Pruska zagadka była powieścią dobrą, ale też niepozbawioną pewnych niedociągnięć. Założyłam, że Fotografia będzie jeszcze lepsza i nie pomyliłam się, bo druga powieść cyklu nawiązuje do najlepszych, klasycznych utworów gatunku. Czegoś takiego nie powstydziłaby się sama Agatha Christie.
Po pięciu latach nieobecności Ignaz Braun ponownie zjawia się w Wejherowie, żeby załatwić sprawy spadkowe po śmierci ciotki swojej żony. Okazuje się jednak, że słynny inspektor najwyraźniej przyciąga zbrodnię, bo akurat tuż po jego przybyciu do miasta zostaje zamordowany fotograf Theodor Pratz. Pozornie ta zbrodnia nie mogła się wydarzyć, gdyż staruszek był w Wejherowie ceniony i szanowany, a jednak ktoś postanowił wysłać go na tamten świat szybciej, niż należało.
Zamknięte pomieszczenie, jedna ofiara, jeden morderca i bardzo dokładnie określona grupa podejrzanych. Coś wam to przypomina? Agatha Christie w najbardziej znanych utworach – Morderstwo w Orient Expressie i Dziesięciu małych Murzynków. Można wymienić też Zamieć śnieżną i woń migdałów, ponieważ Camilla Läckberg również postanowiła pokusić się o tego typu zarysowanie akcji, ale każdy fan królowej kryminału zauważył na pewno czytelną aluzję do Morderstwa w Boże Narodzenie. Fotografia Piotra Schmandta wpisuje się w założenia tej klasycznej szkoły kryminału, a Ignaz Braun musi odkryć prawdę i zrozumieć, że zawsze istnieje jakiś drobiazg, który zdradzi mordercę.
Piotr Schmandt przyznawał w wywiadach, że jego powieści miały łączyć w sobie kryminał, romans oraz powieść obyczajową, a Fotografia rzeczywiście jest po trosze każdym z powyższych. Na szczęście tym razem najwięcej miejsca autor poświęcił kryminalnej zagadce i prowadzonemu przez Brauna śledztwu, co wyszło powieści na dobre. Mam też wrażenie, że całość jest bardziej uporządkowana i nie chodzi mi wcale o to, że czytelnik mógł odkryć tożsamość zabójcy przed ukończeniem lektury, lecz o to, że już po przeczytaniu Fotografii uda się prześledzić tekst i wskazać okruchy informacji przeoczone przez zwykłego zjadacza chleba, ale oczywiste z perspektywy genialnego śledczego.
Ponownie spacerujemy znanymi już z poprzedniego tomu uliczkami Wejherowa i mamy okazję spotkać niektórych bohaterów poznanych na kartach Pruskiej zagadki. Piotr Schmandt nawiązuje do poprzedniej części cyklu, ale równie dobrze można rozpocząć lekturę od tego tomu, zwłaszcza że od opisywanych wcześniej wydarzeń minęło pięć lat. To akurat świetne posunięcie, które uwiarygodnia wydarzenia, ponieważ raczej trudno byłoby nam uwierzyć, że nagle w małym i sennym Wejherowie, gdzie dotychczas nie działo się nic ciekawego trup się ściele grubą warstwą. Mam tylko pewne wątpliwości co do głównego bohatera Fotografii, gdyż jego niesamowita pycha zaczęła mnie trochę męczyć. Oczywiście rozumiem, że jeszcze żaden złoczyńca nie oszukał wspaniałego inspektora Brauna, ale przekonanie o własnej wspaniałości powinno mieć swoje granice. Chociaż muszę jednocześnie przyznać, że ta cecha łączy go w jakiś sposób z osobą słynnego Poirot, a to ogromny komplement.
Fotografia to doskonała pozycja dla fanów klasycznych kryminałów, w których śledczy nie musi się szczególnie spieszyć, bo przecież i tak odkryje prawdę, a morderca nie uniknie kary. Dodatkowo jest coś interesującego w sennej atmosferze małego miasteczka, gdzie pod pozorem zwyczajności kryją się ciekawe charaktery i skomplikowane osobowości. Fotografia to przede wszystkim przyjemna lektura i na pewno zachęca do sięgnięcia po kolejny tom przygód berlińskiego inspektora.
Fot.: Oficynka