotha fabuła skupia się wokół społeczności żydowskiej w USA, która po drugiej stronie Atlantyku mogła czuć się w miarę bezpiecznie. Tu jednak na scenę wkracza zdradliwa historia alternatywna, przewracająca bieg wydarzeń w Ameryce: w gorączkowym wyścigu o fotel prezydenta stają Frank D. Roosevelt, zwolennik wsparcia Europy w wojnie z Hitlerem, oraz Charles Lindbergh, piewca neutralnego stanowiska Gwiaździstego Sztandaru. I tym razem wygrywa ten drugi, dotychczas znany jako dzielny lotnik i ofiara rodzinnej tragedii, w której stracił syna. To jest główny twist w Spisku przeciwko Ameryce i tu poczęła się nowa i niebezpieczna historia świata. A o wszystkim autor opowiada w charakterystycznej dla siebie pierwszoosobowej narracji wypływającej z ust żydowskiego chłopca, który widział to wszystko na własne oczy. Tym kimś jest młody Philip Roth.

Tu muszę wtrącić pewne spostrzeżenia, które zrodziły się u mnie jeszcze przed rozpoczęciem lektury, a musiały ulotnić się w jej trakcie – spodziewałem się, że powieść autora Trylogii Amerykańskiej będzie totalnie zmieniającą dzieje świata historią, gdzie zobaczymy oplecione swastykami powojenne Stany Zjednoczone Ameryki. Tymczasem Philip Roth rdzeń swojej akcji osadził w 1942 roku, kiedy to eskalacja wrogości wobec Żydów osiągnęła stan krytyczny. Gdy przeglądałem spis treści – w którym każdy rozdział opatrzony jest stosowną datą, a ostatni z nich był właśnie przypisany do tego rocznika – trochę oniemiałem, ale od razu uspokajam – sensacyjny finał udowodnił, że nie było o co się martwić. Bo ta powieść właściwie jest o wybuchu nienawiści samej w sobie, która w tak niestabilnych czasach zawsze potrafi znaleźć dla siebie ujście – w Spisku przeciwko Ameryce bardzo przypomina to słynną niemiecką Noc Kryształową z 1938 roku. Philip Roth ujął temat od intymnej strony, uwalniając – według mnie – lęki, które w czasach jego dzieciństwa były jak najbardziej adekwatne i miały swoje podłoże w rzeczywistości. Puszczając wodze fantazji, pokazał świat, w którym jego rodzina nie mogła czuć się bezpieczna, w której sąsiedzi dyskutowali nad emigracją i lokalnymi wydarzeniami, nad zagrożeniem wojną na amerykańskim kontynencie, kiedy to Hitler i jego reżim mogą być bliżej, niż to się wydaje. Strach, ale i niezrozumienie sytuacji przez niespełna dziesięcioletniego chłopca, można tu kroić nożem, tak od nich jest gęsto; zwłaszcza, gdy zrównoważy się to przez oczywiste reakcje dorosłych, którzy wdają się w spory polityczne i nie mogą przestać myśleć o antysemickim Lindbergu jako prezydencie USA, czego znowuż dziecko nie jest w stanie w pełni pojąć, ale absorbuje te uczucia od najbliższych ze znaną tylko dzieciom determinacją i uporem. Młody Philip Roth to fantastyczna postać choćby dlatego, że jest realny od stóp do głów. Co więcej, problem ukazany od strony społeczeństwa małego Newark pozwolił na tak wyraźne zakreślenie sytuacji, że opowiadana przez autora historia sprawia wrażenie prawdziwej, ale przemilczanej z uwagi na małą skalę – oczywiście do czasu, bo antagonizmy dotknęły znacznie większy obszar kraju.

Jak już wspomniałem wcześniej, narracyjnie ta powieść niewiele różni się od poprzednich książek Rotha, z tym że w tym przypadku trudno jest mi przyznać, że była to dobra decyzja. Bądź co bądź, Spisek przeciwko Ameryce jest na poły literaturą sensacyjną, gdzie nieustanne spowolnienia akcji w celu opowiedzenia o wykonywanych przez sąsiadów zawodach, ich historiach rodzinnych czy nawet zwykłych wspomnieniach małego chłopca – choć wciąż urocze i dobitnie udowadniające, że Roth ma niezwykły dar do przelewania dziecięcych naiwności na kartki papieru – zwyczajnie zabijają suspens i napięcie. Dreszcze emocji przeszły po moich plecach dopiero pod koniec książki, kiedy to w Ameryce rzeczywiście zaczęło robić się gorąco, a także wyjaśnił się polityczny aspekt z Lidberghiem i Hitlerem w rolach głównych. Przykro mi to mówić, ale były momenty, gdy nudziłem się przy powieści Rotha, bo o ile w Amerykańskiej sielance byłem w stanie bez zająknięcia przyjąć długą historię fabryki rękawiczek, ponieważ tyczyła się ona historii głównego bohatera, tutaj liczne epizody były niekiedy zbędne. Żeby jednak była jasność – pod względem warsztatu jest to wciąż najwyższa półka.

Może więc historii alternatywnej nie jest w Spisku przeciwko Ameryce tyle, ile byśmy mogli się spodziewać, ale wciąż to jest ten sam Philip Roth, w którym zdążyłem się zadurzyć – chociaż to nie jest jego najbardziej błyskotliwa powieść, na pewno inna niż Kompleks Portnoya czy poszczególne części Trylogii Amerykańskiej. Dla bardziej dociekliwych autor na końcu książki umieścił prawdziwe kalendarium wydarzeń, które pozwoli nakreślić linię między fikcją a rzeczywistością, więc nawet ewentualne braki w wiedzy (nie sądzę, aby w Polsce kojarzono postać Charlesa Lindbergha) można szybko załatać. Czasami narrator mógłby mówić zwięźlej, nie uciekać myślami do każdego powracającego wspomnienia (Roth-narrator opowiada z perspektywy czasu, gdy miał jeszcze mleko pod nosem), ale wciąż zachwyca stylem i świeżością umysłu, gdzie mimo takiego kłębka myśli, potrafi wysupłać z tego głębszą treść. Ogólnie rzecz biorąc, Spisek przeciwko Ameryce jest bardzo dobrą lekturą, ale stać Philipa Rotha na więcej.

Fot.: Wydawnictwo Literackie

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *