Piwa i igrzysk! – Marcin Hybel – „Na zdrowie” [recenzja]

Powrót do Nogradu był dla mnie obowiązkową podróżą, ponieważ pierwszy tom cyklu Komedyja wieków minionych, a mianowicie „Awantura na moście”, była niezwykle udaną lekturą z łechtającym moje poczucie humoru dowcipem. Sięgając więc po „Na zdrowie”, miałem tylko jedno życzenie – niech będzie tak dobrze, jak ostatnio.

Okoliczności bardzo sprzyjały temu, aby Nograd ponownie stał się areną niesamowitych wydarzeń: akcja kontynuuje bezpośrednie wydarzenia z części pierwszej, kiedy to dobrze już znani bohaterowie muszą borykać się ze skutkami finałowego rozwiązania akcji tomu poprzedniego – oczywiście niekoniecznie przyjemnego dla nich. A okazji do upupiania swoich bohaterów na nowo Marcin Hybel miał co niemiara, bowiem znów w grodzie zapanowało poruszenie. Nadchodzący festiwal Wydmikufla to prestiżowe zawody w żłopaniu napojów procentowych, który absorbuje całą uwagę społeczeństwa. W tym zamieszaniu swoją szansę widzą Lentak i Melmir, którzy nie chcą oglądać świata przez żelazne kraty lochu. Niepocieszony jest również bogobój Kumar, który wciąż stara się na siłę zbawić mieszkańców Nogradu, a przy okazji nadchodzącego festynu, pełnego potępieńczych pokus, chce dać ludziom nauczkę raz na zawsze. Powraca oczywiście Gramisz, który pragnie przejść do historii jako sprawiedliwy, acz surowy arbiter w niesamowitej awanturze, która odbyła się jakiś czas temu w pobliżu osady. Jego syn zaś, wojmił Alford, nadal pragnie pięknej Aliwii, której ojciec, bogaty kupiec Lemosz, nie chce jednak zgodzić się na przyjęcie darmozjada jako zięcia; ten musi więc szukać rozwiązania, jak wkupić się w łaski przyszłego teścia.

Barwny świat dobrze znanych bohaterów dopełniają nowe twarze, które również stanowią ciekawe indywidua. Pojawia się kat o niekonwencjonalnej metodzie tortur; komisarz i wieloletni uczestnik turnieju Wydmikufla, który na dworskiej etykiecie zjadł zęby; nie można również zapomnieć o królu Krawosadu, do którego dotarły niepokojące wieści z Nogradu – postanowił on więc zbadać sprawę osobiście. Nie muszę oczywiście dodawać, że nagłe sploty wydarzeń doprowadzą do kolejnej radosnej katastrofy. Sprawy nabierają rumieńców z każdą stroną, i podobnie jak w „Awanturze na moście”, Marcin Hybel umiejętnie skonstruował fabularne zagmatwania i węzły w ten sposób, że nadal potrafią zaskoczyć i rozradować czytelnika – chociaż bohaterom to już jest nie w smak.

Humor powieści nadal trzyma poziom, chociaż niepokoiło mnie to, że w „Na zdrowie” czasami skręca on w stronę niebezpiecznie grubiańskiego humoru rynsztokowego. Dowcipy o libacjach alkoholowych albo o tym, jak to „chłop z chłopem ten teges” nie należą do mojej ulubionej formy żartu (dlatego też nie umiem zrozumieć fenomenu Pilipiuka i jego Jakuba Wędrowycza). Nadal jednak było sporo numerów, które wywołały niepohamowany chichot, i nawet czułem się zobligowany cytować je moim współziomkom. Marcin Hybel ponownie bardzo chętnie puszcza oko do czytelnika, który siedzi w fantastyce po uszy – nie tylko w samej literaturze, lecz również choćby w sesjach RPG. „Na zdrowie” w gruncie rzeczy spełniło wszystkie moje oczekiwania, jakie siedziały we mnie tuż po skończeniu części pierwszej – znów jest lekko, przyjemnie i dowcipnie. Nie zmienił się również styl pisarza, który fantastycznie operuje anachronizmami oraz językiem potocznym i idealnie współgra z mało poważnym tonem powieści. Autor nie zanudza, nie przytłacza czytelnika niepotrzebnymi opisami – po prostu zabawia go opowieścią, którą pochłania się z przyjemnością. Niech mu Perun to wynagrodzi!

Jak to w tego typu komediach bywa, gwóźdź programu to stłoczenie wszystkich bohaterów w jednym miejscu, aby następnie dokopać każdemu z osobna. Tenże wybuchowy finał otwiera również drzwi nieszczęsnym mieszkańcom Nogradu, aby poprawili swój poturbowany żywot w części kolejnej, która dopiero ma nadejść – „Nograd w opałach” zapowiada niezwykle sielską i pokojową atmosferę… Nie pozostaje mi nic innego, jak cierpliwie czekać, aż Melmir i Lentak znowu wpadną w tarapaty, ścigani przez melmirową żonę i jej potężną warząchew (nie mówiąc już o towarzyszącej jej mamusi!), a bogobój Kumar znowu wpadnie na genialny plan, który oczywiście będzie miał rezultat niezgodny z jego oczekiwaniami. Taki już urok Komedyi wieków minionych – zachciało się Nogradowi rozrywek, to teraz ma. Na zdrowie!

Fot.: Wydawnictwo Erica

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *