Dzisiejsza ciekawostka dotyczyć będzie jednej z pierwszych adaptacji komiksów z superbohaterami w rolach głównych. Mianowicie, dziś na tapetę bierzemy film Superman z 1978 roku w reżyserii Richarda Donnera. W rolę tytułową wcielił się tam Christopher Reeve, który od tej pory stał się właściwie ikoną tej postaci w świecie filmu.
Jednak Reeve nie był jedynym kandydatem do tej roli. Był taki moment, niedługo po sukcesie Rocky’ego, kiedy o możliwość zagrania „Człowieka ze stali” ubiegał się Sylvester Stallone, lecz jego kandydatura została odrzucona. Okazało się, że to Marlon Brando, który miał znaczny wpływ na casting, nie zgodził się na udział Stallone’a (podobnie zresztą wykolegował Burta Reynoldsa z roli Sonny’ego w Ojcu chrzestnym). Jak na aktora, którego rola w filmie ograniczała się do kilkuminutowego występu (wystąpił jako Jor-El, prawdziwy ojciec Supermana), Brando miał wielką władzę nad filmem i zgarnął za to całkiem sporą sumkę (o czym zresztą możecie przeczytać w tekście „Marlon Brando – geniusz czy szaleniec?„). Wynikało to głównie z faktu, że aktor w tych czasach był supergwiazdą i (teoretycznie) jego udział w filmie gwarantował sukces, tak więc producenci i twórcy musieli godzić się na jego wydziwianie. Dla Stallone’a było to zupełnie niezrozumiałe, szczególnie, że Brando był jednym z jego wzorów, jeśli chodzi o aktorstwo. Sylvestrowi naprawdę zależało na zagraniu Supermana, od dziecka uwielbiał tę postać i całą mitologię z nią związaną, dlatego też bardzo zabolał go ten sabotaż ze strony Brando. Później, w wywiadach Stallone nazwał go hipokrytą, który nawet nie krył się z tym, że przyjął rolę w filmie tylko ze względu na wysoką gażę. Jak na ironię, w jednej z recenzji filmu Rocky Stallone został nazwany „kolejnym Marlonem Brando”.
Swoją drogą, gdyby taka opcja doszła do skutku, wyobrażacie sobie Stallone’a w niebieskim trykocie, czerwonej pelerynie, z wielkim „S” na piersi? :).
[buybox-widget category=”movie” name=”Superman” info=”Richard Donner”]
Fot.: Warner Bros.; wizualizacja własna