Rak, ból, wyczerpanie – Anne Boyer – „Obumarła” [recenzja]

Słowo >>rak<< znaczyło dla mnie tyle, co śmierć, strach, coś tak potwornego, że na samą myśl o nim oblewał mnie zimny pot. A teraz sama zachorowałam. A dziwne jest to, że wcale się nie boję samego raka, nawet jeśli ma się okazać dla mnie wyrokiem śmierci. Przeraża mnie to, że tak bardzo odmieni moje życie –mówi bohaterka Doliny lalek. Na nowotwór piersi może zachorować każdy, kto ma gruczoł sutkowy. Jednak faktem jest, że częściej rak piersi spotyka kobiety. Choroba ta wiąże się z utratą bliskich, utratą dochodów i perspektyw, męczącą i okaleczającą terapia (wraz ze skutkami ubocznymi), niekiedy prowadząca do przedwczesnej śmierci. Jednak częściej narracja skierowana jest na kobiety „ocalone”, te, którym udało się pokonać nowotwór. Anne Boyer odziera raka z milczenia i szczerze opisuje walkę z nim. 

Kiedyś chorowało się wewnętrznie, we własnych ciałach. Obecnie wszystko jak na dłoni widoczne jest na maszynach, monitorach, niemal w świetle lamp. MRI, CT, PETA. Kolejne szpitalne korytarze, rękawiczki, fartuchy, kroplówki, wlewy, chemia, osłabienie, wyczerpanie, mastektomia. Powstał nawet kalkulator stworzony przez grupę Cancer Math z Laboratory for Quantitative medicine w Massachusetts General Hospital, który pozwala obliczyć prawdopodobieństwo przeżycia, ryzyko zajęcia brodawki sutkowej, ryzyko przerzutów do węzłów chłonnych oraz skuteczność terapii. Po umieszczeniu danych wyniki wyświetlane są jako krzywe śmiertelności i krzywe przeżycia, piktogramy, wykresy słupkowe czy kołowe. 

Na oddziałach onkologicznych mówi się, że rak to intruz, z którym należy walczyć. Ale rak tak naprawdę w pierwszym momencie wydaje się nierealny. Leczenie jednak to połączenie niewyobrażalnego bólu, strachu z chęcią pokonania choroby. Wyniki biopsji często podawane są dopiero, gdy chory przyjdzie z osobą towarzyszącą, by łatwiej było je przyjąć. Osoba onkologiczna często łapie się każdej szansy, dlatego nie odrzuca czyiś modlitw (nawet jeśli nie jest wierząca), czarów czy wsparcia finansowego (często niezbędnego do opłacenia drogich leków). Jednak nie widać tego wszystkiego w kampaniach społecznych czy plakatach „udekorowanych” różową wstążką. Tam co prawda osoby są z reguły łyse (efekt chemioterapii), lecz trudno dostrzec na nich zmęczenie, ból, czy często towarzyszące cierpienie. 

A jak wygląda rzeczywistość? Gdyby podróżować po ciele chorującego, to znaleźlibyśmy: delikatny, surowy i niespokojny ból schodzących paznokci; rozdzierający ból kości, które rozszerzają się wypełniane sztucznie stymulowanymi krwinkami; wyczerpujący ból ubrań na chorobliwie wrażliwej skórze; ból rozgorączkowanego ciała; trudny do opisania ból wywołany przez igły wkuwane w ramiona, piersi, tłuszcz na udzie, wierzch dłoni czy wnętrze nadgarstka; palący ból leków, które rozchodzą się po ciele; ból umierających zakończeń nerwowych; ból odczuwalny w mięśniach, stawach i skórze; ale także ból poranionych, wysuszonych ust, obrzmiałych od chemii więzadeł, umierających mieszków włosowych oraz żrący ból wywołanego lekami samobójstwa komórek. 

Cóż, osobista historia chorób nie jest historią medycyny – jest historią świata i człowieka. Podczas leczenia chory zwykle czuje się samotny, mimo iż obok mogą być najbliżsi, przyjaciele i znajomi. Anne Boyer bardzo szczerze i obrazowo pokazuje czytelnikowi jak wygląda życie kobiety chorej na nowotwór piersi. Jak rak powoli zmienia całe dotychczasowe jej życie. Zabiera to, co kocha, nie szczędząc bólu i cierpienia. Przedstawia też historię znanych kobiet, które także mierzyły się z tą chorobą i starały się ją opisać. Ponadto autorka przerywa panujące milczenie dotyczące choroby nowotworowej. Opisuje swój stan emocjonalny, psychologiczny, jak również wymiar kulturowy, społeczny, duchowy i cielesny chorowania. Jak nikt inny opisuje wyczerpanie, które porównuje do miłości, bo tak jak ona jednocześnie potrzebuje języka i go udaremnia. Wyczerpanie to clue wszystkich historii przedstawione na przykładzie konkretnych ciał. 

Fot.: Wydawnictwo Czarne

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *