warszawski festiwal filmowy

Przegląd filmowy z Warszawskiego Festiwalu Filmowego

Trwa Warszawski Festiwal Filmowy. Trzydziesta piąta edycja rozpoczęła się 11 października i potrwa aż do dwudziestego dnia tego miesiąca.

Istniejący od roku 1985, Warszawski Festiwal Filmowy wszedł w roku 2009 do elitarnego grona wydarzeń, akredytowanych przez Międzynarodową Federację Stowarzyszeń Producentów Filmowych (www.fiapf.org) jako międzynarodowe konkursowe festiwale filmowe – obok festiwali takich jak Cannes, Wenecja, Berlin, Locarno, San Sebastian, Karlowe Wary, Tokio, Moskwa, Mar del Plata, Montreal, Szanghaj, Kair, Goa czy Tallin.

Zapraszamy Was do przeglądu filmowego z tego festiwalu, który przygotował dla Was Michał Mielnik. 

Biblia z Tijuany reż. Jean-Charles Hue; Francja/Meksyk;

Biblia z Tijuany w reżyserii Jean-Charlesa Hue z udziałem Paula Andersona znanego przede wszystkim z serialu Peaky Blinders była pierwszym obejrzanym przeze mnie filmem w trakcie tegorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Doceniam spójność w zakresie świata przedstawionego, choć i tutaj można sformułować zarzut, czy twórca nie epatuje zbyt dosłownie pornografią biedy. Nie mniej jednak na wielu poziomach kuleje scenariusz, w rezultacie czego, przynajmniej na początku, nie wiadomo, w którym kierunku ma zmierzać historia potwornie wychudzonego i wyniszczonego narkotykami weterana z Iraku i młodej meksykańskiej kobiety poszukującej brata, którzy utknęli w tytułowym upiornym mieście grzechu. Stylistycznie rzecz wydaje się wręcz kampowo przegięta w kierunku neowesternu, drug-movie, postapo, a nadto z wyraźnym tłem społeczno-religijnym, mimo surowej werystycznej faktury zdjęć.

Polityka jednego dziecka reż. Nanfu Wang, Jialing Zhang; USA/Chiny 

Amerykańsko-chińska koprodukcja dokumentalna w szerokim kontekście przedstawia przyczyny, realizację i skutki stosowanej w Chińskiej Republice Ludowej polityki jednego dziecka (dziś już zarzuconej), co zresztą wyraża już sam tytuł, która miała być w latach 70-tych XX w. panaceum na klęskę głodu. Nagrodzony na festiwalu w Sundance film jest konserwatywny w formie, ale zawarta w nim treść poraża opisem szczegółów, które z jednostkowych historii układają się w ponurą statystykę, dając obraz funkcjonowania mechanizmów totalitarnych w odniesieniu do kobiet. Jest przy tym wiarygodnym świadectwem opisanym przez twórczynię, która niejako sama była w pewnym sensie ofiarą owego programu.

Pewnego razu w Trubczewsku reż. Larisa Sadilova; Rosja;  

Larisa Sadilova to jedna z najpopularniejszych rosyjskich reżyserek. Po obejrzeniu jej najnowszego filmu pokazywanego na WFF w sekcji „Pokazy specjalne” odczuwam jednak pewien niedosyt. Historia małżeńskich zdrad na malowniczo zaprezentowanej rosyjskiej wsi (według najbardziej kanonicznych wzorców i stereotypowych wyobrażeń) opowiedziana w lekkim telenowelowym tonie cierpi na niekonsekwencję. Film nie jest na tyle zabawny, aby wywołać u widza salwy śmiechu i jednocześnie na tytle dramatyczny, aby nas poruszyć. Jednocześnie, z niezrozumiałych powodów popada czasami w paradokumentalne dygresje.

Łaknienie, reż. Carlo Mirabella-Davis; Stany Zjednoczone/Francja;

Łaknienie, słusznie skądinąd nagrodzone statuetką dla najlepszej aktorki na tegorocznym festiwalu Tribeca, to interesujący miks gatunków. Opowieść wychodzi od czegoś w stylu body-horror w ujęciu Davida Cronenberga (można także wskazać powinowactwa z francuską falą kina ekstremalnego) do sundance’owego indie-kina o zabarwieniu społecznym. Film Carlo Mirabelli-Davisa jest tyleż opowieścią o nieznośnym gorsecie społecznych konwenansów obowiązujących w sterylnym dizajnerskim świecie klas wyższych, co historią o emancypacyjnej ścieżce uległej kobiety, dla której narzędziem wyzwolenia spod męskiej zależności staje się jej własne ciało.

Siedmiu opojów, reż. Siergiej Kuzniecow; Rosja/Estonia; 

Dziwaczna pastiszowa wariacja na tematy westernu i kina postapokaliptycznego opowiada o świecie, w którym zamiast koni, kowboje poruszają się na rowerach, a celem ich podróży jest mityczny Boski Bar z nieograniczonymi zasobami alkoholu. Całość wydaje się przy tym aż nadto przestylizowana (łącznie z przepalonymi, pożółkłymi kadrami celuloidowej taśmy). Fabuła pozbawiona jest większego sensu, a film Siedmiu opojów stanowi wyłącznie zabawę formą gatunkową, aczkolwiek niektóre passusy brzmią pysznie.

Nuklearna, reż. Catherine Linstrum; Wielka Brytania; 

Póki co największe olśnienie festiwalu, a zarazem bodaj najbardziej enigmatyczny tytuł w agendzie. Rodzinna psychodrama, której okoliczności właściwie do końca pozostają niewyjaśnione, oferuje znakomite aktorstwo młodziutkiej Emilii Jones (znanej choćby z filmu Ghostland) oraz nieustanną brawurowo nakreśloną atmosferę mroku, niepokoju i napięcia. Kameralne kino rozpisane zaledwie na kilkoro postaci, nieco teatralne w formie, którego dodatkowym atutem są piękne plenery Walii i majacząca sylwetka złowrogiej nieczynnej elektrowni atomowej.

 

warszawski festiwal filmowy

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *