Wielogłosem o…: „Obiecująca. Młoda. Kobieta.”

Kogo wyobrażacie sobie, słysząc „obiecująca młoda kobieta”? Aktorkę grającą w kinowym hicie, doktorantkę badającą genetykę, Miss Świata, osiągającą sukcesy tenisistkę czy może lekarkę tuż po studiach? Możliwości jest dość dużo. Tytułowa bohaterka nie jest na ekranie obecna, ale tak właśnie została opisana. Film nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kogo możemy spodziewać się myśląc o obiecującej, młodej, kobiecie. Ilu ludzi, tyle opinii, a w tym kontekście moglibyśmy powiedzieć, że ilu widzów, tyle interpretacji. Pewne jest jednak to, że kimkolwiek jest obiecująca młoda kobieta, pozostanie na długo w naszej pamięci i pozostawi wiele pytań, na które odpowiedzieć będziemy musieli już sobie sami. Za reżyserię i scenariusz filmu Obiecująca. Młoda. Kobieta. (Promising. Young. Woman) odpowiada Emerald Fennell, za muzykę Anthony B. Willis, a w główną bohaterkę wciela się Carey Mulligan. Dzieło zostało nominowane do tegorocznych Oscarów w pięciu kategoriach: najlepszy film (Ashley Fox, Ben Browning, Emerald Fennell, Josey McNamara), najlepsza aktorka pierwszoplanowa (Carey Mulligan), najlepszy montaż (Frédéric Thoraval), najlepszy reżyser i najlepszy scenariusz oryginalny (Emerald Fennell).

WRAŻENIA OGÓLNE

Gosia Kilijanek: Obiecującej. Młodej. Kobiety. wyczekiwałam od momentu zobaczenia zwiastuna i bardzo liczyłam na seans, który nie pozostawi mnie niewzruszoną. Nie rozczarowałam się ani trochę. To aktualna, a może wręcz rewolucyjna dla współczesnego kina, opowieść o trwającej patriarchalnej opresji kobiet. Opresji, na którą nie chce zgodzić się bohaterka, pragnąca zemścić się tak, jak jeszcze nikt. Trudność może sprawiać jednoznaczna klasyfikacja gatunkowa filmu – po seansie pomyślałam, że to czarna komedia romantyczna doprawiona elementami dramatu i thrillera, przyprawiającymi o dreszczyk emocji. Jakie jest Twoje zdanie?

Klaudia Rudzka: Do filmu podeszłam raczej bez większych oczekiwań jednak po seansie mogę stwierdzić, że na pewno nie był to czas zmarnowany. Jeśli chodzi o klasyfikację gatunkową to nie miałam większych problemów, bowiem formuła kina „rape and revenge”, czyli kina gwałtu i zemsty, gdzie mamy do czynienia ze światem pełnym okrucieństwa, przemocy i seksu jest mi dość znana. Można tu przywołać chociażby takie tytuły jak Pluję na twój grób w reżyserii Meir Zarchi czy Źródło Ingmara Bergmana. Nie mniej to, co wyróżnia Obiecującą. Młodą. Kobietę. to na pewno świeże spojrzenie na temat ze względu na mnogość konwencji, które łączy reżyserka oraz refleksja, której doświadczają bohaterowie.

RYS FABULARNY

Gosia: Fennell zabiera widzów na wstępie do klubu, w którym główna bohaterka, Cassandra, staje się obiektem zainteresowania grupy mężczyzn. Kobietę wyglądającą na pijaną pytają gdzie podziała się jej godność (używając wobec niej zwrotu kochanie), dodając między sobą, że takie dziewczyny narażają się na niebezpieczeństwo, a jeśli nie będzie ostrożna, ktoś na pewno skorzysta z okazji. Nie mija chwila, a z okazji korzysta jeden z nich – oferuje Cassandrze podwiezienie taksówką do domu, ale zaprasza ją do siebie na drinka, by nieprzytomną położyć w łóżku i zacząć rozbierać. Oczywiście pod pretekstem zabawy. Bohaterka okazuje się jednak trzeźwa, a mężczyzna nagle blednie, szerzej otwierając oczy.

Klaudia: Początek filmu, tak jak mówisz, Gosiu, może pozostać dla widza niezłym zaskoczeniem. Sama czułam się odrobinę skołowana, nie wiedząc czego mam się spodziewać. Jednak gdy już zorientujemy się, co robi główna bohaterka i jakie motywy nią kierują zaczynamy jej kibicować i wierzyć, że sprawiedliwość w końcu dopadnie oprawców.

Gosia: Opisane przez mnie pierwsze sceny to tylko szczyt góry lodowej podobnych nauczek dawanych mężczyznom, które Cassie odhacza w notesie. Za dnia pracuje w kawiarni, w weekendy odwiedza kluby. Nie od razu jednak wiadomo, jaki jest cel jej poczynań. Trzydziestolatka mieszka z rodzicami, którzy wyczekują opuszczenia przez nią domu rodzinnego, a jej losem zatroskana wydaje się również jedyna bliższa znajoma, menedżerka lokalu, w którym pracuje. Sytuacja zmienia się nieco kiedy na randkę zaprasza ją Ryan, znajomy z uczelni medycznej, której nie ukończyła (w przeciwieństwie do niego). Powody jej rezygnacji, jak i przyjętego stylu życia, związane są ściśle z historią Niny, jej przyjaciółki z dzieciństwa, a następnie ze studiów. Znajomość z młodym lekarzem prowadzi do wyjątkowo zaskakujących zdarzeń i okazuje się dla rozwoju akcji dość znacząca.

PROBLEMATYKA

Klaudia: Film Fennell porusza bardzo trudny temat seksizmu i przemocy seksualnej. W bardzo ciekawy i jednocześnie szokujący sposób ukazuje nam, z czym mogą zmagać się osoby, które owej przemocy doświadczyły nawet nie bezpośrednio i do czego mogą prowadzić związane z tym traumy. Oprócz wielokrotnie już wspomnianego motywu zemsty, mamy tu niejako drugi wątek: samotność i tęsknotę Cassie za prawdziwym uczuciem i – można by powiedzieć – normalnym życiem. Prócz żądzy pomszczenia swojej przyjaciółki dostrzegamy jak kruchą i wrażliwą osobą jest nasza bohaterka, choć na pozór możemy zazdrościć jej odwagi i zastanawiać się nad racjonalnością jej czynów. 

Gosia: Za to, co wydarzyło się Ninie nikt nie wziął odpowiedzialności. Nie wydaje mi się, żeby Cassie otrzymała również profesjonalną opiekę w związku z wydarzeniami, które nią wstrząsnęły. Na ekranie uchwycono patriarchalny światopogląd, w którym to zdanie mężczyzny i jego reputacja są ważniejsze, a także powszechne przyzwolenie na praktykowanie schematu obwiniania ofiary. Podkreślono, do czego prowadzą akceptowane w kulturze nadużycia wobec kobiet. Za Karoliną Korwin-Piotrowską mogę powtórzyć, że część słów, które padają w filmie, wiele kobiet z pewnością słyszało wiele razy. Każda z nas ma podobne doświadczenia, a dyskusje o tym wywiązywały się w ostatnim czasie nie tylko w związku z #metoo. 

Klaudia: To prawda i cieszę się, że taki film powstał. W jasny sposób pokazuje jak prestiż – mam tu na myśli scenę na uczelni – czy reputacja zawodowa może stać na przeszkodzie w dochodzeniu do prawdy. Miejmy nadzieję, że dzięki takim obrazom w społeczeństwie choć trochę obudzi się duch sprawiedliwości, albo chociaż moralność. Myślę, że można traktować Cassie jako metaforę osób, które żądają tego, by w końcu ktoś powiedział głośno, że nigdy nie jest tak, że ofiara sama jest sobie winna i nie można tak mówić. Tak samo jak nie można zapominać o wydarzeniach, które działy się w przeszłości, a mam wrażenie, że coraz częściej jest tak, że to o czym nie mówiło się na bieżąco zanika, a oprawcy, mimo że wciąż są to oprawcy, zostają ze względu na czas oczyszczani z winy albo usprawiedliwieni.

Gosia: Od razu po seansie można rozpocząć dyskusję o społecznych mechanizmach wspierających kulturę gwałtu. W wywiadzie dla „Variety” Alfred Molina, odtwórca roli prawnika w sprawie oskarżenia o gwałt, zdradził, że jego pierwszą reakcją po przeczytaniu w scenariuszu swojej sceny było: What the fuck!?! W niej akurat role męska i damska zostały odwrócone, jeśli zestawimy je z podobnymi scenami filmowymi. Promising. Young. Woman. to także opowieść o wyrażaniu zgody, ponoszeniu odpowiedzialności za czyny i słowa, moralności, winie oraz przebaczeniu. Co myślisz o skuteczności wpływania na widza?

Klaudia: Myślę, że w kontekście tego, o czym mówisz, Obiecująca. Młoda. Kobieta. może stanowić przestrogę dla młodych kobiet. Oczywiście stereotypy nie są dobre, jednak nie można zaprzeczyć, że film zwraca uwagę na problem wykorzystywania kobiet. To niezwykle potrzebne, by uświadamiać, zwłaszcza młode pokolenie, jak bardzo trzeba na siebie uważać  przede wszystkich w nieznanych miejscach – takich jak kluby, dyskoteki czy domówki u nieznajomych.  

Gosia: Dyskusje są potrzebne, a wspaniałym na to dowodem jest pewna recenzja omawianego przez nas filmu, której autorem jest mężczyzna. Autor w trzech akapitach analizuje fakt tego, że film wyreżyserowała kobieta, w dodatku młoda i o niewielkim doświadczeniu. Czytałaś kiedyś opinię, w której podkreśla się, że kino męskie jest gorsze, reżyser będący mężczyzną równoznaczny jest z przyznaniem dziełu taryfy ulgowej, a jeśli w dodatku to niedoświadczony mężczyzna, to możemy mu wybaczyć niedociągnięcia? To ma brzmieć absurdalnie. Co ma na celu taka klasyfikacja według płci?

Klaudia: Klasyfikacja według płci jest moim zdaniem dość niesprawiedliwa zwłaszcza w kontekście debiutów, czy „męskiego” bądź „damskiego” spojrzenia na dany temat, bo czy dzieło filmowe nie powinno być uniwersalne? To trochę krzywdzące oceniać coś przez pryzmat płci. Jednakże mimo, że nie zdajemy sobie z tego sprawy często mimowolnie klasyfikujemy. Na pewno jeśli chodzi o mężczyzn dzieje się to w mniejszym stopniu, ale jednak dzieje się. Chociażby w przypadku ujęcia tematu kobiecości w filmach Pasikowskiego czy Allena właśnie ze względu na to, że owa kinematografia jest tworzona przez mężczyzn. Jeśli chodzi o tak zwane „kino kobiece” to uważam, że jest to zbędne definiowanie, sugerujące charakter fabularny dzieł, czy też rodzaj kina i typ narracji. Nie mniej jednak warto zauważyć, że termin women’s cinema coraz bardziej ewoluuje, skupiając się przede wszystkim na kobiecie jako artystce i jej punkcie widzenia. Ciekawą pozycją poruszającą omawiany temat jest książka Joanny Chludzińskiej pod tytułem Władczynie spojrzenia. Teoria filmu a praktyka reżyserek i artystek, wydana za pośrednictwem wydawnictwa HA!ART. 

Gosia: Jeśli jesteśmy już przy poleceniach literackich, to z chęcią dodam od siebie Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn autorstwa Caroline Criado Perez, w której autorka porusza tematy wykluczania kobiet z kultury i wymazywania z historii.

ZALETY I WADY FILMU

Klaudia: Niewątpliwą zaletą filmu jest muzyka, która podkreśla to, co dzieje się na ekranie. Toxic nigdy nie brzmiało tak dobrze, a w zestawieniu z toksyczną męskością, którą obrazuje reżyserka dostajemy wieloznaczny, buntowniczy, przepełniony kolorami hymn nowego pokolenia. 

Gosia: Zastanawiałam się dość długo nad tym, co mogłabym uznać za wadę, ale niczego nie znalazłam. Zalet ma aż nadto. Mistrzowskie kadry, dopracowana scenografia, dopasowana ścieżka dźwiękowa, wciągająca fabuła, prowokujące i dające do myślenia dialogi, wspaniała gra aktorska. Przy dość poważnej tematyce dialogom nie możemy odmówić też poczucia humoru.

Klaudia: Można by mówić o tym, że niektóre sceny są przerysowane i aż nazbyt szokujące jednak czy to jest wada? Akurat w przypadku tego obrazu filmowego – nie sądzę, ponieważ dzięki takim zabiegom jeszcze bardziej zarysowuje nam się w pamięci. Fabuła również ma wiele niesamowitych zwrotów akcji, które zaskakują i wywołują cały wachlarz emocji. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to niejasny początek, ponieważ dopiero, gdy reżyserka rezygnuje z konwencji dostajemy odpowiedź, o co w ogóle chodzi. 

Gosia: Tak jak mówisz, być może niektórym widzom pewne fragmenty wydadzą się wyolbrzymione, jednak odnoszę wrażenie, że w tej kwestii taka klasyfikacja nie istnieje. To realny, nie wydumany problem, a jeśli ktoś uważa, że wszystko w tym patriarchalnym świecie jest na swoim miejscu, to wystarczy zerknąć w badania i statystyki, by przekonać się, że nie jest. W tym wypadku niewykluczona byłaby skuteczność zasypania wątpiących dowodami anegdotyczymi, bo doświadczenia kobiet na każdym kontynencie są identyczne. 

NAJBARDZIEJ ZAPADAJĄCA W PAMIĘĆ SCENA

Gosia: Jako pierwsza przychodzi mi na myśl scena, w której Cassandra idąc boso po mieście o poranku, z hot-dogiem w dłoni i ketchupem cieknącym po przedramieniu, zostaje zaczepiona przez robotników z pobliskiej budowy. Zamiast udawać, że nie słyszy sprośnych zaczepek, kobieta z obojętnością wpatruje się w nachalnych mężczyzn, którzy swoje krzyki o udanej nocy zamieniają na: przestań się gapićna co się do cholery gapisz? Wszystko to w akompaniamencie It’s Raining Men The Weather Girls. Ta scena to idealne ujęcie obrazu rzeczywistej, usankcjonowanej kulturowo przemocy wobec kobiet.

Klaudia: Dla mnie niezwykle istotną sceną było wesele. Z poczuciem smutku, ale jednak odetchnęłam z ulgą. Nie będę zagłębiać się w szczegóły, aby nie zdradzić fabuły. Nie mniej jednak uważam, że świetnie łączy ona elementy fabularne i tropy, można by powiedzieć (jakkolwiek nie na miejscu to brzmi): doskonale przemyślanego planu. 

Gosia: Kolejną sceną, która nie pozwoliła mi o sobie na długo zapomnieć była ta kulminacyjna. Pojawiła się w niej Cassie w roli pielęgniarki, a jej misterny plan przekroczył moje wyobrażenia. Tak jak stwierdziłaś: był doskonale przemyślany. Również nie przybliżę szczegółów, żeby nie zabierać szansy na podobne odczucia tym, którzy jeszcze go nie obejrzeli. Pewne jest jedno: boli.

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI 

Gosia: Cassandra, z pozoru komunikatywna i otwarta, skrywa w sobie ogromny ciężar i mierzy się z niezrozumieniem otoczenia. Jej rodzice (Jennifer Coolidge, Clancy Brown) z kamiennymi twarzami wpatrujący się w córkę powtarzają, że minęło już wiele czasu i powinna zająć się sobą. Ale nie tak łatwo zająć się sobą, kiedy nie przepracowało się tragedii. Bezsilność mieszająca się z poczuciem winy znajduje ujście w wypełnianiu misji zemsty. Relacja z Ryanem (Bo Burnham) początkowo wydaje się być dla niej zbawienna. Można odnieść wrażenie, że to miłość wyzwoli ją od ciężaru straty siostrzanej więzi. Młody lekarz tłumaczy, że kobieta zwróciła jego uwagę już na studiach, a w aptece razem z nią wyśpiewuje piosenkę Paris Hilton. Urocze, acz kiczowate. Najistotniejsze jest jednak, że przypomina jej o dawnych znajomych: Madison i Alu Monroe, którzy znali Ninę. Do nich dołącza jeszcze pani dziekan oraz prawnik Jordan. Wszystkie postacie są przemawiające w swoich rolach, Fennell nikogo nie faworyzuje, tak naprawdę każdy jest na swój sposób zły. Ninę, obiecującą młodą kobietę, też mogłybyśmy uznać, za jedną ze znaczących postaci, nie uważasz?

Klaudia: Myślę, że Ninę możemy uznać przede wszystkim za znaczącą, nieobecną bohaterkę. Co prawda, nie zobaczymy jej na ekranie, jednak większość fabuły skupia się wokół tego, czego doświadczyła. Tak jak mówisz, reżyserka przedstawia nam całe spektrum postaci i bohaterów, albo bardziej antybohaterów. Każdy jest na swój sposób unikatowy i potrzebny. Myślę, że taki dobór postaci sprawia, że film nabiera jeszcze więcej autentyczności, przez co jest zatrważająco prawdziwy, bo oprócz tytułowego seksizmu porusza ważne kwestie, takie jak miłość, rozczarowania z nią związane, pogoń za karierą i życiem rodzinnym, jak również niespełnione oczekiwania członków rodziny. Oprócz tego, postacią, która obok Cassie utkwiła mi w pamięci, była Madison (Alison Brie). Scena w restauracji, którą można uznać za nieco okrutną wstrząsnęła mną ze względu na to, że liczyłam na pewnego rodzaju przysłowiową solidarność kobiet. Niestety Madison okazała się – jak większość postaci w filmie – krótkowzroczna i usprawiedliwiająca nie tych, których powinna. Jej postać szczególnie ze mną została, ponieważ wydaje mi się, że wiele takich kobiet żyje obok nas – może nie bezpośrednio wspierają w bezkarności mężczyzn, jednakże przede wszystkim cenią sobie inne priorytety, takie jak wygodne, z pozoru szczęśliwe życie i nie dostrzegają tego, co dzieje się dookoła nich.

Gosia: Też przejęłam się sceną w restauracji. Była to przerażająca nauczka dla Madison, ale wydaje mi się, że wyciągnęła z niej wnioski (czy długofalowe nie wiadomo), które pozwoliły jej na podzielenie się dowodem w sprawie dotyczącej głównego wątku fabuły. Równie szokujące było uświadomienie opresyjnego systemu wobec kobiet pani dziekan Walker.

AKTORSTWO

Klaudia: Carey Mulligan to jedna z moich ulubionych aktorek. Przyznam szczerze, że kreacja w Obiecującej. Młodej. Kobiecie. była dla mnie niemałym zaskoczeniem. Myślę, że wybór właśnie jej osoby o dziecięcej, łagodnej aparycji sprawił, że film wywarł na nas takie wrażenie. Kojarzona głównie z postaci spokojnych i wyważonych, tutaj daje popis swojego talentu aktorskiego, a my otrzymujemy mieszankę wybuchową. Z jednej strony mamy do czynienia z demoniczną, nieskrępowaną kusicielką i mścicielką, z drugiej, kiedy trzeba, Carey potrafi zahamować, złagodzić swoje emocje i pokazać spokojną stronę bohaterki. Aktorka doskonale radzi sobie z różnorodnością stanów psychologicznych swojej postaci i w każdej z tych odsłon sprawdza się znakomicie. Można powiedzieć, że reszta aktorów stanowi tło dla Carey Mulligan, jednak taki zabieg tworzy wspaniałe uzupełnienie zarówno jej postaci, jak i całej fabuły. 

Gosia: Niewiele pozostaje mi do dodania. Mulligan zjawiskowo wykreowała postać Cassandry, a sama Emerald Fennell w jednym z wywiadów określiła tę bohaterkę aniołem zemsty, który przychodzi i oferuje odkupienie lub karę. W czasie seansu przez moment skojarzyła mi się z Villanelle z Killing Eve, równie pewna swojej misji i realizująca ją bez skrupułów (choć działania Villanelle były bardziej krwawe). Bohaterowie tła, tak jak mówisz, stanowią doskonałe uzupełnienie głównej postaci, ale są też istotni dla rozwoju wydarzeń. Nie wydaje mi się, by ktokolwiek był tam zbędny czy odstawał od reszty, albo został zapomniany po seansie. Każdy w jakiś sposób zostaje zapamiętany.

KWESTIE TECHNICZNE

Gosia: Film Fennell został dopracowany pod każdym kątem. Statyczne sceny podczas rozmów dwójki bohaterów zostały ciekawie zaaranżowane i zwykle dynamicznie się rozwijają (rozmowa z Jordanem, spotkanie z Madison). Landrynkowa estetyka z popową ścieżką dźwiękową wspaniale kontrastują z wagą tematu przewodniego i początkowo mogą zmylić, ale wszystko idealnie się uzupełnia.

Klaudia: Niezwykła jest scenografia, podkreślająca feministyczny wydźwięk filmu. Mamy tu feerie pastelowych, typowo dziewczęcych kolorów, zarówno jeśli chodzi o wnętrza, jak i kostiumy czy makijaże Cassie. Myślę, że w ten wyolbrzymiony sposób reżyserka pokazuje nam, że Cassie to kobieta z którą utożsamiać się może każda z nas – dziewczęca, a przy tym obdarzona niezwykłą siłą i odwagą, gdzie jedno nie wyklucza drugiego, o czym wydawać by się mogło często zapominają mężczyźni. Kolejną kwestią świadczącą o tym, że mamy do czynienia z jednym z lepszych filmów tego roku, jest muzyka doskonale uzupełniająca fabułę. Aspektem, o którym nie można zapomnieć jest oczywiście skrzętne żonglowanie konwencjami, bowiem w owym dziele mamy do czynienia z horrorem, dramatem społecznym, thrillerem, a także komedią romantyczną. 

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Klaudia: Jedno jest pewne – Obiecująca. Młoda. Kobieta. na pewno na długo ze mną zostanie. Jest to mocne kino gatunkowe, angażujące bez reszty, które gorąco polecam. Całość to mieszanka wybuchowa, w której humor przeplata się z niezwykłą powagą i smutkiem. Mimo, że czasem powoduje dyskomfort, to na pewno warto jest poświęcić czas na zaznajomienie się z tym niezwykłym filmem. 

Gosia: To film o potencjale wstrząsowym. Do ostatniej chwili (ogniska nad rzeką…) nie dowierzałam w to, jaki finał miał wieczór kawalerski jednego z bohaterów. Każdy przeczuwając zemstę wybraną przez Cassandrę mógł wyobrażać ją sobie inaczej. Sama Mulligan opisywała premierę na festiwalu Sundance w styczniu 2020 roku słowami: Nikt nie siedział wygodnie na swoich siedzeniach. Można było poczuć napinające się mięśnie brzucha. Myślę, że to naprawdę rzadka rzecz. Prowokuje reakcję, której od dawna nie doświadczyłam. Też jej doświadczyłam, choć nie w sali pełnej widzów. Fennell poza wyrażeniem swojego filmowego głosu staje się komentatorką społeczną. Skłania do dyskusji i daje do myślenia. 

 

Fot.: United International Pictures Sp z o.o.

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *