Szokuje i każe zastanowić się, czy gdzieś tam nie czai się podobne zło – Jarosław Molenda – „Ręcznikowy dusiciel”

Wokół podcastów i audycji o tematyce true crime gromadzą się rzesze, jakkolwiek to brzmi, fanów. Zagadkowe i niewyjaśnione zbrodnie są w centrum ich zainteresowania i to dla nich głównie autorzy sięgają po gatunek true crime także w coraz to śmielej wydawanych książkach, ale nie każdemu może wyjść to dobrze. Na szczęście Jarosław Molenda w swojej najnowszej książce zrobił kawał dobrej dziennikarskiej roboty i przygotował materiał rzetelny i spójny, który otwiera i zamyka postać samego autora. Opowiada on o swoich motywacjach do napisania tej książki. Ręcznikowy dusiciel to książka trudna, przerażająca i zdecydowanie ważna, choćby w takim aspekcie historycznym, ale także po to, byśmy zawsze byli czujni, bo bestia może czaić się za rogiem.

Nikt kto zabija, nie powinien czuć się bezkarny – taka myśl przylgnęła do mnie podczas lektury książki Jarosława Molendy o wiele znaczącym tytule Ręcznikowy dusiciel. W odniesieniu do różnych zwyrodnialców, którzy dopuszczają się zbrodni zabójstwa, prawo powinno egzekwować najwyższe możliwe wyroki. Czy w przypadku seryjnego zabójcy, o którym pisze w swojej książce autor, doszło do zasłużonej kary? Czy ofiary zostały w pewnym stopniu pomszczone?

Książka Jarosława Molendy niezaprzeczalnie przybliża postać tego zapomnianego zbrodniarza, ale stara się także zadawać pytania i rozważać o możliwych motywach tych zbrodni. I można by się zastanawiać, po co kolejna książka o seryjnym mordercy? Jednak tutaj uważam, że książka jest w swym wydźwięku bardzo obiektywna i napisana z dużą dozą reporterskiej wrażliwości. W przeciwieństwie do pozycji, które ubrane jedynie w otoczkę true crime, mieszają fikcję z rzeczywistością, a sam fakt ich powstawania budzi u mnie różne emocje.

Ręcznikowego dusiciela czyta się szybko, ale czyta się ciężko i z uczuciem jakiegoś kamienia, który utknął na wysokości piersi i nie chce zniknąć. Bo w książce mowa o najgorszym rodzaju zbrodni, zbrodni na dzieciach. Słusznie ten zwyrodnialec został porównany do Trynkiewicza, bo ciężar ich zbrodni moim zdaniem jest podobny. Jednak pewnie mało kto słyszał o Ręcznikowym dusicielu, a już z imienia i nazwiska podejrzewam, że wiedzą tylko Ci, na których padł blady strach te 25 lat temu.

Książka Jarosława Molendy to także dobrze skonstruowany i solidnie zebrany materiał, który nie tylko przybliża nam tragiczne zdarzenia z lat 1990-1991, ale też pokazuje lub niektórym przypomina te lata, pełne wyzwolenia ale także biedy, inflacji i jak się okazuje, zbrodni.

Można pomyśleć, czytając z trwogą to, jakimi metodami posługiwał się morderca, aby zwabić dziecko, że było to nadzwyczaj łatwe i w dzisiejszych czasach mniej możliwe. Miejmy nadzieję, że rzeczywiście jest to prawda, w końcu kamery obecnie są nawet w windach bloków mieszkalnych, na wielu osiedlach i w miastach. Może dziś Ręcznikowy morderca nie wymykał by się policji tak długo? Może w ogóle nie miał by szans realizować swoich chorych fantazji? Ten temat pozostawiam do rozważań, a chciałam jeszcze skupić się na jednym ważnym aspekcie książki Molendy.

Tak jak w dobrze napisanym reportażu true crime sięga on po materiał źródłowy, do samych akt, by móc z nich przytoczyć nam to, co śledczy wiedzieli o człowieku, który dość długo był nieuchwytny, w oskarżony był o najcięższy kaliber zbrodni. Z zapisów zeznań świadków, z dramatycznych zapisów rozmów z rodzicami zamordowanych dzieci, po niewątpliwie najmocniej zapadające w pamięć zdjęcia z oględzin zwłok (przy kolejnym tak drastycznym materiale dobrze by było, by wydawnictwo zaznaczyło ten fakt na okładce). Te wszystkie szczegóły, suche fakty, makabryczne zdjęcia i protokoły scalają się na obraz żmudnego śledztwa wielu komend przekształcającej się właśnie policji. Mamy tu Poznań, Wrocław czy Szczecin, a w każdym z tych miejsc mamy policjantów, chcących ująć makabrycznego dusiciela.

Molenda w książce Ręcznikowy dusiciel pochyla się także nad modus operandi sprawcy, snuje rozważania o możliwych motywach, sięga po wiedzę z dziedziny kryminologii, prawa, seksuologii. Wśród wątpliwych moralnie książek, w których autor niejako wciela się w postać mordercy (jak najbardziej prawdziwego), każda rzetelna publikacja z dziedziny true crime zasługuje na docenienie.

Fot.: Filia

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *