beksiński

Pomiędzy życiem a śmiercią – Wiesław Weiss – „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy” [recenzja]

Tomasz Beksiński to postać, dzięki której na poważnie zacząłem chłonąć muzykę rockową, i to jej wszelakie nurty. Nie załapałem się nigdy na jego audycje na żywo – byłem na to za młody. Natomiast odziedziczyłem w spadku po starszym bracie archiwalne numery „Tylko Rocka” z Tomka felietonami, recenzjami i artykułami muzycznymi. Z miejsca przykuł moją uwagę fantastycznym, lekkim stylem i tym, że chętnie wplatał w swoje teksty wątki autobiograficzne. Praktycznie wszystko to, co polecał, trafiało w moje gusta: Type O Negative, Lacrimosa, a nawet zespoły z nurtu new romantic, jak Talk Talk czy zapomniany dzisiaj White Door. W jednym się tylko z nim nie zgadzałem – ja lubię Marillion z Hoghartem. To dzięki niemu poznałem Monty Pythona, do którego często nawiązywał w swoich tekstach. Mógłbym tak w kółko wymieniać… W ostatnich latach głośno w Polsce zrobiło się nie tylko o samym Tomku, ale i o całej rodzinie Beksińskich. Wpierw dzięki reportażowi Beksińscy. Portret podwójny pióra Magdaleny Grzebałkowskiej, a ostatnio dzięki filmowi Jana P. Matuszyńskiego Ostatnia Rodzina (nasza recenzja TUTAJ), w którym Beksiński został według wielu osób przejaskrawiony i tym samym pośmiertnie skrzywdzony. Obrazu rodziny Beksińskich postanowił dopełnić Wiesław Weiss, współzałożyciel i naczelny „Tylko/Teraz Rocka”, wieloletni przyjaciel i współpracownik Tomasza Beksińskiego. Biografia Portret prawdziwy to fascynujące studium o Tomku, które wciąga od pierwszej strony, jednak niewolne jest od wad.

Weiss tworząc swoje dzieło, miał dostęp do olbrzymiego archiwum w postaci listów, maili Tomka, nagrań audio dziennika Zdzisława Beksińskiego i nagrań video, a wspomnień użyczyli autorowi praktycznie wszyscy, którzy mieli styczność z Tomkiem na kanwie prywatnej, jak i zawodowej. Mam wrażenie, że ten ogrom materiału trochę przytłoczył Weissa i on sam miał problem z jego selekcją do odpowiedniego wykorzystania w książce. Nie jest to zarzut, natomiast czytając Portret prawdziwy, napotykałem takie momenty, że narracja była jak jeden nieustanny potok cytatów, często potwierdzających jeden po drugim ten sam fakt. Jakby Weiss obawiał się tego, że ktoś mógłby zarzucić mu nierzetelność, poświadczanie nieprawdy i niczym adwokat w sądzie postanowił użyć jak największej ilości świadków i dowodów. Nie dziwi mnie to ani trochę, szczególnie że Weiss opisuje inaczej Tomka aniżeli Grzebałkowska i – szczególnie – Matuszyński. Mam jednak pewne odczucie, może się mylę, że Weiss najzwyczajniej w świecie bał się oskarżeń o wybielanie postaci Tomka, dlatego każdy fakt z jego życia obudowuje masą cytatów i wypisów źródłowych z listów. Syzyfowa to praca, która faktycznie uwiarygodnia opowieść o Tomku pióra Weissa, jednak nieco negatywnie wpływa na dynamikę narracji całości. Spokojnie książka mogłaby być chudsza o nawet 100 stron, a nie ujęłoby to jej wartości.

Natomiast wysiłek Weissa w przedstawieniu postaci Tomka jest warty jak największej pochwały. Na kartach Portretu prawdziwego poznajemy Tomasza Beksińskiego dosłownie z każdej strony. Autor prowadzi narrację chronologicznie, począwszy od dzieciństwa Tomasza w Sanoku, aż do jego samobójczej śmierci w warszawskim mieszkaniu. Trzeba przyznać, że Weiss nie przyjmuje półśrodków i ze źródeł wyciąga dosłownie wszystko, co się tylko da, momentami aż do przesady. Ma to swoje zalety, bo na przykład podczas lektury pierwszych kilkudziesięciu stron moja wyobraźnia dosłownie tworzyła mi obrazy Sanoka i tamtejszego mieszkania Beksińskich. Naczelny „Teraz Rocka” postarał się nadać biografii Tomka trochę mniej formalnego charakteru, a narracja jest niejednokrotnie prowadzona bardzo plastycznie, szczególnie że całość podparta jest dosłownie olbrzymim materiałem zdjęciowym, z jakim dawno się nie spotkałem w powieści biograficznej. Dzięki temu pomimo chwilowych przesytów cytatami, trudno się oderwać od lektury. Weiss niewątpliwie wykorzystał swoje wieloletnie doświadczenie w pracy jako dziennikarz muzyczny, dzięki czemu całość Portretu prawdziwego charakteryzuje lekki, przystępny styl, pomimo że treść nie zawsze należy do najlżejszych.

Niewątpliwie spowodowane jest to pokręconym życiorysem Tomka. Z jednej strony człowiek sukcesu – uznany radiowiec, legenda mikrofonu, wyborny tłumacz list dialogowych do filmu. Człowiek niewątpliwie popularny, lubiany, a przez swoich fanów wręcz kochany, ubóstwiany. Wykonywane zawody pozwoliły również Tomkowi prowadzić dostatnie finansowo życie, a dzieciństwo wydawało się, że miał szczęśliwe i udane, szczególnie że pochodził z rodziny TYCH Beksińskich. Faktycznie Tomek czuł się nieco przytłoczony osobowością ojca i całkiem szybko wyrwał się od takich porównań, szybką i spektakularną karierą dziennikarza muzycznego. Tak więc ktoś postronny może zadać pytanie, dlaczego Tomek kilkukrotnie próbował się targnąć na własne życie? Tutaj dochodzimy do ciemniejszej strony osobowości Beksy, o której Weiss absolutnie nie milczy, co więcej stara się dociekać, analizować, co mogło powodować rozchwianie psychiczne u Tomka. Weiss wszedł bardzo mocno w sferę jego kontaktów z kobietami, szczególnie że Beksiński junior był, co tu dużo mówić, niepoprawnym romantykiem, człowiekiem, który tak naprawdę wygórowanymi oczekiwaniami wobec kobiet zamykał sobie drogę do możliwości stworzenia szczęśliwego związku. Druga sprawa jest taka, że Beksiński najzwyczajniej w świecie źle się odnajdywał w czasach końca dwudziestego stulecia. Denerwowało go dosłownie wszystko z otoczenia – polecam się wczytać w jego Opowieści z krypty – i trzeba mu uczciwie przyznać, że w wielu obserwacjach miał 100% racji, różnica jest jednak taka, że moim zdaniem zbyt wiele spraw traktował w sposób czarno-biały. Momentami wydaje się niepotrzebnie, ale niewątpliwie miał prawo się tak zachowywać. Były to czysto ludzkie zachowania.

Beksiński w biograficznym ujęciu Weissa jawi się jako całkiem zwyczajny człowiek, pełen pasji i entuzjazmu w tym, co robił, lecz z problemami, z którymi niestety nie potrafił sobie poradzić. Po prostu. Weiss nie próbował na siłę kreować osobowości Tomka  innej  od tej prawdziwej, która lepiej sprzedałaby się, jak to chociażby uczynił przecież Matuszyński w Ostatniej rodzinie. Co najważniejsze, Weiss prowadzi tak narrację, że praktycznie sami sobie wyrabiamy opinie o Tomku, autor nie stara się przesadnie narzucać własnej interpretacji. Całkiem możliwe, że jeśli ktoś traktował młodego Beksińskiego, jak wariata, to po lekturze biografii Weissa jego osąd się nie zmieni. Jeśli ktoś był fanatykiem tej postaci, to mam wrażenie, że wzmocni się jeszcze w swoim przekonaniu o wielkości osoby Tomka. A jeśli ktoś chce poznać Tomka, takim, jakim był, to niech po prostu sięgnie po Portret prawdziwy. Pomimo pewnych wad i niedostatków, ta olbrzymia praca Weissa zasługuje na szczere uznanie. Dobrze, że powstała.

Fot.: Wydawnictwo In Rock

beksiński

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

2 Komentarze

  • Dobrze i rzetelnie napisana recenzja.
    Dziękuję!

  • Dzisiaj skończyłam czytać „Portret Prawdziwy”.
    Niesamowita książka, łzy same leciały i nie mogłam przestać płakać.
    Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej książki.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *