thy worshiper

Oczekując plonów – Thy Worshiper – „Ozimina” [recenzja]

Thy Worshiper po doskonałej Czarnej Dzikiej Czerwieni powraca z minialbumem Ozimina. Jakością płytka swojej poprzedniczki nie przebije, natomiast na pewno zaintryguje muzycznym kierunkiem, jaki sobie wyznaczył zespół podczas jej nagrywania.

Czarna Dzika Czerwień idealnie wyważała proporcje pomiędzy black metalem a elementami folku i etno, a dokładniej ludycznymi perkusjonaliami, z których chętnie korzystają muzycy Thy Worshiper w swoich kompozycjach. No i nie można zapominać o pięknych wokalizach Anny Malarz. Na Oziminie poszli oni o krok dalej. Jest jeszcze więcej hipnotyzujących, porywających swoim pulsem i rytmem dźwięków, więcej wokaliz, a gitary owszem są, ale jedynie akcentują one fakt, że Thy Worshiper to zespół z kręgu black metalu, który lubił niejednokrotnie przyłożyć szaleńczym tempem, ścianą gitar i wściekłym growlem.

Pytanie pojawia się teraz takie, czy to jednorazowy wyskok, pokaz tego, że doskonale dają sobie radę w kompozycjach, w których gitary i growl zdecydowanie nie są stroną przeważającą (jakby tego już wcześniej nam nie udowodnili), czy to jest dokument, dowód kolejnego kroku w muzycznym rozwoju, prognostyk na przyszłość i tego, czego możemy się spodziewać na następczyni Czarnej Dzikiej Czerwieni? Ciężko jednoznacznie to stwierdzić, a prawdę znają zapewne sami muzycy Thy Worshiper; nam pozostaje jedynie zatopić się w dźwiękach, które prezentują nam muzycy na Oziminie.

Otwierający płytę Brzask trochę zmyla słuchacza, bowiem potrafi pędzić do przodu przy akopaniamencie gęstej i brudnej perkusji, jakby schowanej w miksie gitar –  z czasem następuje przełamanie, bębny wysuwają się na pierwszy plan wspólnie ze wspaniałą wokalizą Anny Malarz, która momentalnie zmienia klimat kompozycji w zdecydowanie coś bliższego muzyce ludowej, hipnotyzującej słuchacza swoim transem, rytmem. I takie nastroje będą nam towarzyszyć przez dłuższy czas trwania Oziminy, jak w Halnym, w którym dopiero gdzieś w połowie usłyszymy gitarowy riff, schowany jednak w miksie, bowiem bębny, djembe i darbuki cały czas nam świdrują uszy.

Gitara rządzi w Wietlicy, jednak nie mamy co liczyć na typowe dla stylistyki black metalowej frazowanie, natomiast są delikatne rozkładane akordy i gustowny, melodyjny, zapadający w pamięć temat gitary, który świetnie koresponduje z wokalizami. Pochodzący z debiutanckiego Popiołu utwór Wśród mroku i mgieł zgrabnie został wpasowany we współczesne ramy stylistyczne Thy Worshiper i absolutnie nie gryzie się z resztą kompozycji.

Thy Worshiper - Ozimina

Płytę kończy absolutny majstersztyk w postaci kompozycji tytułowej. Początek zaczyna się zaskakująco, bowiem Anna wyśpiewuje dobrze nam znane słowa: Dobry Jezu, a nasz panie, daj mu wieczne spoczywanie. Ktoś może pomyśleć, że to przesadzony synkretyzm i niepotrzebna próba mieszania sacrum z profanum. Jednak zawodzący głos wokalistki wyśpiewującej powyższe frazy z towarzyszeniem charakterystycznego perkusyjnego, gęstego, buzującego tła, pozostawia olbrzymie wrażenie.

Ozimina to niewielki kawałek muzyki, niezwykle trudny do jednoznacznej oceny. Z jednej strony domyślam się, że zespół chciał nam pokazać, w jakim miejscu się znajduje w tym momencie, dostarczając przy okazji swoim fanom trochę świeżej muzyki. Natomiast z innej perspektywy ta muzyka nie ma takiej siły rażenia, jak Czarna Dzika Czerwień, pomimo naprawdę doskonałych momentów, to wydaje się, że zespół zbiera siły do stworzenia jej godnego następcy, a to będzie niezwykle trudne.

Fot.: Arachnophobia Records

thy worshiper

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • Proszę sprawdzić w słowniku różnicę między określeniami ludyczny, a ludowy.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *