patrz pod nogi

Kicz i plastik są pełne uroku! – „Patrz pod nogi. O zbieraniu rzeczy” – Kora Tea Kowalska

Kora Tea Kowalska – archeolożka, wykładowczyni akademicka i kulturoznawczyni,  ekspertka w programie telewizyjnym emitowanym na TV4 Łowcy skarbów. Kto da więcej oraz autorka strony @odrzeczysklad, znanej wszystkim spoglądającym z lekką dozą nostalgii na design PRL-u, ale i nie tylko, w swojej nowej książce Patrz pod nogi. O zbieraniu rzeczy, która ukazała się za pośrednictwem wydawnictwa Karakter, zabiera nas w podróż do przeszłości. Razem z autorką obserwujemy rozbiórkę historycznego gdańskiego kina Leningrad z przepiękną mozaiką Anny Fiszer, a także odnajdujemy poniemieckie skarby, jakie kryje gdańska ziemia. Aż chciałoby się przenieść w czasie do tego miasta, by wraz z autorką eksplorować pełne cudowności tereny skarbów kryjących się pod ziemią. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich kochających rzeczy nieoczywiste, którzy potrafią docenić kolekcjonowanie i posiadanie. W dużym uproszczeniu – ktoś, kto nie zna uczucia euforii towarzyszącej  znalezieniu wełnianego szalika czy wspaniałej polówki niegdyś należącej, jak wskazuje papierowa metka, do seniora z Niemiec w Second Handzie – niekoniecznie pojmie koncepcję zbierania gównideł, czyli rzeczy błahych, lichych, tanich lub przestarzałych, choć nadal pociągających, mających swój urok, mogących wzruszać, wzbudzać sympatię lub śmiech.

Patrz pod nogi to pozycja, która uświadamia nam, że piękno przedmiotów zależy tylko od nas i to my nadajemy im sens  i znaczenie, ratując z piwnic, śmietników, skazanych na zapomnienie, niepotrzebnych nikomu gównidełek. Składa się z trzech rozdziałów: Rzeczy wyrzucone, Rzeczy pomiędzyRzeczy odnalezione. W pierwszej części autorka odkrywa przed nami poniemieckie skarby  Gdańska, często odnajdywane podczas spacerów z rodzicami, urastających do rangi eskapad lub samodzielnej zabawy. Skrzętnie czyszczone i okraszone wspaniałą uroczą historią z dzieciństwa autorki uświadamiają nam, że był to czas kiełkowania pasji kolekcjonerskiej. Rzeczy pozornie błahe, zapomniane, nielubiane przez społeczeństwo ze względów historycznych dzięki autorce zostają odkryte na nowo i odratowane, ponieważ, parafrazując: to nie rzeczy są winne temu, w jakich okrutnych okolicznościach powstały i były wykorzystywane, a ludzie. Stąd, czy możemy winić talerz z emblematem swastyki, że nim jest? W tej książce znajdziemy dużo historii rzeczy, które niczym ludzie – swoje przeżyły, a ich użyteczność uzależniona była od czasów. Z przedwojennych puszek na darowizny naturalnie w czasach socjalizmu musiały zniknąć niemieckie napisy, zdradzające niechlubne pochodzenie przedmiotu, mimo że wykorzystane do takiej samej funkcji zbierania datków. W drugim rozdziale poznajemy historię wspomnianego już przeze mnie kina Leningrad, mamy też esej o plastiku. Autorka jawi przed nami nowe spojrzenie na ten niedoceniony materiał, którym dzisiaj często gardzimy. Kojarzony z kiczem i tandetą (może i słusznie), jednak te słowa nabierają zupełnie innego znaczenia w książce. Trzeci rozdział traktuje o rzeczach związanych z ludźmi, można powiedzieć, że w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mamy tam również piękny opis wizyty w muzeum Tamary Tarasiewicz w Białowieży. Zachęcona opisem, od razu  po zakończeniu lektury chciałabym tam pojechać, jednak niestety najprawdopodobniej to miejsce jest tymczasowo nieczynne.

Patrz pod nogi to książka cudowna. Przemierzając kolejne rozdziały, mamy wrażenie, że jesteśmy na spotkaniu z autorką i wspólnie zanurzamy się w  morzu kartonów wystawionych na giełdach staroci, jarmarcznych kramach z handlarzami, z którymi trzeba umieć rozmawiać bo to są rzadkie rzeczy, a czy są to rarytasy, dowiemy się dopiero, gdy zaczniemy mówić w ich języku. Kora Tea Kowalska zrobiła to, o czym marzy chyba każdy, kto znalazł w swoim życiu jakikolwiek przedmiot, uznany za perełkę, złotego kruka w swojej kolekcji lub po prostu unikat. Przedstawiła nam rys historyczny przedmiotów, które często fikuśnie uśmiechają się do nas ze sklepowych półek sklepów retro, a my zastanawiamy się, jaka jest ich historia. Do kogo należały przed trafieniem właśnie tutaj. Okraszone napisem w innym języku niekiedy zachwycają, czasem odpychają, a nierzadko przechodzimy obojętnie, nie mając świadomości, z czego właśnie zrezygnowaliśmy. Być może ta refleksja przyjdzie później, jednak, jak mówi Kora: może zdarzyć się tak, że ktoś uprzedzi naszą niepewność i wspaniałej, jak się okaże po fakcie rzeczy, już nigdy nie dokoptujemy do swoich zbiorów.

Myślę, że każdy, kto rozumie idee kolekcjonowania, doceni rozważania autorki na ten temat (granica między kolekcjonowaniem a zbieractwem jest bardzo cienka, więc lepiej uważać!). Filozoficzne wzmianki oraz ogromna wiedza, którą dzieli się z nami  Kora Tea Kowalska, zabiera nas w meandry przeszłości, pozwalając docenić gównidła skazane na tak zwany śmietnik historii. Cudowne określenie rzeczy w ten sposób sprawi, że niejedna osoba po lekturze wcieli je do swojego słownika. Ja na pewno. W tym tkwi urok owej pozycji – w nienachalnym uświadomieniu nam, że gównidła zasługują na swoje pięć minut, że również kryją w sobie ogrom przeszłości i stanowią rys swoich czasów, nierzadko bardziej interesujący niż to, co możemy wyczytać w podręcznikach historii sztuki czy  zobaczyć w tradycyjnych muzeach.

Książka Patrz pod nogi to niesamowita duchologiczna podróż do przeszłości.  Przeszłości można powiedzieć międzypokoleniowej, ponieważ osoby urodzone zarówno w latach 60. czy 70., jak i 90.,  z dużą dozą prawdopodobieństwa znajdą tu wzmianki o przedmiotach im bliskich, lub takich, które po prostu były. Niemal każdy urodzony w tamtych czasach pamięta zezolka czy plastikowe, jaskrawe broszki w kształcie zwierząt zdobiące tornistry młodych uczniów. To nie tylko wspaniała lektura, ale również zachęta, by na nowo odkryć strych w domu u babci, by nadać nowe życie rzeczom zapomnianym, zbierającym kurz w czeluściach piwnic. To szansa, by zachwycić się starym pudełkiem z guzikami zbieranymi od lat czy porcelanową lalką z dzieciństwa. Myślę, że warto dać im szansę, by znów stanęły w naszej domowej „gablocie”, przypominając jednocześnie o swojej nieoczywistej wspaniałości.

Fot.: Karakter

patrz pod nogi

Write a Review

Opublikowane przez

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *