demolka

Odurzeni ideą perfekcji – Demolka – „Ha Ha Chaos” [recenzja]

Wygląda na to, że moda na syntetyczne brzmienia rodem z lat osiemdziesiątych nie przeminie nigdy. Co więcej, rok 2016 wydaje się swoistą restauracją tego nurtu w naszym kraju, co już pokazała doskonała płyta Super Girl & Romantic Boys – Osobno (nasza recenzja – tutaj).  Duet Demolka, jako młodszy uczeń i ten wykonawca, który niejako przez moment wypełniał lukę na scenie, gdy SGRB byli nieaktywni, powrócił z nową muzyką, udowadniając, że nie zamierza być w tyle za swoimi starszymi kolegami ze sceny.

Oczywiście mogę się zachwycać, piać nad nową muzyką Demolki, ale trzeba uczciwie przyznać, że prochu w swoim gatunku oni nie odkrywają, ale też jak sądzę, nie o to wcale chodzi. Cała zabawa polega na radości wynikającej ze wspólnego grania, komponowania i odtwarzania dźwięków, które dzisiaj są raczej zapomniane w powszechnej świadomości. Nie należy więc w stosunku do muzyki Demolki bać się używać słowa „odtwarzanie”, bo jest ono zdecydowanie twórcze i intrygujące, a przy tym ani trochę nużące. Niewątpliwie występujący w twórczości Demolki pewien teatralny sznyt potęguje powyższe doznania.

Demolka, co jest całkiem naturalne, od momentu debiutu doczekała się pewnej ewolucji. Wydaje się, że pod względem stylistycznym zespół nieco okrzepł, ujednolicił swój środek wyrazu. Duet postanowil zagrać jeszcze szybciej, agresywniej, pamiętając o tym, aby nie przesadzić z ciężarem gatunkowym; po prostu ich muzyka jest nieco przystępniejsza. Co nie znaczy wcale, że zespół jest mniej charakterystyczny w swojej twórczości. Dalej atakują słuchacza kąśliwe, ostre elektroniczne beaty skąpane w syntezatorowym sosie, lecz w porównaniu do debiutu, brzmi to lepiej, czyściej, co niewątpliwie jest zasługą produkcji Pawła Cieślaka z Hasselhoff Studio. Mam wrażenie, że Demolka na nowej płycie chętniej spogląda we współczesne nurty muzyki elektronicznej, co widoczne jest w kompozycjach takich jak Prawo transformacji czy Lulu.

Wokal Dziewczyny Rakiety też ewoluował. Zdecydowanie to ona kradnie show na tej płycie, jej śpiew ma wiele barw i odcieni. Od histerycznego krzyku, po zimny śpiew, zmysłowe frazy, aż po budzący nieco grozę szept, a to jest tylko kilka sztuczek, z których korzysta wokalistka. Dzięki bogatym środkom wokalnej ekspresji Dziewczyna Rakieta fantastycznie interpretuje teksty będące zapisem futurystycznych wizji, rodem z powieści Philipa K. Dicka. Tylko mam wrażenie, że te wizje są czerpane z realnych zjawisk naszych czasów. Wszystko to zgrabnie łączy się z zimną, odhumanizowaną muzyką, która momentami może zaskoczyć melodią i przebojowością (Prawo Transformacji, Uaktualnij, Skurcz), z drugiej strony miażdży soundem i mocą płynącą z głośników (Lulu i szczególnie Aaa…). Pomimo jawnych odniesień do przeszłości gatunku Demolka brzmi nowocześnie i – co najważniejsze – świeżo.

Kompozycje na Ha Ha Chaosie są tak bogate w swojej strukturze, że cały czas odkrywam w nich jakieś smaczki, nowe elementy, których nie wychwyciłem w pierwszych odsłuchach. Jest mi to czynić łatwiej, szczególnie że Ha Ha Chaos niespecjalnie chce opuścić odtwarzacz, a takiej reakcji u mnie się nie spodziewałem przed pierwszym nastawieniem nowej płyty Demolki.

https://www.facebook.com/Demolkaduet/?fref=ts

Fot.: Antena Krzyku

demolka

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *