Lśnienie

Piątkowa ciekawostka o…: „Lśnienie”

Z okazji wczorajszej premiery słuchowiska Lśnienie, wydanego przez Audiotekę, dziś zajmiemy się inną adaptacją tej powieści Stephena Kinga, a mianowicie filmem z 1980 roku w reżyserii Stanleya Kubricka. Ten kultowy reżyser przedstawił swoją własną wizję Lśnienia, która trochę odbiegała od książkowego pierwowzoru, co nie do końca spodobało się Kingowi. Ale o tym, dlaczego tak było, dowiecie się za chwilę. Póki co, w telegraficznym skrócie przedstawię fabułę filmu tym, którzy mogliby jej nie znać. Jack Torrance (Jack Nicholson) to mający problemy z alkoholem pisarz, który zmuszony jest podjąć pracę stróża w opuszczonym na czas zimy hotelu Panorama, znajdującym się gdzieś w Kolorado. Udaje się tam wraz ze swoją rodziną – żoną Wendy (Shelley Duvall) i synkiem Dannym (Danny Lloyd). W czasie ich pobytu w opustoszałym budynku okazuje się, że Panorama wcale nie jest tak do końca pusta, bowiem nawiedzają ją złe duchy, a mały Danny odkrywa w sobie niezwykłą paranormalną zdolność, nazywaną lśnieniem (stąd też wziął się tytuł). Tymczasem Jack, pod wpływem hotelu, popada w coraz większe szaleństwo i zaczyna zagrażać własnej rodzinie. No to skoro opis fabuły mamy już za sobą, przejdźmy zatem do rzeczy.

Dlaczego więc Stephen King nie był zadowolony z ekranizacji swojej powieści? W wywiadzie, którego udzielił w 1986 roku, stwierdził: Ten film jest jak ogromny, piękny cadillac bez silnika pod maską. Możesz w nim usiąść i cieszyć się zapachem skórzanej tapicerki, ale nie możesz nim nigdzie pojechać. Ja zrobiłbym to zupełnie inaczej. Prawdziwym problemem jest to, że Kubrick postanowił zrobić horror, najwyraźniej nie rozumiejąc w ogóle tego gatunku. Wszystko w tym filmie aż krzyczy na ten temat, od początku do końca, od rozwiązań fabularnych po scenę finałową. Autorowi w szczególności nie spodobał się wybór Jacka Nicholsona do głównej roli. Dla Kinga kluczowym faktem w powieści jest to, że Jack Torrance to zasadniczo dobry człowiek, który powoli jest opanowywany przez siły zła i który przegrywa walkę z alkoholizmem. W opinii pisarza wybór Nicholsona, znanego wtedy głównie z odgrywania niestabilnych psychicznie i emocjonalnie postaci, sprawił, że Jack już od samego początku opowieści jest na krawędzi. King chciał, aby tę rolę zagrał ktoś, kto sprawiałby bardziej dobroduszne wrażenie na początkowym etapie rozwoju postaci, a jednym z jego wymarzonych kandydatów był Jon Voight. Autor był też bardzo zawiedziony, że w filmie temat zła, jakim jest alkoholizm i rozpad rodziny, nie jest aż tak ważny, a jako że King sam zmagał się z podobnymi demonami i na kartach powieści zawarł część swoich osobistych doświadczeń, poczuł się bardzo zniechęcony w stosunku do ekranizacji.

lsnienie1
Jack Nicholson i jego codzienna mina.

Dodatkowo, Stanley Kubrick zupełnie inaczej wyobraził sobie też postać Wendy, która w jego wersji była kobietą o wiele bardziej nieśmiałą i zależną od męża. Kiedy Jack Nicholson przeczytał książkę, próbował przekonać reżysera, aby w tej roli obsadził Jessikę Lange, gdyż to właśnie ta aktorka wydała mu się najbardziej zbliżona do Wendy opisywanej przez Kinga. Kubrick jednak przekonał go, że po zmianach, które wprowadził w stosunku do pierwowzoru, Shelley Duvall będzie najlepszym wyborem, idealnie wpasowując się w kruchą emocjonalnie kobietę, jak widział ją reżyser. Wiele lat później Nicholson, w wywiadzie dla magazynu „Empire”, zdradził, że jego zdaniem Duvall była fantastyczna i nazwał jej pracę na planie najcięższą aktorską robotą, jaką kiedykolwiek widział.

lsnienie2
Powyżej: na pewno nie Jessica Lange.

Stanley Kubrick zresztą znany był ze swojego perfekcjonizmu i niezliczonych powtórzeń tych samych ujęć. Odbiło się to dość znacznie na głównych aktorach. Nicholson po powrocie z długiego dnia zdjęciowego, był tak wyczerpany, że padał prosto na łóżko i natychmiast zasypiał, a do tego, aby utrzymać go w stanie ciągłej irytacji (potrzebnej do odgrywania roli), cały czas karmiony był kanapkami z serem, których nie znosił. Shelley Duvall cierpiała na wyczerpanie nerwowe w czasie kręcenia, wliczając w to nudności i wypadanie włosów. Lecz najcięższą przeprawę z Kubrickiem miał Scatman Crothers, aktor wcielający się w rolę Dicka Hallorana, który w realizację Lśnienia wkręcony został przez swojego kolegę – Jacka Nicholsona. W scenie, w której Halloran zostaje zabity przez Jacka, reżyser planował zrobienie około 70 dubli, jednak Nicholson przemówił mu do rozumu i poprosił, aby dał taryfę ulgową 69-letniemu Crothersowi. Kubrick zgodził się i poprzestał na 40 powtórkach. Nie była to jednak odosobniona sytuacja, Crothers był tak rozdrażniony notorycznym, kompulsywnym stylem pracy Kubricka, że pewnego dnia załamał się i ze łzami w oczach zapytał: Czego pan chce, panie Kubrick?!

Scatman potem jeszcze długo budził się w środku nocy, myśląc że to kolejny dubel.
Scatman potem jeszcze długo budził się w środku nocy, myśląc że to kolejny dubel.

Kolejnym filmem, w którym Scatman Crothers brał udział, był Bronco Billy, western w reżyserii Clinta Eastwooda, który znany był z tego, że zazwyczaj wystarcza mu jedno ujęcie, bez dubli. Crothers po nakręceniu swojej pierwszej sceny na planie filmu Eastwooda, znowu zalał się łzami, tym razem jednak ze szczęścia i wdzięczności, kiedy zdał sobie sprawę, że nie będzie musiał w nieskończoność powtarzać tego samego ujęcia.

Mimo tego wszystkiego, Nicholson dobrze wspomina pracę z reżyserem. Być może dlatego, że dla niego Stanley był miły, w przeciwieństwie do Shelley Duvall, dla której był zupełnie innym człowiekiem. Podobno czepiał się aktorki dużo bardziej niż kogokolwiek innego, często tracił do niej cierpliwość, czasami nawet krzyczał, że marnuje tylko czas całej reszty ekipy. Lata później Duvall stwierdziła, że prawdopodobnie było to celowe działanie ze strony reżysera, który próbował doprowadzić ją do nerwowej granicy, aby wydobyć z niej jeszcze lepszą grę aktorską. Przyznała, że nie wymieniłaby tego doświadczenia na żadne inne, lecz na pewno nigdy więcej by tego nie powtórzyła.

"Stanley, jeśli jeszcze raz każesz mi powtarzać to ujęcie, pamiętaj że mam w ręku nóż!"
„Stanley, jeśli jeszcze raz każesz mi powtarzać to ujęcie, pamiętaj że mam w ręku nóż!”

Z kolei najmłodszy aktor na planie Lśnienia, Danny Lloyd, na szczęście nie miał takich przepraw z Kubrickiem. Jako że było to pierwsze aktorskie doświadczenie dla zaledwie siedmioletniego chłopca, reżyser był dla niego nawet nieco nadopiekuńczy. W czasie kręcenia filmu Danny’emu powiedziano, że będzie to dramat, nie horror, aby nie nabawił się koszmarów. Chłopiec był chroniony do tego stopnia, że we fragmencie, kiedy Wendy niesie go na rękach, krzycząc na Jacka, tak naprawdę niosła kukłę, aby młody aktor nie musiał uczestniczyć w tej scenie. Lloyd dowiedział się prawdy dopiero kilka lat później, kiedy pokazano mu mocno okrojoną wersję filmu. Lśnienie w swojej pełnej długości zobaczył dopiero w wieku siedemnastu lat – jedenaście lat po tym, jak zagrał w tej produkcji.

Danny Lloyd też później budził się w środku nocy, pisząc na drzwiach "KCIRBUK".
Danny Lloyd też później budził się w środku nocy, pisząc na drzwiach łazienki słowo „KCIRBUK”.

Lśnienie to także skarbnica niezapomnianych scen, takich jak chociażby słynne Heere’s Johnny! w wykonaniu Jacka Nicholsona przebijającego się przez drzwi łazienki za pomocą siekiery. Według Shelley Duvall, nakręcenie tego fragmentu zajęło trzy dni i zużyto 60 par drzwi. Nicholson zaimprowizował ten okrzyk, a będący Brytyjczykiem Kubrick nawet nie wiedział, że był to cytat z popularnego wówczas talk-show Johnny’ego Carsona (The Tonight Show Starring Johnny Carson) i mało brakowało, żeby to ujęcie w ogóle nie zostało wykorzystane.

heres johnny

Na pewno kojarzycie też scenę, kiedy Jack udając, że pracuje, tak naprawdę w kółko zapisuje na maszynie ciągle to samo zdanie – All work and no play makes Jack a dull boy, powiedzenie które dosłownie przetłumaczyć można jako: Ciągła praca i brak zabawy robią z Jacka nudziarza i jest odpowiednikiem naszego: nie samą pracą człowiek żyje. Wspominałem już, że Kubrick był kompulsywnym perfekcjonistą, a najlepszym tego przykładem jest właśnie ten fragment filmu. Dowolny inny reżyser zapisałby tym zdaniem jedną stronę, nie zaprzątając sobie głowy resztą kartek, które znajdowały się pod nią. Jednak nie Kubrick, on poszedł o krok dalej i własnoręcznie zapisał setki kartek tą sentencją, aby nadać realizmu swojemu obrazowi. Jakby tego było mało, to samo zrobił z myślą o wersjach obcojęzycznych, zapisując kolejne setki stron odpowiednikami tego powiedzenia z danego kraju. We Włoszech było to: Il mattino ha l’ oro in bocca (Kto rano wstaje, temu pan Bóg daje), w Niemczech: Du heute kannst besorgen, das verschiebe nicht auf Morgen (Nie odkładaj do jutra tego, co możesz zrobić dziś), w Hiszpanii: No por mucho madrugar amanece más temprano (Praca nie zając, nie ucieknie), a wersja francuska głosiła: Un 'Tiens’ vaut mieux que deux 'Tu l’auras (Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu).

Dziś taka książka sprzedałaby się jako jeden z tych modnych, "kreatywnych" bestsellerów.
Dziś taka książka sprzedałaby się jako jeden z tych modnych, „kreatywnych” bestsellerów.

W czasie, kiedy ukazało się Lśnienie, zgodnie z regulaminem MPAA – Amerykańskiego Stowarzyszenia Filmowego, nie wolno było pokazywać krwi w zwiastunach filmów, aby były odpowiednie dla widza w każdym wieku. Tym bardziej dziwacznym jest fakt, że zwiastun filmu Kubricka zawiera charakterystyczną scenę, w której hektolitry krwi wylewają się z windy. A stało się tak tylko dlatego, że reżyserowi udało się wmówić prezesom zarządu, że cała ta krew, to tak naprawdę zwykła woda czerwona od rdzy.

"No i wiecie, tam pęka rura i to wszystko się wylewa na korytarz! To taka komedia o dozorcy, któremu się nic nie udaje!"
„No i wiecie, tam pęka rura i to wszystko się wylewa na korytarz! To taka komedia o dozorcy, któremu się nic nie udaje!”

Wszystkie lokacje znajdujące się wewnątrz hotelu Panorama zbudowano w studiach Elstree, w Anglii. Wliczając w to Salon Colorado, w którym Jack pisze na maszynie. Aby wytworzyć w tym pomieszczeniu złudzenie światła dziennego wpadającego przez okna (dodatkowo zintensyfikowanego przez leżący „na zewnątrz” śnieg), trzeba było wygenerować światło elektryczne o mocy 700 tysięcy watów. Ogromna temperatura, która się przez to wytwarzała, sprawiła, że pewnego dnia cały salon stanął w płomieniach. Na szczęście do tego czasu udało się już nakręcić wszystkie sceny dziejące się w tej lokacji. Ostatecznie plan odbudowano, wprowadzając kilka modyfikacji (między innymi dużo wyżej położony sufit). Później tej samej lokacji użył Steven Spielberg w czasie kręcenia Poszukiwaczy zaginionej arki (o których pisałem zaledwie tydzień temu), a dawny Salon Colorado został zamieniony w wypełnioną wężami Studnię Dusz.

lsnienie8
Skromny gabinecik do pisania.

Na zakończenie mam dla Was jeszcze plotkę, która przez jakiś czas krążyła w środowisku filmowym. Podobno w czasie kręcenia Lśnienia, Kubrick od czasu do czasu dzwonił do Stephena Kinga o 3 nad ranem i zadawał mu pytania w stylu: Wierzysz w Boga? Steven Spielberg usłyszał tę historię i zapytał Kubricka, czy to prawda, jednak reżyser zaprzeczył, żeby coś takiego w ogóle miało miejsce. Lecz kto wie, być może King miałby inne zdanie w tej kwestii?

"Steve, a powiedz mi, myślisz, że jak stanę na torach i złapię się trakcji, to pojadę jak tramwaj?"
„Steve, a powiedz mi, myślisz, że jak stanę na torach i złapię się trakcji, to pojadę jak tramwaj?”

Fot.: Warner Bros.

Lśnienie

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Aktualnie wiekowy student WoFiKi. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *