Praktykant

O więzieniu inaczej – Boo Junfeng – „Praktykant” [recenzja]

Filmów traktujących stricte o więziennictwie nie powstaje wiele, choć jest to temat dla twórców kina nad wyraz interesujący. Mimo wszystko jest to materia stosunkowo trudna, a dobre wykorzystanie drzemiącego w tego typu historiach potencjału nie wychodzi zbyt przekonująco w większości dzieł filmowych. Szczęśliwie się składa, że Praktykant Boo Junfenga to produkcja z najwyższej, światowej wręcz półki i w tematyce więzienia oferuje widzowi ciekawą historię, opowiedzianą z nieco innej perspektywy niż to, do czego dotąd przyzwyczaiły nas filmy takie jak Ucieczka z Alcatraz, Skazani na Shawshank czy Eksperyment. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że mamy do czynienia z dość egzotycznym jak na europejskiego widza krajem produkcji, jakim jest Singapur. Kojarzy bowiem ktoś z Was produkcję powstałą w Singapurze? Chyba tylko najbardziej zapaleni miłośnicy kina azjatyckiego. To już dwa powody (a uwierzcie mi, jest ich więcej), dla których warto zainteresować się Praktykantem. Portal Głos Kultury objął film patronatem medialnym.

Film opowiedziany jest z perspektywy głównego bohatera i to z jego punktu widzenia obserwujemy wydarzenia na ekranie i jego przemyślenia poznajemy. Mniej więcej trzydziestoletni Aiman po odbyciu służby wojskowej pragnie rozwinąć swoją karierę zawodową w więziennictwie. Jak sam mówi: pragnie pomagać ludziom, którzy chcą zmienić się na lepsze. I faktycznie – widać w nim tę chęć, by pomagać nawet najbardziej zdegenerowanym jednostkom. Niestety nie będzie mu to dane, gdyż dość szybko młody strażnik więzienny, którym staje się Aiman, wpada w oko staremu weteranowi więziennictwa – katowi Rahimowi, który widzi w chłopaku materiał na swojego asystenta i prawdopodobnie następcę. Wszystko to brzmi z perspektywy widza ciekawie… do momentu, gdy dowiadujemy się, że Rahim kilkanaście lat temu dokonywał egzekucji na ojcu Aimana.

Dzieło Junfenga skupia się na relacji Aimana z Rahimem, budując dramaturgię właśnie na tym duecie oraz na tajemnicy, którą skrzętnie przed swoim szefem skrywa chłopak. W czasie, gdy w tle rozgrywa się życie więzienne, widzowi dany jest wgląd tylko do tego, co istotne dla młodego strażnika. A jego zdaje się coraz bardziej fascynować i przerażać jednocześnie funkcja, którą wykonuje jego nowy mistrz. W wielu scenach widać, jak praca, której uczy go stary kat, wywołuje w nim ambiwalentne uczucia, a z tyłu jego głowy wciąż dają o sobie znać demony przeszłości i to, że jego ojciec zginął właśnie w takim miejscu, z rąk człowieka, który jest aktualnie jego mentorem, a on – Aiman – wykonuje aktualnie pracę, która polega na uśmiercaniu drugiego człowieka. Obojętnie czy winnego, czy też nie. Zresztą motyw przewinień oraz surowości kary w Singapurze jest tutaj odpowiednio silnie zaakcentowany. Okazuje się, że trafić do celi śmierci można tu za handel narkotykami, mimo iż nie jest to zbrodnia porównywalna do zabójstwa innego człowieka.

Największą siłą filmu Praktykant jest świetne, bardzo zdystansowane i w zasadzie oszczędne aktorstwo, a przecież odtwarzający rolę Aimana, Firadus Rahman, debiutuje tu jako aktor. To na nim spoczywa ciężar całego filmu, ponieważ – jak już zdążyłem wspomnieć – to z jego perspektywy przyjdzie nam śledzić wydarzenia i jeśli aktor nie udźwignąłby roli rozpisanej w scenariuszu – odbiór filmu byłby zdecydowanie gorszy. Ciekawe jest również to, jak zaprezentowano nam główny „problem” – nie jest to ani chęć zemsty, ani próba uwolnienia się od piętna grzechów ojca, ani też sposób na zerwanie z przeszłością. A przynajmniej nie dominuje tu żadna z tych spraw.

Sam kat – czyli Rahim – nie został przedstawiony jako czarny charakter oraz wszelkie zło. To człowiek – zdawałoby się – starej daty, który do przydzielonej mu pracy podchodzi w sposób absolutnie profesjonalny. Osobiście sprawdza liny, na których później będą musieli zawisnąć skazani, skrupulatnie sprawdza wagę więźniów, których przyjdzie mu zaprowadzić ostatnią ścieżką na tym świecie oraz chce uczynić wszystko, co w jego mocy, by osadzeni zostali uśmiercani w sposób najbardziej humanitarny, a ich śmierć była natychmiastowa. To również człowiek, który nosi piętno wykonywanej przez siebie pracy. Za fasadą dobrego nastroju, pogodnego usposobienia i pełnego profesjonalizmu skrywa uczucia, które czasem potrzebują ujścia.

Praktykant  intryguje sposobem opowiadania historii, zaskakuje dbałością o detale i aspekty, do których inni filmowcy nie przywiązują wagi, i ujmuje zależnością między głównymi bohaterami, jak również utwierdza w przekonaniu, że tematyka więzienna ma widzowi wiele do zaoferowania. Natomiast to, co pokazano w końcowych minutach filmu, jest przejmujące niczym w Zielonej Mili Darabonta.

Ocena: 7/10

Fot.: Aurora Films 

Praktykant

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *