Onikromos Pawła Matuszka to coś więcej niż powieść, to bardziej zagadka, której rozwikłania na pewno nie można się spodziewać po jednej lekturze. To spójna historia, która zarazem stanowi zbiór opowiadań, a może raczej światów i równoległych wymiarów, po których autor zabiera nas na wycieczkę, przekraczając kolejne czarne portale, oznaczone obco brzmiącymi słowami. I niemal każdy z tych portali to inny świat, inna opowieść, która tylko z pozoru nie ma wiele wspólnego z pozostałymi. Trzeba jednak pozostać skupionym do samego końca, aby te powiązania wyłapać, bowiem nierzadko są one bardzo subtelne.
Na początku Onikromosa trafiamy do miasta Linvenogre, znajdującego się gdzieś w alternatywnym do naszego wymiarze. Miasto to zamieszkują dwie dziwaczne rasy – wyglądających jak pokryte łuskami goryle zaminów oraz pająkopodobnych perusów. W Linvenogre przebywa także dwójka ludzi, Druss i jego brat, Basal. Obaj są jedynymi przedstawicielami naszego gatunku na tym świecie, mieszkają tam jednak od urodzenia, więc ich widok nikogo nie dziwi. Druss i Basal, oraz pomagający im perus Tenan i zamin Hemel stanowią zespół tropicieli xulo – niebezpiecznych artefaktów, które w niewyjaśniony sposób materializują się w Linvenogre, emanując zagrażającą mieszkańcom mocą. Tropiciele sumiennie wykonują swoje obowiązki, do czasu aż miastem wstrząsa potężny impuls, którego konsekwencje odbijają się na całej społeczności. Zabija także Basala, zmuszając załamanego Drussa do poszukiwań źródła impulsu. Ich wynikiem jest międzywymiarowa wędrówka, która z każdą stroną stanowi coraz większą zagadkę, zmuszając czytelnika do głowienia się nad znaczeniami kolejnych historii.
Konstrukcję Onikromosu porównać można do kalejdoskopu, w którym ciągle zmieniają się obrazy i kolory, a opowiadania, stanowiące integralną część całości, w niektórych przypadkach sprawdzają się też świetnie jako niezależne, pojedyncze twory. Niejednokrotnie złapałem się na tym, że bardzo chętnie czytałbym dalej historię, która zaczynała się dopiero rozkręcać, lecz podróż w tym wymiarze kończyła się i autor wrzucał mnie w kolejną czarną dziurę. Co jakiś czas oczywiście powracają znane postacie, w tej lub innej formie. Nie zawsze też nazywają się tak samo, co stanowi dodatkowe wyzwanie. Autor miesza i kluczy, często używając tych samych nazw pisanych od tyłu lub tworząc całkowicie nowe słowa, których znaczeń można się tylko domyślać z kontekstu. Wśród snutych przez Matuszka wątków, można by znaleźć materiał na co najmniej kilka osobnych powieści. Osobiście bardzo chętnie przeczytałbym coś więcej na temat Barkelby’ego, świadomych broni i alternatywnego świata, bardzo podobnego do naszego, opanowanego przez tajemnicze istoty zwane Belenusami, przywodzącymi na myśl coś, co zrodziło się w głowie H.P. Lovecrafta. Echa przedwiecznych istot da się zresztą wyczuć w całej powieści. W zawiłej konstrukcji i słowotwórstwie odnajdą się też zapewne miłośnicy twórczości Marka S. Huberatha, lecz przede wszystkim zwraca uwagę oryginalny styl pana Matuszka, który potrafi zabrać czytelnika w podróż, której prędko nie zapomni, jednocześnie zmuszając go do całkiem konkretnego ruszenia głową.
Do tej pory Paweł Matuszek dał się poznać jako redaktor naczelny kultowej Nowej Fantastyki i kwartalnika Fantasy & Science Fiction. Onikromos jest jego drugą powieścią (po debiutanckiej Kamiennej ćmie z 2011 roku, której niestety nie miałem okazji jeszcze przeczytać) i już teraz można stwierdzić, że poczet polskich pisarzy fantastyki zasiliło bardzo mocne i oryginalne ogniwo. Onikromos jest dziełem wymagającym i przy pierwszej lekturze zapewne nieco dezorientującym, ale jeśli zaufacie autorowi, na pewno czeka Was bardzo interesująca podróż poprzez obce światy i wymiary. Ja sam nie ogarnąłem jeszcze wszystkiego, co zawarte jest w tej powieści, bowiem, żeby zrozumieć mnogość znaczeń i punkty łączące wszystkie występujące w niej historie, należałoby przeczytać ją przynajmniej kilka razy. Osobiście uważam to za zaletę, bo po skończonej lekturze, wiedząc już co nas czeka, chciałoby się wrócić do początku i wraz z tą wiedzą dać się porwać Onikromosowi po raz kolejny.
Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Aktualnie wiekowy student WoFiKi. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.