Neuroróżnorodność to naturalne zróżnicowanie ludzkich umysłów. Obejmuje ono pełne spektrum rodzajów działania i rozwoju układu nerwowego. Koncepcja neuroróżnorodności mówi o tym, że osoby neuroróżnorodne czyli osoby w spektrum autyzmu, z ADHD, z dysleksją i z innymi stanami są elementem społeczności ludzkiej od zawsze. Warto podkreślić, iż nie są to osoby które mają jakieś zaburzenia, które chorują przewlekle, tylko są to osoby, których mózg i układ nerwowy rozwija się w nieco inny sposób. Każdy z nas przecież jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Różnimy się od siebie choćby kolorem oczu, włosów, posturą, zainteresowaniami, czy talentami. Inaczej się komunikujemy, potrzebujemy innych bodźców do działania. Po prostu jesteśmy różni. I to właśnie powinno stać się naszym bogactwem. O tym też próbuje opowiedzieć Jacek Hołub w swojej najnowszej książce „Wszystko mam bardziej”.
Wokół osób neuroróznorodnych narosło wiele przekonań i stereotypów. Wiele z nich mylnych. Jak choćby to, że autyzm jest chorobą, że dotyka wyłącznie chłopców i mężczyzn, że albo dotyczy w dużej mierze dzieci (tak jakby te zaburzenia w dorosłym świecie znikały). Nic zatem dziwnego, że osoby dorosłe często szukają diagnozy, potrzebują dookreślenia, znalezienia własnej tożsamości. Dlaczego? Gdyż przez wiele lat idą przez życie z świadomością własnej odmienności, z poczuciem bycia gorszym, odrzuconym, niewystarczającym. Spotykają się z licznymi trudnościami w relacjach międzyludzkich w tym z problemem utrzymania wieloletniego związku. Ta inność dostarcza im wiele bólu i smutku. Diagnoza staje się zatem czymś uwalniającym.
Nagle poszczególne puzzle, składają się w jeden wyraźny, spójny obraz, dzięki któremu można zrozumieć skąd wynikają pewne nietypowe uczucia, reakcje i zachowania. Postawienie właściwej diagnozy pozwala tym osobom szanować i akceptować swoją tożsamość. Ta diagnoza (nie będąca jedynie niewiele znaczącym zapisem na kartce papieru) stawiana jest właśnie po to by osoba neuroróżnorodna mogła odnaleźć się w świecie, by zrozumiała w jaki sposób funkcjonuje i by mogła o siebie zadbać, co pozwoli jej na godne życie w neurotypowym świecie pełnym kakofonii dźwięków, hałasu, informacji, komunikatów, dotyku, czy nadmiaru przedmiotów.
Wiedząc co powoduje przebodźcowanie można w sposób świadomy wybierać kiedy udać się na spotkanie ze znajomymi, a kiedy takie spotkanie będzie zbyt obciążające, można zrezygnować z wyjścia na koncert czy na seans, inaczej zaaranżować przestrzeń mieszkalną (w sposób minimalistyczny, dostosowując oświetlenie, przedmioty). Mając świadomość, że pewne zapachy, dotyk pewnych przedmiotów (ich faktury) sprawia dyskomfort, kupić miękkie ubranie, czy zakładać słuchawki wychodząc na ulicę by odseparować nadmiar bodźców. To jedynie przykłady. Warto zaznaczyć, że jedna osoba w spektrum nie jest równa innej osobie w spektrum. Nie można zatem na podstawie kontaktu z jedną osobą neuroróżnorodną wyciągać wnioski na wszystkie inne osoby w spektrum. Każda z tych osób może bowiem mieć kompletnie inne potrzeby i potrzebować innego wsparcia.
Jacek Hołub nie boi się podejmować trudnych tematów w książce „Wszystko mam bardziej”. Wcześniejsze jego reportaże traktowały choćby o przemocy domowej (“Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach”), dzieciach z spektrum autyzmu (“NIegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera”), czy matkach dzieci z niepełnosprawnością. Tym razem także porusza bardzo ważny temat jakim bez wątpienia jest życie osób dorosłych w spektrum autyzmu. Przedstawione historie poruszają i dają czytelnikowi do myślenia. Autor dał przestrzeń osobom neuroróżnorodnym jednocześnie otaczając bohaterów empatią, zrozumieniem i brakiem oceny (choć niekiedy widoczny jest subiektywizm). To bardzo dobra książka, która pozwala lepiej poznać różne formy autyzmu i myślę, że osoby neuroróżnrodne także będą mogły w tych opowieściach zobaczyć cząstkę siebie.
Foto.:Wyd. Czarne