W swojej krótkiej, aczkolwiek już treściwej, karierze dorobili się miana „polskiej odsłony Depeche Mode”. Nigdy nie lubiłem takiego kategoryzowania, bowiem jest ono krzywdzące dla obydwu stron. Mowa o toruńskiej formacji Half Light, która powróciła z płytą Elektrowstrząsy, niezawodnie dostarczając piosenek, zostających w pamięci na lata. Jednak ten album to coś więcej niż tylko chwytliwe kawałki. Z tym większym zadowoleniem informujemy, że krążek Eelektrowstrząsy Głos Kultury objął patronatem medialnym.
Half Light działa na naszej scenie od 2009 roku, a dotychczas najgłośniej o tym składzie było przy okazji premiery płyty Półmrok z 2014 roku. Styl zespołu oscyluje wokół popu i electro. Można śmiało stwierdzić, że Half Light zręcznie balansuje pomiędzy tymi dwiema stylistykami, dodając od siebie charakterystyczny wokal Krzysztofa Janiszewskiego, który posiada ciekawe spektrum wokalnej ekspresji – od delikatnego śpiewu, z nutką melancholii, po mocny i głęboki męski wokal. Należy podkreślić, że zawsze wspólnie z zespołem pamięta on o melodii jako motorze napędowym kompozycji Half Light.
Przy okazji niedawnej recenzji debiutanckiej płyty New Message (którą znajdziecie TUTAJ) utyskiwałem, że w Polsce brakuje mi męskiego popu na wysokim poziomie. Powiem szczerze, że zapomniałem o Half Light, którego trudno nie polubić dzięki płytom takim jak wspomniany Półmrok. Ekipa Janiszewskiego również skupia się w warstwie tekstowej na tematyce miłosnej, niejednokrotnie omawianej właśnie z męskiej perspektywy, co dobitnie potwierdza bardzo życiowy Kameleon. Całość łączy się w intrygującą całość.
Ale nie tylko o miłości śpiewa Janiszewski. Dotyka również spraw dotyczących naszego świata i społeczeństwa. Płyta jest w całości zaśpiewana po polsku i za to jestem wdzięczny Half Light, że przynajmniej oni nie próbują za wszelką cenę śpiewać w języku Szekspira. Nie jest łatwo zaśpiewać dobrą melodię w naszym języku, lecz Janiszewskiemu udaje się to doskonale. Idealnym przykładem jest lekka, nośna kompozycja Przeźroczyści. Z drugiej strony obok delikatniejszych dźwięków Half Light proponuje ostre, wręcz rockowe dźwięki, jak w Nie przeszkadzaj mi czy w nieco szalonym muzycznie, co idealnie koresponduje z tekstem, Pod napięciem. W kompozycji Czy to ten dzień zespół brzmi niczym industrialna maszyna.
Nie będę ukrywał, że owe eksperymenty pomieszane z kilkoma piosenkami, będącymi idealnym materiałem na przeboje, łączą się w naprawdę interesującą całość. Jeśli ktoś pokochał Półmrok, to z pewnością zachwyci się Elektrowstrząsami. Tytuł jest nieprzypadkowy, bo druga część płyty, nastawiona na gęste granie electro połączone z jazgotliwymi dźwiękami gitary, faktycznie może spowodować u słuchacza porażenie prądem. Bardzo mnie cieszy, że Half Light nie zamyka się wyłącznie w piosenkowym aspekcie swojej twórczości i lubi trochę pomieszać i pokombinować, nawet jeśli efekty tych poszukiwań nie są zawsze najlepsze (przykładem jest dziwaczny Kosmateus). Ja na Elektrowstrząsach odnalazłem przeboje i kawałek rasowego, elektronicznego grania – na to liczyłem.
Fot.: Half Light