Davos

Oświetlić mrok – Rebeka – „Davos” [recenzja]

Duet Rebeka na drugiej płycie, sugestywnie zatytułowanej Davos, zaprasza nas w świat zimnego, melancholijnego popu, wyprodukowanego i zagranego na światowym poziomie.

Powyższe zdanie nie jest ani trochę przesadzone, czy też napisane na wyrost. Zasadniczo powinniśmy przestać wiecznie porównywać naszych artystów do tych zachodnich. Mamy rok 2016 i najwyższy czas wyzbyć się kompleksów, i mówiąc o rodzimych muzykach z kręgu muzyki pop tudzież elektronicznej należy stwierdzenie „światowy poziom” uznawać za pewnik, jako coś normalnego. W ostatnim czasie nie słucham popu czy muzyki elektronicznej innych niż polskich wykonawców. Podać przykłady? Proszę bardzo. Kręcą się często w moim odtwarzaczu ostatnie dokonania wykonawców takich jak: Kamp!, Bubble Chamber (nasz Wielogłos znajdziecie tutaj), Ewa Abart (o niej również rozmawialiśmy), Bokka, Red Storm (płytę Alert recenzowałem tu), Julia Marcell (z którą o muzyce rozmawiał tutaj Mateusz), a teraz do tego grona dochodzi kapitalna płyta duetu Rebeka, nie wiem czy nie najlepsza z wymienionego powyżej grona, a przegonić w najbliższym czasie może ją jedynie Brodka, ze swoim LP Clashes.

O Rebece stało się głośno trzy lata temu przy okazji debiutu Hellada. Płyta ta naprawdę zatrząsnęła sceną muzyczną, z miejsca zdobywając czołowe miejsca w podsumowaniach roku. Nie ma co się dziwić – na Helladzie usłyszeliśmy dojrzały, wyrafinowany pop, doskonale zaaranżowany, zagrany trochę w duchu new romantic, posiadający olbrzymi potencjał komercyjny. Faktem też jest, że ciężko przebić taki debiut i tutaj z miejsca mam dobrą wiadomość – Rebeka odrobiła lekcje i zdecydowanie przeskoczyła Helladę, i to o poziom w górę.

Największy błąd, jaki mógł zrobić duet, to próba stworzenia powtórki z debiutu. Jak może pamiętacie, Drodzy Czytelnicy, Hellada pomimo lekko melancholijnego posmaku mieniła się feerią barw i odniesień do lat osiemdziesiątych. Nie inaczej jest na Davos, z tym że duet zdecydowanie postawił jednak na spójniejsze brzmienie, które zostało skąpane w zimnym, syntezatorowym sosie. Na Davos uświadczymy zdecydowanie mniej ciepła. Chłodna, trochę odhumanizowana atmosfera towarzyszy całej płycie, a pozornie pozbawiony emocji głos Iwony wydaje się potęgować duszną atmosferę krążka.

Rebeka - Perfect Man

Powiem szczerze, że Davos wymaga znacznie więcej czasu niż Hellada. Za pierwszym razem idealnie wchodzi chyba najbardziej wesoły i pozytywny kawałek, jakim jest Today, któremu stylistycznie bardzo blisko do tego, co słyszeliśmy na Helladzie. Z resztą utworów jest zgoła inaczej. Zmianę zwiastuje pierwszy, otwierający płytę pulsujący The Trip. Schowany wokal Iwony, zatopiony w klawiszowych, minorowych brzmieniach i delikatnym, aczkolwiek wyrazistym beatcie potrzebuje kilku przesłuchań, aby móc odkryć piękno poukrywanych tam melodii i harmonii. Podobnie jest w Perfect Man, który zaskakuje brudnymi dźwiękami gitar. Przy którymś odtworzeniu złapałem się na tym, że właśnie refren w tym kawałku, melodia całej kompozycji, jest chyba jedną z najlepszych, jakie słyszałem w tym roku! Na szczęście niektóre piosenki szybciej chwytają, jak posiadający wyrazisty refren Falling czy polskojęzyczne Białe kwiaty. Bardzo mi się spodobało to oblicze Rebeki, może warto przy następnych płytach pokusić się o więcej tekstów po polsku? Twardość naszego języka może jedynie podkreślić melancholijny aspekt twórczości duetu Rebeka.

Z drugiej strony, gdyby Davos był zaśpiewany po polsku, to nie jestem pewien, czy na płycie pojawiłoby się tyle fantastycznych melodii, które, co należy podkreślić, są gdzieś pochowane w miksie. Przykłady? Minimalistyczny, odrealniony, utrzymany w konwencji senno-baśniowej, The Wish. Quasi-kościelne brzmienie klawiszy w drugiej połowie Who’s Afraid nie wypadłoby tak dobrze, gdyby nie natchniony w tym miejscu wokal Iwony. Podobnie rzecz ma się w drugiej połowie Promised Land, jak również w Wake Up, gdzie Rebeka pozwala sobie na odejście od schematu piosenki ku bardziej nieregularnym strukturom. Ogólnie druga połowa płyty jest ukierunkowana na mniej oczywiste rozwiązania aranżacyjne i brzmieniowe.

Przebili debiut, pokazali duży progres w podejściu do komponowania i brzmienia. Aż strach pomyśleć, co duet Rebeka pokaże w przyszłości. Fantastyczny, aczkolwiek wymagający album!

Fot.: ART2/Agora

Davos

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *