Czekam na więcej – Przemysław Piotrowski – „Prawo matki”

Prawo matki to połączenie kameralnej opowieści o dramacie kobiety, której uprowadzono córkę, oraz sensacyjnej historii pełnej brutalności, intryg i przestępczych porachunków. Przemysław Piotrowski w najnowszej powieści dał się ponieść sile swojej wyobraźni i zaraz po intrygującym komisarzu Brudnym (mowa o cyklu o Igorze Brudnym, wspominamy o nim tutu) tworzy równie fascynującą postać kobiecą – Lutę Karabinę. Powieść o niej jest rewelacyjnie wciągająca, brutalnie pesymistyczna i niezwykle satysfakcjonująca. Opierając się na sporej hiperbolizacji postaci i zdarzeń, autor stwarza jednak opowieść, która czytelnika mrozi, zastanawia i porywa. 

Bohaterka niczym z kina akcji

Luta – pełne imię brzmi Lutosława – to była żołnierka biorąca udział w misjach zagranicznych. Obecnie jest pracownicą platformy wiertniczej, gdzie z powodzeniem odnajduje się w męskim świecie dominacji. Pewne jej cechy charakteru i przede wszystkim niejasna przeszłość decydują o tym, że Lutę wszyscy szanują. Oprócz tego, że pełni nietypowe profesje, Luta jest też matką dwójki dzieci, słodkich urwisów, w których wychowaniu wspiera ją były partner oraz matka. Któregoś dnia jednak w życiu Luty zdarza się coś najgorszego, co może spotkać matkę – jej mała córeczka zostaje uprowadzona.

Prawo matki kreśli surowe, czasem przejaskrawione charakterologicznie postaci, ale tak intrygujące, że lektura tej powieści choćby z tego powodu przynosi wiele satysfakcji. U Piotrowskiego dzieją się takie rzeczy, że choćby nie wiem, jak wydumany był bohater (Luta to taki „Rambo w spódnicy”), to jego postać trafia do czytelnika, a jego losy nas po prostu obchodzą. Kiedy czytałam serię o komisarzu Brudnym, myślałam sobie, że szkoda, że tak mało jest dobrego jakościowego kryminału, który służy dobrej i satysfakcjonującej rozrywce, bez ani grama grafomanii. I u Piotrowskiego tak właśnie jest. Jest i dobra rozrywka, dlatego, że mamy świetne postacie i pędzącą fabułę, ale także to wszystko napisane jest po prostu dobrze.

Prawo matki – adrenaliny tu nie brakuje

Pewne motywy przewodnie, które można rozpoznać w prozie Piotrowskiego, krążą ciągle wokół dość ciężkich tematów. Sama zastanawiałam się, czy kwestie poruszone w Prawie matki nie będą dla mnie zbyt intensywne. Muszę przyznać, że były mocne, momentami paskudnie brutalne i powodujące duże przygnębienie nad światem zastanym w powieści, który, chcąc nie chcąc, opiera się na tym, co naprawdę dzieje się wokół nas. Handel ludźmi, morderstwa, wszelakie wynaturzenia oraz niewolnictwo seksualne, w tym wykorzystywanie dzieci. Proceder, który ujawnił się w powieści Prawo matki, może zmrozić wrażliwego czytelnika, dlatego też niekoniecznie jest to lektura dla każdego. Wiedząc jednak, że podobne wątki były także w centrum zainteresowania pisarza przy poprzednich książkach, trzeba mieć na uwadze, że nie oszczędza on czytelnika. Serwuje brutalny świat, pełen sponiewieranych ludzi i tych, którzy nimi poniewierają. To cała maszyneria zła na czele z najgorszymi przypadkami, ludźmi, którzy nie cofną się przed niczym, by zaspokoić swoje chore żądze.

Prawo matki ma także dość klasyczny wymiar, bo mówi o zemście w sposób znany nam choćby z filmów sensacyjnych czy komiksów. W przypadku niektórych bohaterów książki zemsta dojrzewa i latami czeka na ujawnienie się, ale także jest szybka i celna jak w przypadku Luty Karabiny, dla której nie liczy się nic prócz odzyskania córki, a czasu ma mało. Kto jak kto, ale zaprawiona w bojach żołnierka, która widziała niejedno, doskonale wie, co może czekać trzylatkę w rękach sutenerów. Tutaj też chcę zwrócić uwagę na to, jakie napięcie wywołuje to w czytelniku. Jest tu spora porcja strachu i niepewności, gdyż tak naprawdę nie wiemy, jak skończy się ten szaleńczy wyścig z czasem i co jeszcze zrobi bohaterom Piotrowski.

Prawo matki to powieść, która serwuje nam szybsze bicie serca, jazdę bez trzymanki i emocjonalną wyprawę w najgorsze możliwe rewiry ludzkich występków. Jest tu bohaterka o niesłabnącej woli, niezwykłej determinacji, która kocha swoje dzieci tak mocno, że zrobi dla nich dosłownie wszystko.

Fot.: Czarna Owca

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *