OFF FESTIVAL KATOWICE 2019: Trupa Trupa na OFFie po raz trzeci, Hania Rani w szerszym składzie, rock z Wielkiej Brytanii- dzień trzeci, 4 sierpnia [relacja]

OFF Festival to wydarzenie, które wymyka się wszelkim ramom, opierając się na dźwiękach, których jednoznacznie nie da się sklasyfikować i z line-upem ułożonym tak, by sprzyjać odmiennym doznaniom muzycznym. Perfekcyjna organizacja jak zwykle pozostawia jedyną kwestię, z którą można się borykać, czyli: który zespół wybrać? Ze względu na bliskość poszczególnych scen istnieje jednak szansa, by dźwiękową podróż ułożyć w sposób sprzyjający usłyszeniu każdego z listy ulubieńców, choćby przez chwilę. Tegoroczni artyści to między innymi: Foals, Suede, Jarvis Cocker introducing JARV IS…, Stereolab, Tęskno, Jakuzi, Trupa Trupa. Pierwsza edycja festiwalu odbyła się w roku 2006 na terenie kąpieliska „Słupna” w Mysłowicach, a od roku 2010 wydarzenie to gości w Katowicach. Dyrektorem artystycznym OFF Festivalu jest Artur Rojek, który dba o to, by fani szeroko pojętej alternatywy doświadczali niesamowitych muzycznych emocji. Warto wspomnieć, iż OFF został umieszczony na liście 10 najlepszych festiwali muzycznych w Europie według brytyjskiego Guardiana. Postaram się przybliżyć Wam to, co działo się w Katowicach podczas czternastej edycji, podtrzymując opinię, iż Guardian się nie mylił.

Dzień trzeci rozpoczęłam od pierwszych kilku utworów Moriah Woods, mieszkającej w Polsce artystki z Colorado, która gra na gitarze i banjo. Mieszając polski z angielskim zapowiadała wrześniową premierę swojego albumu Old Boy, grała alternatywny folk amerykański i zapraszała słuchaczy do zbliżenia się do sceny. W tym samym czasie na Scenie Leśnej pojawiła się Trupa Trupa, goszcząc na festiwalu po raz trzeci. Muzyka formacji opiera się na głośnym, post-punkowym gitarowym graniu i psychodelii, a wyjątkowo ceniona jest wśród zagranicznych słuchaczy. Ich koncert, podczas którego zaprezentowali kilka utworów z nadchodzącej płyty Of The Sun, okazał się lepszy niż dwa lata wcześniej. Podobał mi się także bardziej niż zeszłoroczne: open’erowy oraz grany na Alter Feście w Mysłowicach. Zauważalny progres z pewnością docenili też inni odbiorcy.

Z Trupy Trupy zdążyłam dotrzeć na drugą część koncertu Hani Rani na Scenie Eksperymentalnej, nieco zdziwiona jego lokalizacją. Hania po koncercie powiedziała mi jednak, że było to bardzo dobre miejsce, gdyż lubi jego drewnianą podłogę rezonującą dźwięki. Namiot wypełniony został po brzegi, a obok artystki pojawili się Rafał Dudkiewicz, grający na perkusji i Mateusz Woźniak, odpowiadający za dźwięki kontrabasowe. Dzięki rozszerzonemu składowi powstało ciekawe widowisko, inne niż fortepianowe brzmienia płyty czy to, co prezentowała solo Hania na trasie promującej Esję, a okrzykom i oklaskom nie było końca.

Na scenę główną zawitał legendarny już w Polsce, folklorystyczny  Zespół Pieśni i Tańca “Śląsk”. Po raz pierwszy na OFFie uczestnicy festiwalu mieli do czynienia z zespołem z 66-letnim stażem. Założony w 1953 roku przez Stanisława Hadynę i Elwirę Kamińską Śląsk, to dziś ponad stuosobowy skład, obejmujący chór, balet i orkiestrę. Co więcej, jak podają organizatorzy, odwiedził dotąd z koncertami 44 kraje na pięciu kontynentach, występując ponad 7 tysięcy razy dla ponad 25 milionów widzów. W czasie tego widowiska można było podziwiać ludowe stroje i przyśpiewki, traktując to wszystko bardziej jako ciekawostkę niż wyczekiwane objawienie sceniczne.

W Kawiarni Literackiej o 19:20 rozpoczęła się rozmowa w panelu Dlaczego moralny niepokój?, w której dyskutowali Katarzyna Surmiak-Domańska – autorka chociażby biografii reżysera Krzysztofa Kieślowskiego Kieślowski. Zbliżenie i Jerzy Stuhr – aktor teatralny i filmowy. Spotkanie dotyczyło nurtu kina moralnego niepokoju w Polsce oraz bohatera skonfliktowanego z władzami, w sytuacji bez wyjścia. Aktor tłumaczył, iż ta tematyka wymagała innej poetyki filmowej, innych środków: Nie można było przyłożyć romantycznych środków Andrzeja Wajdy, Wojciecha Hassa metaforycznej poetyki. Na szczęście filmowcy spod skrzydła inspiracyjnego Krzysztofa Zanussiego, Edwarda Żebrowskiego wnosili inny język filmowy, z dokumentu. W związku z tym musiało się narodzić nowe pokolenie wykonawców. Nie mogliśmy grać już jak Daniel Olbrychski.

Przy folkowych balladach i indie popowym graniu, które oferował Phum Viphurit dobrze bawili się moi festiwalowi towarzysze, donosząc mi później, iż tajlandzki odpowiednik Maca DeMarco miał fantastyczny kontakt z widownią, w przerwie między utworami zabawił się w beatbox utworu Billy Eilish, a w jednym z numerów cały skład koncertowy pozamieniał się instrumentami na scenie, by wprowadzić do występu nieco świeżości.

Na Scenie Leśnej za Octaviana (który dzień wcześniej zapowiedział organizatorom, że czuje się chory i nie wystąpi) wystąpili Bamba Pana & Makaveli i zaprezentowali hiperszybkie, afrykańskie granie, przy którym zaczął kropić deszcz. Ci, którzy nie zdołali dotrzeć na ich koncert dzień wcześniej, mieli okazję do nadrobienia. W tym samym czasie przyjemny i klimatyczny koncert na Scenie Eksperymentalnej dała Tirzah, a Wczasy na Martensie rozkręcały taneczny występ.

Kolejny w line-upie umieszczony został Stereolab. Udało mi się pod sceną zobaczyć jedynie początek występu z trasy, w której po raz pierwszy od dziesięciu lat Laetitia Sadier i Tim Gane stają obok siebie na estradzie. Był to przegląd post-rockowej eksperymentalnej twórczości, a muzycy wydawali się być na scenie wyjątkowo skromni. Resztę koncertu było mi dane słyszeć z namiotu medialnego, w którym trwało nadawanie na żywo audycji OFF Control w Czwórce, tuż obok Sceny Perlage. Jeśli macie ochotę wsłuchać się w odgłosy festiwalowej atmosfery, wysłuchać rozmowy z Arturem Rojkiem, Grzegorzem Kwiatkowskim – liderem grupy Trupa Trupa, mówiącą po polsku Moriah Woods oraz dowiedzieć się kogo sama chciałabym zobaczyć na OFF Festivalu za rok, zapraszam TUTAJ (część pierwsza)TUTAJ (część druga). Z tego samego powodu nie wybrałam się tam, gdzie ludzie nie mieścili się w namiocie, czyli na energetyczny show grających po raz pierwszy w Polsce Daughters. Ich noise rock, post-rock i metal z namiotu eksperymentalnego było za to słychać zdumiewająco dobrze w mediach; aż trudno było mi wyobrazić sobie co musiało dziać się pod sceną.

Suede, kolejni brytyjscy artyści, na Scenie Perlage dali popis mieszanką alternatywnego rocka i brit popu. Wokalista grupy, Brett Anderson, wykazywał sceniczną nadekspresję, wzorując się nieco na Jaggerze, kładąc na scenie, skacząc czy oplatając się mikrofonowym kablem. Wydawało się to raczej przerysowane, ale w kwestiach muzycznych nie było mu czego zarzucić. Muzycy zagrali między innymi We Believe in Showbiz, She, As One i część utworów z wydanego rok wcześniej albumu Blue Hour.

Czternasta już edycja OFF Festivalu za nami, wydaje się, iż z roku na rok grono festiwalowiczów się powiększa. Dyrektor artystyczny OFFa, Artur Rojek, w wywiadzie dla czwórkowej audycji stwierdził, że jest to optymistyczna wiadomość: Każdy człowiek, który zajmuje się robieniem dużych eventów cieszy się kiedy jest dużo ludzi. Z jednej strony realizuję jakieś swoje fanowskie marzenia, z drugiej strony nie robię tego festiwalu wyłącznie dla siebie, ale też dla tych, którzy tu przyjeżdżają. Cieszę się, że jest ich coraz więcej, liczę, że to się nigdy nie zmieni. Czternasta edycja festiwalu to rzecz, której sobie nie wyobrażałem, gdy robiłem ten festiwal po raz pierwszy w 2006 roku. Podczas edycji 2019 pogoda dopisała, deszczowe chmury pojawiły się jedynie podczas trzeciego dnia i nie zagościły zbyt długo nad Doliną Trzech Stawów. Program festiwalu oprócz koncertów zakładał wydarzenia rozgrywające się w Kawiarni Literackiej, takie jak wspomniane panele dyskusyjne, słuchowisko, spektakl Klubu Komediowego. Tegoroczna edycja miała też cechę wspólną z ostatnim albumem grupy Foals – podejmowała problem ekologii. W odpowiedzi na pytanie czy zostało to zrealizowane skutecznie można mieć pewne wątpliwości. Idea wydawała się dobra, ale poza kubkami wielorazowego użytku w sprzedaży były też plastikowe butelki czy puszki. W strefie gastronomicznej miała wydarzyć się rewolucja – dania wegetariańskie i wegańskie stanowiące aż 80% oferty. Nie mam pojęcia czy matematycznie prezentowało się to właśnie w ten sposób, w każdym razie wegewybór, jak i w latach poprzednich, istniał, co zdecydowanie jest zaletą wydarzenia. Wadą wymienianą przez wielu uczestników były za to ceny w strefie gastronomicznej, wręcz open’erowe, ale z tego co zauważam na polskich festiwalach (niestety) staje się to normą. Podsumowując jednak całe wydarzenie, po raz kolejny opuszczałam Katowice snując wizję powrotu w przyszłym roku. Jak zawsze offowej atmosferze nieodłączne były przyjemne okoliczności przyrody, sceny wśród drzew i miejsca do odpoczynku, takie jak leżaki czy łóżka, odkrycia muzyczne i występy bardzo wyczekiwane oraz najpiękniejsze festiwalowe emocje.

 

DZIEŃ PIERWSZY, 2 SIERPNIA [RELACJA]

DZIEŃ DRUGI, 3 SIERPNIA [RELACJA]

 

Z Katowic relacjonowała Małgorzata Kilijanek.

Fot.: Małgorzata Kilijanek

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *