Synku, takie to były czasy – Konrad Aksinowicz – „Powrót do tamtych dni”

VHS-y pełne akcji, kobiet i tajemnic, ogromne zestawy Lego, kurtki ortalionowe, byczenie się na trzepaku, pierwsze — te spełnione i niespełnione — miłości, pierwsze filmy porno, pierwsze komputery, których uruchomienie trwało i trwało… Powrót do tamtych dni to obraz budowany w dużej mierze na sentymencie. I choć tenże nie gra w filmie Konrada Aksinowicza pierwszych skrzypiec, zdecydowanie rezonuje — szczególnie z urodzonymi lub wychowanymi w latach 90. — widzami. Reżyser i autor scenariusza opowiada po części autobiograficzną historię, w której dużo jest realizmu; realizmu tkwiącego w podwórkowych, osiedlowych, szkolnych i mieszkaniowych zakamarkach, ale i tego osadzonego w człowieku zmagającym się z chorobą alkoholową oraz w jego rodzinie, która w tej chorobie — chcąc nie chcąc — współuczestniczy. Powrót do tamtych dni to całkiem naturalistyczne, autentyczne i szczere studium alkoholizmu, to także osobiste i sentymentalne kino, które jest jednak topornie dosłowne, a przez to chwilami ciężkostrawne i mało angażujące emocjonalnie.

Dorastanie z alkoholikiem

Konrad Aksinowicz (znany wcześniej chociażby z niezbyt udanego dramatu W spirali) po sześciu latach przerwy powraca z nowym filmem, raz jeszcze dramatem, tym razem jednak traktującym o dorastaniu w — z pozoru — przeciętnej polskiej rodzinie lat 90., która zaczyna rozpadać się przez alkoholizm ojca. Historię śledzimy z perspektywy zaledwie 14-letniego Tomka (w tę rolę wciela się debiutant — Teodor Koziar). W roli matki pojawia się Weronika Książkiewicz (Helena), w roli ojca — Maciej Stuhr (Alek). Aksinowicz — reżyser i scenarzysta Powrotu do tamtych dni — opowiada w tym filmie o swoim dzieciństwie, próbuje rozliczyć się z własnym ojcem (alkoholikiem) i w niektórych momentach faktycznie czuć i to mocno, że jest to historia autentyczna, szczera i niemanipulująca nami, przynajmniej w kwestii tego, jak posiadanie ojca alkoholika odbija się na życiu oraz psychice całej rodziny.

Chwilami mam wrażenie, że jest to lepsze przedstawienie różnych etapów alkoholizmu, aniżeli to zaprezentowane w Zabawa zabawa Kingi Dębskiej (obraz ten był zgoła innym filmem, stawiając bardziej na komediodramatyczny ton). Jednak to Zabawa zabawa bardziej została mi głowie, bardziej mnie przeraziła, z kolei Powrót do tamtych dni w głównej mierze irytował. Dlaczego? Przez swoją dosłowność — i nie mam tu na myśli naturalistycznego rozkładania na czynniki pierwsze kolejnych upadków Alka, ale dosłowność w kwestii dialogowej i narracyjnej. Ta ostatnia często jest dla mnie zbyt toporna, zbyt męcząca, zbyt sumienna. To, co unosi się „pomiędzy” i jest wyczuwalne już w tym, jak bohaterowie odnoszą się do siebie, jak na siebie patrzą, jak się zachowują, musi być w filmie Aksinowicza za każdym razem podkreślone przez słowa.

To nie jest bezczelna gra na nostalgii

Można by powiedzieć, że Powrót do tamtych dni jest w pewnym sensie bezczelną grą na nostalgii oraz sentymencie związanym z latami 90. i wychowywaniem się w tych czasach. Jednak trudno mi było w trakcie seansu zarzucić Askinowiczowi, że wykorzystał taki zabieg wyłącznie po to, aby w łatwy sposób przykuć nie tylko uwagę odbiorcy do ekranu, ale i przyciągnąć do niego jego serce. Raczej potraktowałabym to jako jedną z nielicznych rzeczy, które w pełni podobały mi się w Powrocie do tamtych dni. Ta gra na sentymencie zresztą w pewien sposób nakreśla rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć bohaterom. Staje się po części bohaterem całej tej opowieści, wpływa na — ale też i wychodzi — z postaci; uwarunkowuje je społecznie, ale i emocjonalnie. Uczy, ale jest i cholernym, ogromnie smutnym ciężarem.

Powrót do tamtych dni zbierał i zbiera pozytywne opinie i recenzentów, i widzów. Jednak to nie jest dobry film, przynajmniej dla mnie. Skąd zatem tak dobre recenzje? Wydaje mi się, że po części odpowiada za to płynąca z filmu Aksinowicza szczerość i chęć pokazania tego, jak to faktycznie było. Dużą rolę na pewno odegrało też i świetne aktorstwo (mocne, wyraziste i wywołujące skrajne emocje). Praktycznie wszędzie można przeczytać, że Alek w wykonaniu Macieja Stuhra to rola życia tego aktora. Powrót do poziomu gry aktorskiej z czasów Pokłosia czy Obławy. I jasne, Stuhr grać potrafi i zawsze potrafił, a rola Alka jest rolą bardzo dobrą. Niemniej żal, że o roli Weroniki Książkiewicz nie mówi się już tyle dobrego — a jest to rola najbardziej poruszająca w Powrocie do tamtych dni. Książkiewicz nie jest w niej dosłowna, nie jest jednowymiarowa ani konkretna. Aktorka unika nadmiernej ekspresji, nie bawi się — bo i oczywiście nie musi — fizycznością, opiera gesty i mimikę na drobnych, ale posiadających solidny ładunek emocjonalny niuansach. To, co najważniejsze, dzieje się w jej oczach i na jej twarzy. Helena to magnetyczna, niejednoznaczna, ale i smutna postać, która się poddała; zrezygnowała z siebie, ze swoich marzeń, pragnień i uczuć. Nie potrafiła wyjść z niezdrowej i toksycznej relacji, cierpiała, a jednak nie uciekła z synem lub sama. Być może myślała, że pełna rodzina — nawet taka z ojcem alkoholikiem u boku — jest lepsza niż ta w wersji niepełnej. Jej fatalna decyzja nie odbiła się wyłącznie na niej samej, ale i na dorastającym Tomku.

Powrót do tamtych dni, czyli kto by nie chciał tam wrócić?

Ten film byłby świetny, naprawdę. Gdyby tylko pozbyć się tej topornej dosłowności. Pokazywania wszystkiego wprost. Jasne, naturalistyczne oddanie alkoholizmu unaocznia i wali po twarzy tym, jak koszmarne i obrzydliwe jest to uzależnienie, nawet gdy z zewnątrz początkowo wszystko wydaje się takie samo, jak wcześniej. Przeraża, obrzydza, sprawia, że chce się odwrócić wzrok. Jednocześnie w ogóle nie angażuje emocjonalnie. Nie zależy mi na postaciach, na rodzinie. Przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim bym chciała. Wszystko jest zbyt jasne, klarowne, rozrysowane grubą linią.

Oglądanie tego filmu boli, jednak nie porusza. Oglądam rodzinne piekło, uzależnienie ojca od alkoholu, ale i rodziny (szczególnie matki) od męża. Młody w końcu rozumie, że spokój osiągną dopiero wtedy, gdy pozwolą ojcu odejść. Smutny to jest film, bo opowiada smutną, tragiczną historię, której finał nie okaże się magiczną wyprawą do Legolandu. Rysy na matce i synu pozostaną już na zawsze.

To przede wszystkim ojciec był odpowiedzialny za rozpad rodziny, ale ważne jest to, że Aksinowicz, nie tworzy z niego postaci, która była alkoholikiem, „bo tak, i tyle nam powinno wystarczyć”. Alkoholizm w przypadku Alka był skutkiem, a za przyczyną skrywało się wiele elementów: rozczarowanie życiem, nieudana kariera w USA, brak wiary w siebie, pustka, niechęć do życia, depresja, brak nadziei na lepszą przyszłość. Alek nie potrafił sobie z tym poradzić, a rodzina nie potrafiła mu pomóc (w czasach, gdy na chorobę alkoholową lekarze przepisywali „specjalne” tabletki mające pomóc osobie przestać pić oraz w czasach braku powszechnego dostępu do pomocy specjalistów nie tylko od chorób fizycznych, ale i psychicznych, było to zresztą trudne). Takie były czasy, nikt nie wiedział, a jak wiedział, to wstyd było mówić, bo przecież alkoholizm był — i niestety wciąż często jest — wstydliwą chorobą. Na takie tematy się nie rozmawia ani ze znajomymi, ani tym bardziej w rodzinnym kręgu. Pić można otwarcie, zmagać się otwarcie z wewnętrznym bólem pod żadnym względem nie można.

Kłopoty z dramaturgią

Im dalej w historię, tym bardziej cała fabuła zaczyna się rozchodzić, rozwarstwiać. Opowieść staje się niewyraźna i niespójna, jakby brakowało w niej jakiegoś oparcia w narracji. Śledzimy codzienne losy Tomka w szkole, poznajemy jego znajomych. Dzieciaki jak to dzieciaki, latają po podwórkach, grają w gry, gadają o swoich pierwszych miłościach i najlepszych sposobach na podryw. Potem pojawia się ojciec — Stuhr. O dziwo, Powrót do tamtych dni najlepiej prezentuje się właśnie do pierwszego pojawienia się na ekranie bohatera granego przez Stuhra. Relacja matka-syn jest jedną z ciekawszych i bardziej fascynujących w całym filmie, dodatkowo jest świetnie, bo delikatnie rozegrana.

Widzimy, że młody i matka kochają go — Alka — całym sercem, stęsknieni, ale i równie zaskoczeni tym, że ojciec pojawił się z powrotem w ich życiach. Przecież to oni mieli jechać do niego, do USA; do kraju, w którym spełniają się wszystkie marzenia i można wybrać się do magicznego Legolandu. Młody popędzał co chwilę matkę, żeby ta zaczęła się uczyć angielskiego, bo przecież po polsku tam nie porozmawia. Poganiał ją, pośpieszał. A tu nagle ojciec wrócił. Ale jak wrócił. Walizki pełne prezentów, portfel pełen pieniędzy, a głowa wypchana pomysłami na dochodowe biznesy, które przecież można rozkręcić tu w Polsce, wszystko będzie dobrze, wszystko będzie inaczej, niż było. Alkoholu nie pije. Przestał już dawno. Wcale go nie ciągnie. W Ameryce też nie pił. Oczywiście prawie wszystko to okazuje się kłamstwem. Z roboty go wyrzucili, bo pił. Pracował nie w radiu, a jako sprzątacz, bo pił. W końcu sprzątaczem też przestał być, bo pił. Wrócił, bo pił. Pił, więc wrócił. Ot, cała historia.

Mam wrażenie, że miałam spory problem z bardziej emocjonalnym odbiorem Powrotu do tamtych dni. Winię za to dramaturgię filmu, napięcie, które było niezrównoważone, często chaotyczne – raz wyskakiwało w górę, raz szurało po powierzchni. Nie pomógł ani jakże celnie nakreślony główny temat filmu (alkoholizm ojca i współuzależnienie rodziny), ani świetne kreacje aktorskie, ani wręcz bolesny w swojej fizyczności realizm przechodzenia — i wchodzenia — w kolejne etapy choroby alkoholowej. Nie pomógł i kradnący serce sentymentalizm związany z estetyką i popkulturą lat dziewięćdziesiątych.

Fot.: Kino Świat

Overview

Ocena
5 / 10
5

Write a Review

Opublikowane przez

Magda Przepiórka

Psychofanka Cate Blanchett, Dario Argento, body horrorów Davida Cronenberga, Rumuńskiej Nowej Fali i australijskiego kina. Muzyka to beztroskie, ale i mocniejsze polskie brzmienia – przekrój dekad 70/80 – oraz aktualne misz-masze gatunkowe w strefie alternatywy. Literacko – wszystko, co subiektywnie dobre i warte konsumpcji, szczególnie reportaże podróżnicze. Poza popkulturą miłośniczka wojaży wszelakich.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *