Fascynuje mnie fascynacja Patricka Deville XVIII i XIX-wiecznymi awanturnikami – członkami jednego z ostatnich pokoleń odkrywców, którzy faktycznie mieli jeszcze coś do odkrycia; ludźmi, którym nie było pisane siedzenie w domu i pławienie się w luksusach, lecz pociągał ich zew nieodkrytej jeszcze natury. Takich białych plam na mapie było coraz mniej, stąd może wręcz desperacka chęć, aby ruszyć w nieznane i zapisać się na kartach Historii. Trudno się nie oprzeć wrażeniu, że bohaterowie wybierani przez francuskiego autora to mniej znani – a właściwie zepchnięci na boczny tor przez ogrom Historii – awanturnicy (w ich przypadku jest to idealnie pasujące określenie, uwierzcie mi), których losy są nie mniej ciekawe od tych przewijających się w najogólniejszych opracowaniach historycznych. Deville już kiedyś zachwycił mnie opowieścią o Williamie Walkerze, o którym oczywiście wcześniej nie słyszałem ani słowa. Podobnie jest było z Brazzą – bohaterem Ekwatorii.
Pierre Savorgnan de Brazza to jeden z przykładów ludzi, którym zabrakło odrobiny szczęścia do tego, aby jego nazwisko pojawiało się na testach w liceum – pozostała mu w zamian za to epizodyczna sława i nadzieja, że ktoś taki jak Patrick Deville kiedyś zechce przyjrzeć się jego żywotowi i opowiedzieć o nim szerszej publiczności. A przecież nie jest to postać całkowicie anonimowa, czego dowiodła wielka awantura związana z przeniesieniem zwłok niniejszego Brazzy z Algierii do Brazzaville w Kongu (nazwa miasta jest oczywiście nieprzypadkowa). To zresztą zachęciło francuskiego pisarza do napisania Ekwatorii i możemy mu być za to wdzięczni – tak żywiołowo napisanej ni to biografii, ni to powieści nie czytałem od dawna.
Nie ma sensu streszczać, kim był Brazza, bo właśnie po to powstała Ekwatoria, ale napomknę to i owo w celu zachęcenia względnie zainteresowanych czytelników. W drugiej połowie XIX wieku największą fascynacją była dzika Afryka, a szczególnie bujna rzeka Kongo, której źródła wciąż nie odnaleziono. Swoje buty na tej niedostępnej ziemi ubrudził już choćby David Livingstone, a kolejnych kandydatów było wielu. Brazza był jednym z nich i wspomniany przeze mnie pech sprawił, że nie on, lecz Henry Stanley wypowiedział słynne słowa Dr Livingstone, I presume? Ileż Brazza dałby za to, aby to on natknął się na wysuszonego, niedołężnego syna marnotrawnego brytyjskich odkryć. Chociaż mimo wszystko jego wyprawa nie okazała się totalną porażką, jego los można uznać za tragiczny – a dlaczego tak było? Odsyłam już do Ekwatorii, ponieważ Patrick Deville w charakterystycznym dla siebie stylu sprawił, że od lektury nie można się oderwać.
Charakterystycznie dla siebie, bo nieomal chaotycznie, opowiada o swoim „podopiecznym” – jednak już w recenzjiPura Vida uspokajałem, że jest to chaos kontrolowany i z premedytacją zaplanowany. Ponownie nie jest to sucha i klasyczna do bólu biografia, która skupia się na jednej postaci; Patrick Deville patrzy na Brazzę jak na wydarzenie, które nastąpiło jako efekt przeszłości i ma swoje konsekwencje po dziś dzień. Nie sposób w takim przypadku nie odnieść się do tego, co działo się wcześniej na terenie Afryki Centralnej, do której włosko-francuski podróżnik ostatecznie trafił. Nie sposób również opowiadać o nim bez relacji z protestów związanych z przewiezieniem jego szczątków do Konga. Patrick Deville opowiada o tym wszystkim, wydawałoby się że bez ładu i składu, aby pokazać, jak bardzo tragiczną postacią był Pierre Savorgnan de Brazza. Nie da się zrozumieć jego historii bez świadomości, z jaką zapalczywością gnał przez kongijskie lasy, gdy marchewki skrobał mu Henry Stanley, jego największy rywal wśród eksploratorów Afryki. Nie da się również spojrzeć na Brazzę, nie znając powodów, dla których jego postać współcześnie budzi wielkie kontrowersje. Nasz bohater dążył przede wszystkim do zaanonsowania wielkich odkryć i nie miał złych zamiarów – wręcz przeciwnie, prezentował wielką sympatię do tubylczych ludów i nawet nosił przydomek Ojców Niewolników, gdyż potrafił ot tak zwrócić im wolność. Tylko że jego odkrycia przyczyniły się również do szybkiej kolonizacji Konga, a w rezultacie – do nagłego wzrostu niewolnictwa. Gdyby nie przytaczane przez Deville’a obszerne – można byłoby powiedzieć, że jak na biografię jednego człowieka, zbyt obszerne – minibiografie poprzedników, współtowarzyszy, rywali i następców Brazzy, ciężko byłoby zrozumieć znaczenie tej postaci. Wielki nacisk na ten aspekt lubię sobie tłumaczyć tym, że jest to efektem literackiej wrażliwości autora na świadomość, że największy wpływ na jednostkę mają inni ludzie. Bez tej obszernej otoczki wydaje mi się, że nie zrozumiałbym tragizmu Brazzy.
Ekwatoria jest przepełniona smaczkami i „spontanicznymi” epizodami, które sprawiają, że do końca nie wiadomo, czym Patrick Deville jeszcze nas zaskoczy. Spodziewam się, że podobnej książki jeszcze nie czytaliście, a jeśli znacie już Pura Vida, to wiecie, czego się spodziewać, i zdziwiłbym się, jeśli jeszcze nie przeczytaliście książki o człowieku zwącym się Pierre Savorgnan de Brazza, tragicznym awanturniku. Ciekawi mnie jedno – kogo jeszcze francuski geniusz odkopie z annałów Historii i pokaże czytelnikowi? Ja czekam zafascynowany na kolejną porcję.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.