Pielęgnacja ciała i umysłu – Arin Murphy-Hiscock – „Księga urody czarownicy” [recenzja]

Piękna kwiatowa okładka wskazuje na to, że Arin Murphy-Hiscock kieruje kolejny swój poradnik do kobiet. Podobnie jak w pierwszej publikacji Green Witch pragnie namówić je, by zaczęły czerpać siłę z natury i dodawały odrobinę magii do codziennego życia. Jednak oprócz ziołowych preparatów i pielęgnacyjnych rytuałów znajdziemy w niej porady dotyczące tego, w jaki sposób zadbać o spokój ducha, cierpliwość i miłość – zarówno do siebie samej, jak i świata. Nie zabrakło w niej też kojących medytacji, prostych przepisów i tego, co najważniejsze – metod odzyskiwania równowagi i siły oraz odkrywania autodestrukcyjnych nawyków i ich zmiany na zdrowsze. A wszystko to po to, by kompleksowo zadbać o pielęgnację ciała i umysłu.


Magia jest punktem wspólnym wszystkich książek wydanych przez autorkę. Nieprzypadkowo. Arin Murphy-Hiscock od lat zafascynowana jest pogańską religią Wicca, która rozpowszechniła się w Europie oraz Stanach Zjednoczonych. Co więcej – jest przekonana, że głównym jej celem jest uzdrawianie: siebie, ziemi, ludzkości i natury. Dlatego we wnętrzu książki znajdziemy porady związane z pielęgnacją ducha, jak i ciała. Kobiece magazyny niezmiennie udzielają rad, jak pielęgnować ciało, aby jak najdłużej pozostało młode. Utwierdzają nas w przekonaniu, że zewnętrze jest naszą wizytówką i to dlatego jemu powinniśmy poświęcać najwięcej czasu. Co jednak faktycznie oznacza dbać o siebie? Czy media nie proponują nam mylnego obrazu kobiecego ideału?

Autorka z kolei woli spojrzeć na kobiety całościowo, holistycznie i przekierowuje naszą uwagę tak, by zacząć od szacunku do siebie, swojego umysłu, ducha i ciała. Korzystanie z dobroczynnej energii natury, ziół, kamieni szlachetnych i żywiołów, jak również poznanie metod odzyskiwania harmonii i siły poprzez odkrywanie autodestrukcyjnych nawyków może przyczynić się do ponownego nawiązania kontaktu z samą sobą. A to pozwoli nam stać się najlepszą wersją siebie. Arin Murphy-Hiscock wierzy, że ta książka może stać się przewodnikiem po tej wymagającej drodze prowadzącej do pełni szczęścia.

Niewielkich rozmiarów poradnik został podzielony na pięć rozdziałów: kondycję psychiczną, emocjonalną i zdrowotną (skupiającą się na uwolnieniu z poczucia winy, twórczej wizualizacji, ćwiczeń oddechowych, medytacji czy magi świec, kamieni i ziół), umysł (związany z określeniem swoich celów, afirmacją, rytuałami na dobry początek dnia, pracą nad autentycznością, wdzięcznością i miłością, jak również zarządzaniem czasem, czy akceptacją własnych ograniczeń), ciało (wiążące się ze zdrowym odżywianiem, pielęgnacją ciała, pracą nad sytuacjami stresowymi i istotą snu), duch (nierozerwalny z  wiarą w istotę wyższą, boską energią i szczególnym miejscem dla zwierząt) oraz dom (na czele z równowagą energetyczną przestrzeni osobistej, muzyką, aromaterapią i domowym ołtarzykiem).

Księga urody czarownicy zaskakuje rytuałami. Pojawiają się w niej zaklęcia na odzyskanie równowagi czy gotowości do podjęcia ryzyka. Ale to nie wszystko. Przedstawione zostały w wielkim skrócie podstawowe praktyki magiczne, do których zaliczyć możemy ześrodkowanie i uziemienie. Podana została także instrukcja stworzenia energetycznego kręgu, własnych kadzideł czy olejów. Zadziwia też odniesienie do duńskiej filozofii Hygge czy dziecięcego aspektu tożsamości tzw. „wewnętrznego dziecka”. Można odnieść wrażenie, że autorka chciała zmieścić w tej publikacji wiele ważnych koncepcji – począwszy od muzykoterapii, aromaterapii, afirmacji, przez mapę celów, po uważność i medytację. I choć aspekt magiczny dla mnie był mało przekonujący, to reszta stanowiła miłą i przyjemna lekturę. Jeśli której z Was spodoba się ta pozycja, to może sięgnąć po kolejne tej autorki. W Polsce ukazały się dotychczas dwie, ale już w czerwcu możemy spodziewać się kolejnej – zatytułowanej Zaklęcia ochronne.

Fot.: Wydawnictwo Kobiece


Przeczytaj także:

Recenzja książki Ikigai

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *