nocny kochanek

Z przymrużeniem oka – Nocny Kochanek – „Hewi Metal” [recenzja]

Nocny Kochanek, czyli alter ego heavy metalowej formacji Night Mistress, stał  się tej jesieni tym, co swego czasu Bracia Figo Fagot przy okazji swojego płytowego debiutu. Niewątpliwą sensacją, pokazującą, że można robić pastisz na niezłym poziomie, nie popadając w żenadę. Jeśli ktoś lubi niewyszukany humor okraszony ostrą muzyką, to Hewi Metal jest propozycją dla niego.

Zresztą formacja Nocny Kochanek ma wiele wspólnego z Braćmi Figo Fagot, jeden z ich utworów, a mianowicie Minerał Fiutta wykorzystany został do filmu o kapitanie Bomba, który jakby nie było, jest postacią stworzoną przez Bartosza Walaszka, czyli jednego z dwóch członków twórców hitów takich jak Bożenka czy Hot Dog. Rzecz jasna muzycznie to jednak kompletna inna działka. Panowie z Night Mistress Nocnego Kochanka serwują soczysty, klasyczny, momentami toporny heavy metal w stylu Judas Priest, Dio czy Iron Maiden.

Warto wyjąć jednak przysłowiowego kija z d… przed włączeniem tej płyty. Panowie robią pastisz i przy tym dobrze się bawią, przy okazji rozbawiając innych. Mnie, szczerze mówiąc, tak sobie rozbawili, ale to może dlatego, że nie mam poczucia humoru, albo raczej nie mieści się ono w ogólnie przyjętych normach, bo humor na poziomie legendarnych jajcarzy z Arki Satana spowodowałby z miejsca, że nowa władza mogłaby uznać chłopaków z Nocnego Kochanka za wrogów numer jeden.  A Arka Satana, moim skromnym zdaniem, to do dzisiaj jest niedościgniony wzór łączenia czarnego humoru z muzyką.

Nocny Kochanek - Wielki Wojownik

Nie zmienia to faktu, że słuchając Hewi Metal, można się nieźle pobawić, nawet jeśli z czasem może przyjść znużenie. Ale metalowe petardy w postaci Karate czy Wielki wojownik z rycerskimi zaśpiewami i pompatycznym refrenem naprawdę potrafią spowodować uśmiech na twarzy. Szczerze mówiąc, momentami muzyczny poziom naprawdę mnie zaskoczył, bo panowie, mimo że serwują klasyczny metal, to jest on chwytliwy, z cholernie momentami fajnymi melodiami i riffami, które mogłyby być ozdobą każdej innej metalowej płyty.

Oczywiście musi być power ballada jak w postaci Zaplątanego, w którym podmiot liryczny opowiada o swoich problemach z żeńską fizjonomią. Zaskoczeniem może być tutaj gościnny występ Joanny Kołaczkowskiej znanej z kabaretu Hrabi, która już niejednokrotnie na scenach kabaretowych pokazywała, że potrafi ryknąć jak najlepsi rockowi wokaliści. Tutaj tylko i wyłącznie potwierdza swoje umiejętności. Panowie bawią się nawet doom metalem, jak w przypadku Diabła z Piekła. Natomiast w Ostatnim Numerze potrafią pograć soczysty thrash metal.

Jeśli ktoś słucha metalu i potrafi podejść z przymrużeniem oka do tego gatunku, to szczerze polecam. A jeśli ktoś chce być true, to niech nie słucha i dalej niech będzie true. Ja nie wiem, czy w przyszłości powrócę do Nocnego Kochanka, bo średnio mnie takie pastisze kręcą, natomiast muzyczna forma zespołu spowodowała, że warto czekać na kolejną płytę Night Mistress.

Fot.: Hand2Band

2 Komentarze

  • jak dla mnie bardzo dobry album jak i zespół. lata swietlne przed pop-pozerskim odchodem w postaci błehemłota.

    • jeśli mam być szczery, to nie ma najmniejszego sensu porównywać NK z Behemothem…

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *