opowiadania bizarne

Nasza dziwna rzeczywistość – Olga Tokarczuk – ,,Opowiadania bizarne” [recenzja]

Czym jest bizarność? Francuskie określenie bizzare po polsku oznacza: dziwaczny, niezwykły, ale i zabawny. Słowackie bizarný ma takie samo znaczenie. Podążając tym tropem, można twierdzić, iż bizarność to cecha, którą przypisać można zarówno ludziom, jak i światu. Stosując to pojemne słowo w tytule swej książki, Olga Tokarczuk dała odbiorcom możliwość na zabawę w niejednoznaczne odczytywanie jej treści i – jak zawsze poprzez własną twórczość – okazję do odkrywania niezwykłych miejsc oraz doświadczania niecodziennych stanów. Opowiadania bizarne to zbiór wyjątkowości, które nie pozostawiają czytelnika bezrefleksyjnym, a poszerzając jego horyzonty, stawiają go w ogniu pytań oraz przepełniają zdumieniem. To próby na udowodnienie tego, jak rzeczywistość przerasta nasze zdolności poznawcze w czasie, w którym świat przechodzi transformację. Olga Tokarczuk to pisarka, dla której opisu ogrom wyrafinowanych epitetów to za mało.

Pasażer stanowi otwierającą zbiór opowieść o człowieku nieulękłym, odpornym na powszechnie znane straszydła, którego w dzieciństwie każdej nocy nawiedzała postać wzbudzająca w nim nieopisywalny strach. Konfrontacja z tym odczuciem następuje w jego dorosłym życiu, ale w enigmatycznej relacji nie sposób znaleźć oczywistych wyjaśnień. Jedynie słowa: Człowiek, którego widzisz, nie dlatego istnieje, że go widzisz, ale dlatego, że to on na ciebie patrzy.

Opowiadanie Zielone Dzieci, czyli Opis dziwnych zdarzeń na Wołyniu sporządzony przez medyka Jego Królewskiej Mości Jana Kazimierza, Williama Davissona dotyczy badań nad okazem plica polonica – kołtuna, pełnego złych oraz dobrych mocy, a także próby rozwiązania zagadki tajemniczych dzieci. Podróżujący z Królem Szkot dba o jego zdrowie w czasie trudnej wyprawy do Lwowa, mającej na celu w okresie wojny oddanie kraju pod opiekę Matki Chrystusowej, błagając tym samym o wstawiennictwo u Boga. Powód misji wyjaśniony zostaje dość obrazowo: wojna to jest fenomen straszliwy, piekielny – nawet jeżeli siedzib ludzkich nie dotykają same walki, to ona i tak rozchodzi się wszędzie, pod najlichszą strzechę, głodem, chorobą, strachem powszechnym. Badania nad znalezionymi w lesie, w czasie podróży, dziewczynką i chłopcem, mającymi w sobie cząstki zarówno roślinne (zielonkawa skóra), jak i zwierzęce (warczenie, spojrzenia na wskroś) obfitują w wiele dziwnych spostrzeżeń, a ich zaskakujący finał skłania do konstruowania sporej ilości pytań.

Zaskakujące Przetwory to upchane w wielu kątach domu słoiczki z sałatką awiniońską, smalcem pani Zosi, apertyzowaną fasolką szparagową czy… gąbką w sosie pomidorowym z 2001 roku. Poza rarytasami jest jeszcze ich konsument oraz jego życiorys, wypełniony w większej mierze zamęczaniem swą obecnością własnej matki. To historia traktująca o zemście czy może nieszczęśliwym zbiegu okoliczności? Należy się nad tym zastanowić i ocenić samodzielnie.

Szwy nie dają za to spokoju starszemu panu B., który od śmierci żony mieszka samotnie i nagle pozwala, by ich istnienie zakłóciło jego życiowy porządek. Zaczyna się od szwów na skarpetkach; następne powody do zdenerwowania i niepokoju to długopisy zostawiające po sobie brązowe ślady i okrągłe znaczki pocztowe. Pełen zagubienia mężczyzna zastanawia się, czy to możliwe, iż świat się zmienia i staje się coraz bardziej nieuchwytny. Tracąc kontrolę nad tym, co do tej pory było znane i bezpieczne, zostaje poddany próbie utraty psychicznej równowagi. Nieubłagany upływ czasu łączy się z przypływem słabości oraz chorób. Refleksja nad tym, co czeka człowieka po przekroczeniu linii z napisem „starość”, może wydawać się gorzka, ale też w pełni obiektywna.

W Wizycie, opowiadaniu, które przedpremierowo przeczytać można było w magazynie Książki, autorka zabiera czytelników do świata zabarwionego science fiction, kreując homogenetyczne postacie wraz ze słowotwórczymi innowacjami, którymi są nazwane – egonami. Są to cztery warianty jednej tożsamości, które tworzą nacechowaną narcyzmem więź rodzinną. Podział ról domowych zapewnia im komfort życiowy, zakłócany przez małe konflikty. Na wieść o odwiedzinach sąsiada cztery kobiety nie wyrażają radości – nie mają zwykle do czynienia z obcymi. Nie brakuje w związku z tym dziwnych sytuacji, niespodziewanych zachowań oraz obserwacji nowej generacji życia, którą podglądać możemy dzięki ciekawej narracji.

Prawdziwa historia to niecodzienne ukazanie czytelnikom, czym jest ludzka tożsamość. Jej akcja rozpoczyna się w holenderskim metrze, kiedy upadająca na posadzkę kobieta staje się obojętna wszystkim zabieganym ludziom, niemającym czasu na zawracanie sobie głowy cudzym nieszczęściem. Do absurdalnej sytuacji dochodzi, gdy za podejrzanego zostaje uznany jedyny pragnący pomóc jej człowiek – profesor, który przybył do Holandii, by wystąpić z wykładem na konferencji dotyczącej związków nauk ścisłych ze sztuką i literaturą. Miał on opowiedzieć o wpływie konsumpcji białka na postrzeganie kolorów poprzez udowodnienie korelacji rozkwitu holenderskiego malarstwa ze wzrostem hodowli bydła i spożycia nabiału. To jednak opowieść o tym, jak złudne staje się pojęcie sprawiedliwości, co określa ludzką tożsamość oraz jak łatwo ją stracić. Historia, oprócz dziwności, jak najbardziej może stać się prawdziwa i przytrafić się każdemu. Bliska będzie też widzom The Square w reżyserii Rubena Östlunda. Pisarka wyraźnie maluje przed odbiorcą rzeczywisty obraz świata, o którym najprawdopodobniej niewielu z nas na co dzień myśli. Dodatkowym walorem są wątki dotyczące artystów. Czytając książkę Olgi Tokarczuk, tuż po wizycie w amsterdamskim Rijksmuseum, z łatwością przywoływałam w pamięci obrazy Melchiora de Hondecoetera czy Herriego met de Bles, o których pojawiły się wzmianki.

Serce, kolejne opowiadanie w zbiorze, ukazuje pana M., który przeszedł przeszczep tytułowego niezbędnego do życia organu, ale nie daje mu spokoju kwestia tego, kim był dawca. Po operacji mężczyzna odnosi dziwne wrażenia związane z pojawieniem się zupełnie nowych, nieuzasadnionych zachcianek. Efektem tego jest wyprawa z żoną do Chin, zamiast corocznej destynacji – Tajlandii, gdzie kierowany instynktem człowiek stara się znaleźć odpowiedź na najbardziej nurtujące go pytanie.

Transfugium zdaje się być skarbnicą neologizmów związanych z przyszłością. Tytułowy ośrodek istnieje w świecie, gdzie bogaci ludzie są zajęci sobą i swoimi ciałami, doskonali od urodzenia, zaprojektowani w prawie każdym szczególe, inteligentni i świadomi swojej przewagi, obok nich wydzielony został dziki świat, obszar bez ludzi, a mięso hoduje się w inkubatorach. Czy gotowość na metamorfozę jest jednoznaczna z posiadaniem ogromnej odwagi? Oto pytanie, które można postawić sobie, słysząc o transfugacji, czyli przemianie w inny byt. Myśli na ten temat towarzyszą siostrze Renaty, którą czeka wspomniany proces. Motyw przewodni historii to połączenie idei z filmu The Lobster oraz wizji z Czarnego Lustra, umieszczony w krainie szklanych domów, międzygatunkowego zatarcia i nowoczesnej medycyny.

Góra Wszystkich Świętych to niebywała opowieść o tajemniczych badaniach. Kobieta, będąca jej narratorem, przybywa do Szwajcarii, by w górskim Instytucie przebadać swoim opatentowanym psychologicznym testem grupę nastolatków. Praca ta obarczona zostaje całkowitą tajemnicą, ale ma zostać sowicie wynagrodzona. Narratorka odwiedza okoliczny klasztor i opisuje codzienność zakonnic o dziwacznych imionach. Starsze kobiety o poranku rytualnie piją kawę ze śmietanką, starannie oddzielając od siebie elementy pojemniczka kawowego dodatku – plastik, papier, aluminium. Dbamy o środowisko. – tłumaczy siostra Anna – My ludzie jesteśmy wyjątkowym gatunkiem istot, a grozi nam wymarcie, jak tak dalej pójdzie. Badaczka z Polski opowiada o przeprowadzanych testach, ale i odkryciach klasztornych, zgłębiając przy tym losy świętych oraz ich relikwii, kreowanie męczeńskich żywotów oraz entropiczne działanie czasu na rozkładające się ciała. Zastanawiające mistyczne nawiązania łączą się z rzeczywistością, tworząc wizję lekko przerażającą i być może profetyczną. Nie wiadomo, czy opisane w opowiadaniu wydarzenia nie rozgrywają się już w jakimś tajnym, chińskim laboratorium…

Ostatnia, dziesiąta i najdłuższa w zbiorze historia nosi tytuł Kalendarz ludzkich świąt i prezentuje odwieczną ludzką tęsknotę za nieśmiertelnością oraz istnienie postaci, która przez coroczną śmierć i narodziny jest w stanie uratować świat. Autorka opowiada w nim o okrucieństwie, obecności dobra, zła oraz granicy życia i śmierci.

Opowiadania bizarne to zebranie przeróżnych, niespotykanych punktów widzenia i przyglądanie się za ich pomocą otaczającej rzeczywistości, jej modyfikacjom oraz zmianom w jej postrzeganiu. We wspomnianym zbiorze Olga Tokarczuk niebywale trafnie ujęła teraźniejszość, w której panuje chaos, tracą na znaczeniu dotychczasowe autorytety, a ilość zdarzeń i szybkość, w jakiej następują, nie mieści się w granicach naszego pojmowania. Samotność jednostki w pędzącym świecie okazuje się być bizarna i aktualna. Słowotwórcze eksperymentowanie, różne rodzaje religijności, humor literacki, kreślenie konturów przyszłości; tego co obce, nowe i nieprzewidywalne oraz analiza przestrzeni, w której poruszamy się pełni wątpliwości – oto kluczowe zagadnienia najnowszych opowieści wyjątkowej pisarki.

Fot.: Wydawnictwo Literackie

opowiadania bizarne

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

3 Komentarze

  • Siłą tych próz nie jest gatunkowy sznyt, a raczej rozmaite drogi-próby odkrywania naszych, ludzkich, wrażliwych punktów: wątpliwości, skrywanych lęków, przyswojonych przekonań i fantazji. Czytelnikowi łatwiej jest poczuć nić zależności z postacią everymana, zwykłego człowieka, i opatrzoną codziennością, która chyba dominuje w tych „bizariach”. By to „drążenie codzienności” stało się bardziej pociągające, Tokarczuk pozwala nam spojrzeć na ukazane przejawy życia i międzyludzkie relacje – tematyczny trzon zbioru – przez „obce narracyjne szkiełko” – inną wrażliwość, czasem kobiecą, czasem nieludzką; często wzmocnionej poczuciem braku, czy potrzebą rozumienia świata.

    Zbiór opowiadań Tokarczuk (o którym sam napisałem kilka słów) łatwo się czyta, nie trzeba się wgryzać w neologizmy rodem z s-f, czy futurologiczną kreację spod znaku Dukaja, ale zawsze trzeba wysilić umysł, by połączyć kropki-idee i postawić sobie kilka pytań. To są opowieści dla wszystkich, ale zwłaszcza – dla uważnych.

    • Panie Onufry, to bardzo trafne spostrzeżenie. Opowieści są dla wszystkich, a zwłaszcza dla uważnych i dzięki temu dobrze się do nich powraca, aby zauważać to, co poprzednim razem umknęło. Dziękuję za tę opinię.

  • „Prawdziwa historia” nie rozgrywa się w holenderskim mieście tylko w którymś z krajów byłego ZSRR

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *