Pamięć absolutna – David Baldacci – „W pułapce pamięci” [recenzja]

Czym jest pamięć? Jak mówi największa współczesna skarbnica wiedzy, czyli Internetowa encyklopedia, pamięć to zdolność do rejestrowania i ponownego przywoływania wrażeń zmysłowych, skojarzeń oraz informacji, występująca u ludzi, niektórych zwierząt i w komputerach. Jest to jeden z podstawowych procesów psychicznych, dzięki któremu osobnik gromadzi informacje i zdobywa doświadczenie, co wpływa na jego aktualne zachowanie. Do samego zjawiska wielokrotnie odwoływali się pisarze oraz najznamienitsze persony w historii ludzkości, jak chociażby ten, który dał nam przykład, jak zwyciężać mamy, czyli Napoleon Bonaparte. Powstało również wiele powiedzeń związanych z pamięcią, na czele ze: skleroza nie boli, tylko trzeba się nachodzić. Z całą jednak pewnością skleroza nie jest przypadłością doskwierającą Amosowi Deckerowi, głównemu bohaterowi powieści W pułapce pamięci, autorstwa cenionego w Stanach Zjednoczonych Davida Baldacciego. W związku z pewnym niezbyt przyjemnym epizodem, który spotkał Deckera, nie zapomina on niczego. Absolutnie niczego! Niektórzy mogliby to nazwać darem, sam bohater odbiera tę zdolność raczej jako przekleństwo. Nie da się jednak ukryć, że może mu ona pomóc w schwytaniu psychopaty, który pewnej ponurej nocy wyrżnął w pień jego najbliższą rodzinę.

Główny bohater W pułapce pamięci to były gracz footballu amerykańskiego, który z czasem przekwalifikowuje się na policjanta, a następnie detektywa. Dodajmy – niezwykle skutecznego detektywa. Nie jest on jednak typowym przystojniakiem, jakich wielu w świecie literackich kryminałów. Przede wszystkim nasz bohater jest dość postawny, by nie powiedzieć „gruby”. No, albo niech będzie, jest gruby, a co za tym idzie – niezbyt zwinny. Warto w tym momencie wspomnieć, skąd wzięła się superpamięć Deckera. Najlepiej odda to cytat z książki: Trzymaj się, dziewięćdziesiąt pięć! Trzymaj się do cholery! Dziewięćdziesiąt pięć to numer na koszulce zawodowej drużyny NFL, Denver Broncos, jaki przywdziewa na swój pierwszy (i ostatni) w karierze mecz w zawodowej lidze footballu amerykańskiego, nasz bohater. Po zderzeniu z jednym z napastników drużyny przeciwnej Amos pada na murawę, cudem uchodząc z życiem. W związku z kolizją to i owo przestawia się w mózgu Deckera, a on sam staje się sawantem. Sama powieść zaczyna się zgodnie z maksymą Hitchcocka, czyli od „trzęsienia ziemi”. Trzęsieniem tym jest w omawianym przypadku wspomniane już brutalne morderstwo dokonane na szwagrze Amosa Deckera oraz najbliższych mu – córeczce Molly oraz żonie Cassie (jedna uduszona i przywiązana do toalety, drugą rozłożona na małżeńskim łożu z dziurą po kuli w głowie). Kiedy Amos odkrywa makabryczne znalezisko, pierwszą jego myślą jest samobójstwo, do którego oczywiście summa summarum nie dochodzi. Potężny pan detektyw popada jednak w stan, przy którym samobójstwo zdaje się być błogosławieństwem; w przeciągu dwóch lat zostaje wyrzucony z policji, traci dom i sypia w kartonie pod mostem. Dosłownie. Przełom następuje bardzo niespodziewanie i atakuje bohatera z dwóch stron, ponieważ tego samego dnia, na komisariacie policji w rodzinnej mieścinie Deckera, pojawia się niejaki Sebastian Leopold, który przyznaje się do rzezi sprzed dwóch lat. Mniej więcej w tym samym momencie w lokalnym liceum zamaskowana postać dokonuje kolejnej masakry, zabijając kilkoro uczniów oraz członków zarządu szkoły, po czym… rozpływa się w powietrzu. Rosły mężczyzna znika, mimo iż cały budynek otoczony jest przez stróżów prawa. Nie trzeba być geniuszem, by wywnioskować, że wszystkie sprawy łączą się ze sobą, tym bardziej, gdy okazuje się, że psychopata ze szkoły zostawia coraz to nowe wiadomości dla Amosa. Co jeszcze ciekawsze, przyznający się do winy Leopold twierdzi, że wybił rodzinę Deckerów, ponieważ nasz detektyw swego czasu go znieważył. Tyle tylko, że Amos ani trochę nie przypomina sobie osadzonego, a jak wiemy, nie ma takiej rzeczy, o której mógłby zapomnieć.

Czy rozpoczynająca nową serię Baldacciego W pułapce pamięci jest powieścią dobrą? Ogólnie rzecz biorąc tak, jest całkiem nieźle, choć daleko jej do wybitności, nawet w swoim gatunku. Do największych plusów lektury zdecydowanie zaliczyć można tempo oraz nieoczekiwane zwroty akcji. Dzieje się dużo i dzieje się szybko. Co chwilę nowa poszlaka, trup także ściele się dość gęsto, nierzadko zresztą w bardzo makabrycznych okolicznościach. Książka czyta się w zasadzie sama, a pomaga w tym dość luźny styl autora, którego cechuje między innymi to, że kreśli on postaci, z którymi chce się sympatyzować, choć na pierwszy rzut oka nie są to przyjemni bohaterowie. I poza Deckerem dotyczy to w zasadzie wszystkich, w tym byłej partnerki detektywa – Mary Lancaster, agenta specjalnego FBI (tak, pojawia się tu oczywiście FBI) – Rossa Bogart czy miejscowej reporterki, Alex Jamison. I wszystko byłoby naprawdę cacy, w końcu wymieniłem już kilka cech, którymi powinien charakteryzować się dobry kryminał, jest jednak pewien dość poważny szkopuł. Problem tkwi w tym, że autor pozbawia czytelnika radości z rozwiązywania zagadki samemu. Pojawia się tu oczywiście coś takiego jak dedukcja, tyle że dość specyficzna. Mianowicie każdy przełom w śledztwie rozpoczyna się od nagłego olśnienia głównego bohatera, któremu ponadprzeciętna pamięć oraz jakiś (chyba dziesiąty) nadprzyrodzony zmysł podsuwają kolejne poszlaki, pchając śledztwo do przodu. Na domiar złego, nieco śmieszne wydaje się być to, że po zjawieniu się speców z FBI, wszyscy policjanci w mieście wiedzą, że teraz to ci wyżsi rangą przejmą dochodzenie. Tymczasem okazuje się, że twardziele z Federalnego idą jak owieczki za głosem Amosa, nie wpadając (przez całą książkę!!!) na żaden trop samodzielnie, całkowicie podporządkowując się gościowi, który na dobrą sprawę nie jest już nawet policjantem!

Najnowsze dzieło autora między innymi Władzy absolutnej jest, jak wspomniałem, powieścią dobrą, choć bliższe prawdy byłoby chyba nazwanie jej sprawnie napisanym czytadłem, nieco wychylającym się ponad przeciętność. Wcześniej wśród zalet zapomniałem jeszcze wymienić zakończenia, które pomimo lekkiego zgrzytui tak podnosi ocenę całości. Trzeba przyznać, że W pułapce pamięci trzyma czytelnika w napięciu prawie do samego końca, za co wielki plus. Lekki minusik z kolei za sam motyw, jakim kieruje się „ten zły”. Powód, dla którego ginie kilkanaście osób, wydaje się być co najmniej błahy (zależy oczywiście od punktu widzenia). Powieść Baldacciego to lektura z gatunku tych, które dobrze się czyta, ale szybko wylatują z głowy; naprawdę miły przerywnik, jednak tylko przerywnik pomiędzy nieco ambitniejszą literaturą. Nie jest to pozycja obowiązkowa, jednak niejednemu miłośnikowi kryminałów da odrobinę frajdy, dlatego też, mimo wszystko polecam – na ciepły letni wieczór, będzie jak znalazł.

Fot.: Wydawnictwo Dolnośląskie

[buybox-widget category=”book” name=”W pułapce pamięci” info=”David Baldacci”]

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *