Taniec ze smokami. Część pierwsza

Przygotowania do wojny – George R. R. Martin – „Taniec ze smokami. Część pierwsza” [recenzja]

George R. R. Martin wyznaczył sobie szalenie trudne zadanie do wykonania, gdyż stworzenie pasjonującej i tak długiej opowieści na pewno jest ogromnym sprawdzianem dla jego umiejętności. Trzeba przyznać, że wywiązał się z postawionego przed nim zadania bardzo dobrze, choć powieść Taniec ze smokami. Część pierwsza pozbawiona jest takiej dawki emocji, do jakiej przyzwyczaili się już czytelnicy.

Na wschodzie Daenerys Targaryen próbuje rządzić ludem, który podbiła, ale zdobycie popleczników z dnia na dzień okazuje się trudniejsze. Co więcej, jej smoki przestały już być małymi, uroczymi zabaweczkami i potrafią siać większe zniszczenia niż ogromna, rozwścieczona armia, a Daenerys ma wrogów, którzy nie mają zamiaru o niej zapomnieć. Tyrion Lannister ucieka z Westeros, gdzie jego urocza siostrzyczka wyznaczyła nagrodę za jego głowę, a Jon Snow próbuje zapanować nad Murem. Wydarzenia tego tomu to swego rodzaju cisza przed burzą, gdyż narastają niepokoje oraz konflikty, a kolejne grupy szykują się do wojny.

Wiernych czytelników sagi nie trzeba zachęcać do lektury, a ci, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z siedmioma królestwami mają przed sobą długą drogę. Taniec ze smokami potrafi zainteresować czytelnika, chociaż trzeba przyznać, że brakuje w tym tomie licznych zwrotów akcji, z których słynie Pieśń lodu i ognia. Wszystko dlatego, że jest to w pewnym sensie część przejściowa, gdyż panuje raczej etap przygotowań do najbardziej znaczących, rozstrzygających wydarzeń. Bohaterowie zmierzają do wyznaczonego celu, ale ich droga dopiero zbliża się do kulminacyjnego punktu. Dostajemy za to opowieść o losach najważniejszych bohaterów, gdyż uwaga Martina skupia się na Daenerys, Jonie oraz Tyrionie. Karłowi stępił się odrobinę dowcip, ale można mu to wybaczyć ze względu na raczej niełatwe przeżycia, jakich doświadczył w poprzednich odsłonach cyklu. U matki smoków niewiele się za to dzieje, bo liczne konflikty wewnętrzne oraz zewnętrzne zdają się powoli narastać, a prawdziwy wybuch dopiero przed nami.

George R. R. Martin podąża tylko sobie znaną drogą i mimo że pierwsza część Tańca ze smokami nie obfituje w liczne zwroty akcji, to fabuła wciąga czytelnika, a jeśli pisarz dobrze poprowadzi swoich bohaterów (a na pewno potrafi to zrobić), to druga odsłona może być genialna. Całość jest w tej chwili trochę za bardzo rozciągnięta, w głównych wątkach brakuje napięcia, sprawiającego, że czytelnik z wypiekami na twarzy zagłębia się w niezwykłą opowieść. Gdyby pewne wątki skrócić, a nawet część wyciąć, powieść tylko by na tym zyskała.

Na pewno mocną stroną powieści są bohaterowie, którzy stopniowo dojrzewają w obliczu zaistniałej sytuacji i uczą się ponosić konsekwencje własnych zachowań. Jon nadal pozostaje na uboczu, bo nawet jego bracia z Nocnej Straży nie mogą być dla niego tak bliscy jak dla siebie nawzajem, a Daenerys zaczyna rozumieć, że do rządzenia potrzeba czegoś więcej niż smoków. Postacie sprawiają, że nawet jeśli ich nie lubimy, to obserwujemy ich poczynania z zainteresowaniem i chcemy, żeby im się powiodło. Chociażby po to, żeby powieścią wstrząsnął kolejny, fabularny zwrot.

Taniec ze smokami to książka niewątpliwie dobrze napisana i wciągająca, utrzymana w klimacie, który kochają czytelnicy Martina. Ponownie dostajemy to, z czego saga słynie, czyli zdrady, sojusze, wypowiadane wojny oraz narastające konflikty, choć tym razem bez oszałamiających zwrotów akcji. Może dzieje się tak za sprawą tego, że pisarz ustawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę poprzednimi częściami historii i teraz znane już rozwiązania fabularne nie robią na odbiorcy aż takiego wrażenia, a ponadto liczymy na więcej niż tylko wprowadzenie do najbardziej znaczącej akcji. Na pewno warto przeczytać i pozostaje mieć nadzieję, że pisarz w drugiej części umiejętnie rozegra rozpoczęte wątki i zaspokoi pobudzony apetyt czytelników.

Fot.: Zysk i S-ka

[buybox-widget category=”book” ean=”9788377858851″]

Taniec ze smokami. Część pierwsza

Write a Review

Opublikowane przez

Marta Nowak

Doktorantka na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Pilnie śledzi wszystkie zmiany zachodzące w sferze literatury i kultury. Książkoholiczka, która ma słabość do dobrej literatury dla dzieci, a od czasu do czasu zajmuje się analizowaniem przekładu literackiego. Uważnie śledzi rozwój polskiej kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • Taniec jest generalnie książką dużo lepszą niż Uczta dla wron. Już nie chcę spoilerować ale 1. W wątku Tyriona pojawia się postać która wydaje się być bardziej niż istotna a nie ma jej w serialu. 2. Taniec kończy się sporym zaskoczeniem, jak stare dobre PLiO. Tyle, że tu akurat mówie o drugiej części. Ja prawie wszystko przeczytałem ciurkiem, aż od Gry o tron, więc końcówka lekko mi się zlewa ;) Tak czy inaczej Taniec jako całość wedlug mnie powraca znów na dobre tory po nieco słabszej uczcie :)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *