pragnienie Richard Flanagan

Pomiędzy sercem a rozumem – Richard Flanagan – „Pragnienie” [recenzja]

Pragnienie Richarda Flanagana jest powieścią o oryginalnej strukturze, żywych i brutalnych obrazach i uniwersalnej prawdzie o człowieku. Ukazuje ludzkie istnienie rozpostarte pomiędzy dwoma biegunami – rozumem i sercem. Konflikt ten dobrze znany z literatury romantycznej posłużył autorowi do ukazania sił rządzących ludźmi i historią.

Richard Flanagan jest australijskim pisarzem z imponującym dorobkiem. W swojej twórczości wiele miejsca poświęca m.in. historii Tasmanii i kolonii karnych zakładanych na kontynencie australijskim. Równorzędnie do cierpień zsyłanych tam więźniów opisuje tragedię ludności rodzimej, która na skutek osiedlania się białych zostaje bestialsko zdziesiątkowana. Kolonializm w wydaniu Flanagana nie przebiera w eufemizmach. Mamy tu konkretne i brutalne obrazy, które nie znikną Wam sprzed oczu nawet po ich zamknięciu.

Obok tego leitmotivu Richard Flanagan wybiera jeden ogólny temat, który w swoich powieściach ukazuje z różnych stron. W Księdze Ryb… było nim słowo pisane, w omawianym Pragnieniu ta irracjonalna część naszego człowieczeństwa, którą na różne sposoby próbujemy tłamsić, uciszać, podporządkowywać.

Richard Flanagan – Pragnienie

O czym właściwie jest Pragnienie? Richard Flanagan swoją powieść rozłożył na dwóch płaszczyznach czasowych. Mamy również czterech głównych bohaterów: małżeństwo Franklinów, Mathinnę i Charlesa Dickensa. Sir John Franklin jest byłym podróżnikiem, który prowadził ekspedycje na Arktykę. Razem ze swoją żoną przeprowadza się na Ziemię van Dimena, gdzie obejmuje stanowisko gubernatora. Razem poznają tam małą Aborygenkę – Mathinnę. Adoptują ją i w myśl oświeceniowych prądów kształcą ją jak białe dziecko. W ten sposób chcą pozbyć się z niej tej naturalnej dzikości, którą odziedziczyła po przodkach. W niedalekiej przyszłości Charles Dickens – znany i ceniony pisarz na prośbę żony Sir Johna próbuje ocalić jego honor zszargany plotkami o ludożerstwie podczas wyprawy, na której zginął.

W XIX wieku obowiązywała wyraźna linia podziału pomiędzy dzikim a białym człowiekiem. Ludom pierwotnym przypisywano nieracjonalność, uleganie pierwotnym instynktom, pragnieniom. Biały człowiek miał po swojej stronie rozum, potrafił zapanować nad swoimi namiętnościami, co czyniło go bardziej cywilizowanym i zdolnym do wyższych myśli i czynów. Każdy z bohaterów skrywa więc swoje pragnienia, ponieważ przeczą one rozumowi. Każdy uwikłany jest w swój własny wewnętrzny konflikt. Sir John dusi się w skórze polityka, najchętniej uciekłby znów na statek i popłynął w nieznane. Dorastająca pod jego skrzydłami Mathinna rozkwita, dojrzewa i coraz bardziej hipnotyzuje mężczyznę.

Żona Franklina nie mogła mieć dzieci. Mathinna miała zatem wypełnić pustkę w rodzinie. Jej obecność w ich domu kobieta jednak tłumaczyła oświeceniowym projektem i wychowywała dziewczynkę z dystansem, pozbawiając ją wszelkich rodzicielskich uczuć. Najważniejsze było jej dobre wychowanie i wykształcenie. Choć tak naprawdę pragnęła czegoś innego.

Chciała być matką, na którą zawsze tak bardzo starała się nie wyglądać, wsunąć nos w rozwichrzone włosy małej, pocieszać ją i bronić, bo w tym momencie zrozumiała, że zniesienie różnicy między nimi może ostatecznie sprowadzić dziecko tylko na ten właśnie straszliwy podwórzec, a potem do składowanych pod ziemią białych trumien [s. 195].

Dickens był moralistą i piewcą rodzinnych wartości. Jednak jego małżeństwo po stracie córki zaczęło się rozpadać. Podczas pracy nad spektaklem inspirowanym śmiercią sir Johna poznaje młodą aktorkę, która staje się źródłem jego konfliktu.

Największą ofiarą tych marzeń i pragnień jest Mathinna. Jej osoba posłużyła autorowi do ukazania największych grzechów kolonizacji. Oświeceniowy projekt Lady Jane wyrywa małą dziewczynkę z jej plemienia. Nie do końca jednak się on udaje, więc mała pozostaje na pograniczu. Nie jest dzika, ale nie jest również biała…

Flanagan jak w każdej swojej powieści nie szczędzi czytelnikowi brutalnych scen, szczególnie jeśli dotyczą one traktowania Aborygenów. I tutaj wiele z nich z pewnością na długo zapadnie Wam w pamięć. Warto również docenić niezwykłą konstrukcję tej powieści. Wszystkie perspektywy przeplatają się ze sobą, oddziałują na siebie i wzmacniają niosący ładunek emocjonalny. Narasta on z każdym rozdziałem i do ostatniej strony nie opada. Także zakończenie jest trochę jak w filmach von Triera – rzuci Was na kolana (tak łagodnie rzecz ujmując).

Wydźwięk powieści jest dość jasny. W każdym człowieku niezależnie od tego, jak go nazwiemy – białym czy dzikim – są siły, które wymykają się rozumowi. Każdy z nas czegoś pragnie i pragnienie to nie zniknie niezależnie od tego, jak bardzo będziemy chcieli je wytłumaczyć, pojąć i uciszyć. Nikt jednak nie daje gwarancji, że uleganie tym pragnieniom będzie miało jedynie dobre konsekwencje i będzie prowadziło do happy endu. Tak samo, jak ich stłumienie.

Pragnienie Richarda Flanagana jest powieścią rewelacyjną. Polecam Wam ją szczerze, choć czytacie ją na własne ryzyko.

Fot.: Wydawnictwo Literackie


 

Przeczytaj także:

Recenzja filmu Angelo

pragnienie Richard Flanagan

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Bugajna

Kulturoznawca, literaturoznawca, pisze tu i ówdzie o tym i o tamtym. "Niektórzy noszą baletki i wierzą, że na koniec wszystko będzie dobrze. Inni noszą kowbojki, które stukają, i wierzą w co innego: że trzeba wyjść na zewnątrz i zobaczyć świat, póki jeszcze trwa" R. J. Waller. Baletki to z pewnością nie jej typ obuwia.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *