Upalne dni – Dawid Nickel – „Ostatni komers” [recenzja]

Moment premiery, a zatem tropikalne upały w czerwcu (którym towarzyszą na szczęście otwarte kina), konweniuje z leniwą atmosferą na ekranie. Akcja toczy się podobnie w ostatnich dniach końca roku szkolnego, którego wszyscy oczekują, wylegując się na miejskim basenie w bliżej nieokreślonym małym polskim mieście (choć w filmie raz pada nazwa: osiedle Azoty). Wysokie temperatury wyostrzają zmysły młodych ludzi, których seksualność właśnie się kształtuje. Brakuje tu właściwie linearnej fabuły, a film jest korowodem sekwencji obejmujących kilka mniej lub bardziej zazębiających się wątków. Punktem odniesienia jest tytułowy komers. Termin wcześniej mi nieznany, a będący językowym zapożyczeniem z języka niemieckiego i oznaczający obecnie po prostu zabawę na zakończenie ostatnich klas szkoły podstawowej lub gimnazjum. Debiutujący reżyser wykazuje się dużą swobodą w portretowaniu pokolenia współczesnych 15-, 18-latków w Polsce. Nie jest to jednak na szczęście obraz, który epatowałby nadmierną parasocjologiczną publicystyką. Na szczęście nie jest to też wiwisekcja struktury społecznej blokowiska w prowincjonalnej miejscowości. Przynależność klasowa jest tu co prawda czasami delikatnie sygnalizowana (filmowi Monika i Tomek należą raczej do wyższych warstw, Oliwia i Kuba natomiast pochodzą z rozbitych rodzin, gdzie nie przelewa się finansowo), to jednak nie ta sfera determinuje dynamikę relacji interpersonalnych.

Dawid Nickel zrobił – nie tylko zresztą na polskie warunki – film odważny, wzorców zaś można tutaj poszukiwać tak w kinie Harmony Korine’a (vide Spring breakers), Larry’ego Clarka (choć nie jest to diagnoza tak defetystyczna, jak w pamiętnych Dzieciakach), Sofii Exarchou (niedoceniony Park będący polsko-grecką koprodukcją), jak i w odniesieniu do warstwy wizualnej, w tym w szczególności ze względu na kalejdoskop jaskrawych kolorów, do twórczości Xaviera Dolana. Można zatem śmiało – nie będzie przy tej analogii żadnej przesady – nazywać reżysera polskim Dolanem, przy czym nie tylko wątki LGBT obecne tak u jednego, jak i drugiego, o tym przesądzają. Przede wszystkim Nickel znakomicie wyczuwa nastroje współczesnych polskich nastolatków, którzy mentalnie, także wskutek rewolucji cyfrowej, a wraz z tym nowych mechanizmów kreacji wizerunku, kolokwialnie odjeżdżają starszym komentatorom. Robi to w szczególny sposób, bo jego obraz nie ma cech dokumentu, a sam jest czystą kreacją. Intensywne kolory, rozświetlone (instagramowe) zdjęcia, wszechobecna muzyka techno (w szczególności zaś powtarzany kilka razy w filmie utwór Explosion polskiego duetu didżejskiego Kalwi & Remi, ale też bardziej ambitne Rysy – twórca fabuły ma też ucho do wyboru soundtracku), sekwencje, które sprawiają wrażenie fantazji i snów (vide scena z wyuzdanym szkolnym przedstawieniem) nadają temu wszystkiemu paradoksalnie oniryczny, nierzeczywisty charakter, mimo że właśnie jest w tym portrecie tyle szczerej prawdy. Śmiałość scen erotycznych (nie w znaczeniu ukazywaniu szczegółów tego i owego, ale w odwadze, z jaką w polskim kinie prezentuje się seksualność) przeplata się z religijną dewocją.

Co się zaś tyczy motywów LGBT, bo w ten sposób ten film zwykło się prezentować w materiałach promocyjnych, to nie jest to wątek, który determinowałby całość fabuły. Niemniej jednak opowieść o Tomku, który poprzez pociąg do chłopaka swojej siostry zaczyna odkrywać homoseksualną tożsamość, mówi więcej o sytuacji młodych osób nieheteronormatywnych w Polsce więcej niż szereg prasowych reportaży czy też aktywistycznych akcji billboardowych. Spodziewałem się, że więcej będzie w tym filmie Sandry Drzymalskiej, ale to właśnie Mikołaj Matczak w roli rzeczonego Tomka, tworzy w tym dziele najlepszą, najbardziej zniuansowaną emocjonalnie i psychologicznie kreację. Form aktywności seksualnej jest zresztą w Ostatnim komersie więcej, by wspomnieć choćby romans młodego Kuby ze starszą sąsiadką (w tej roli świetna – uwodzicielska, a jednocześnie zblazowana – Agnieszka Żulewska), który chyba tylko mi będzie przypominał pamiętną relację Olafa Lubaszenki i Grażyny Szapołowskiej w Krótkim filmie o miłości Kieślowskiego, ale jest to dzieło, które tematyzuje seks i stawia go na pierwszym planie jako siła, który w okresie dojrzewania determinuje ludzkie zachowania, to jednak film Dawida Nickela mówi o tym momencie w życiu w sposób bardziej kompleksowy, obrazując pragnienia i marzenia szkolnej młodzieży. Ostatni komers otrzymał na ostatnim FPFF w Gdyni wyróżnienie w Konkursie Filmów Mikrobudżetowych, a z satysfakcją należy spostrzec, że nie widać tutaj żadnych braków budżetowych. Zamiast tego polski widz dosyć niespodziewanie otrzymuje jeden z najlepszych polskich filmów roku.

Fot.: Galapagos Films

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *