bóg gitary

Pseudonim Slowhand – Paul Scott – „Bóg gitary. Eric Clapton” [recenzja]

The Roosters, The Yardbirds, John Mayall & the Bluesbreakers, Cream, Blind Faith, Derek and the Dominos. Co łączy te wszystkie zespoły? Osoba jednego, kultowego dzisiaj muzyka – Erica Claptona. Jego gra na gitarze w latach sześćdziesiątych spowodowała, że na budynkach zaczęły się pojawiać napisy Clapton is God. Jeden z nich znajdował się na ścianie stacji metra w Islington. Ostatnie lata także obfitowały w wyróżnienia: znalazł się na 2 miejscu listy 100 największych gitarzystów wszech czasów magazynu „Rolling Stone”, jak również został wprowadzony jako artysta solowy do Rok and Roll Hall of Fame. Zanim jednak Bóg gitary odniósł tak spektakularny sukces, którym cieszy się do dziś, jego droga na szczyt naznaczona była odrzuceniem (najpierw przez rodzoną matkę), nieszczęśliwą miłością, narkomanią i alkoholizmem.

W życiu prywatnym muzyk miał wiele burzliwych romansów. Jeśli chodzi o muzykę najbardziej wierny był bluesowi. Żadna analiza życia Erica Claptona nie wyjaśni w pełni, jak i dlaczego właśnie ta muzyka wywarła nań tak znaczący wpływ. Ale pojawiła się, kiedy potrzebował jej najbardziej, był na nią otwarty, poszukiwał czegoś, co byłoby dla niego liną ratunkową i kotwicą. Blues stał się punktem odniesienia, sposobem na zrozumienie i wyrażenie swojego poczucia niedopasowania. Może dlatego, że słyszy się w niej tęsknotę, samotność, gniew, rozpacz, a wszystko to Clapton doskonale zna z własnego doświadczenia. Wszystko to, jak również dysfunkcyjne relacje, poznał doskonale przez swoje siedemdziesiąt lat.

Ważną rolę w jego życiu odegrał też zespół Cream. To właśnie Eric zaproponował jego nazwę, której nieskromna aluzja miała być dowodem ich talentu, ale też wybujałego ego. Zanim jednak wszyscy muzycy poinformowali członków swoich dotychczasowych zespołów o odejściu, ci dowiedzieli się o „zdradzie” szybciej z artykułu w „Melody Maker”. Pierwszy oficjalny koncert Cream miał miejsce w Twisted Wheel w Manchesterze 29 lipca 1966r. w wieczór przed finałem Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Za dobrze wówczas wynegocjowane honorarium Stingwood kupił im czarnego austina westminstera, którym przez najbliższy czas mieli podróżować. Mimo licznych niesnasek między członkami był to dobry czas dla gitarzysty. Sam Clapton tak komentował swoją działalność w zespole: Psychicznie byłem dotąd sam. Teraz mam zespół i naprawdę mogę grać… Zmieniło się całe moje spojrzenie na muzykę. Słucham tych samych dźwięków i nagrań, ale innym uchem. Nie próbuję już grać inaczej niż biały człowiek. Bo to się zmieniło i biali powinni grać jak biali. Uważam, że nigdy dotąd nie grałem tak dobrze jak teraz. W The Cream więcej się ode mnie oczekuje. Muszę również grać na gitarze rytmicznej.

Do historii szturmem wdarł się także utwór Crossroads. Z perspektywy czasu sam Clapton nie może pojąć jego fenomenu, choć cieszy się, że go za niego szanują. Niezmiennie uważa jego solówkę za okropną i w dodatku bardzo chaotyczną. Przyznaję, że jest bardzo energetyczna, ale to przecież nie wystarczy. Nieustannie słyszę: to jeden z kamieni milowych w historii gry na gitarze. Ale większość tej solówki ma zły rytm. Zamiast akcentować na dwa i na cztery, gram na jeden i trzy, myśląc, ze tak się synkopuje. Nic dziwnego, że ludzie uważają, że jest tak dobra – bo jest totalnie zła.

Nie da się ukryć, że jego talent muzyczny dorównywał talentowi do autodestrukcji. Przyznać też należy, że zawsze szczerze mówił o swojej walce z nałogami i ich destrukcyjnym wpływie, którego ofiarą stała się także jego żona Pattie Boyd (którą de facto odbił przyjacielowi). Te wszystkie doświadczenia zbudowały go jednak jako muzyka. Bez nich pewnie nigdy nie usłyszelibyśmy wielu kultowych już utworów. I o tej drodze na sam szczyt jest właśnie ta książka.

Fot.: W.A.B

bóg gitary

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • Jesteśmy pod wielkim wrażeniem tej książki, z którym wygrywa tylko wrażenie, jaki robi na nas sam Eric Clapton. Absolutny mistrz gitary, który uważa się za słabego muzyka. Fenomen na skalę światową :). Bardzo ciekawa recenzja, którą czytaliśmy z największą przyjemnością! :)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *