Ukraina festiwal

Relacja z Ukraina! Festiwal filmowy (część trzecia)

Festiwal filmowy promujący twórczość ukraińskich filmowców, ale prezentujący też polskie filmy poświęcone problematyce Ukraińców i Ukrainy (w tym roku np. Obywatel Jones, o ile przyjmiemy, że ten anglojęzyczny obraz mieści się w szeroko przyjętych kategoriach pozwalających zdefiniować go jako twór polskiej kinematografii) mimo zaledwie czwartej odsłony na stałe wrósł w kulturalną tkankę Warszawy mając zresztą w tym jesiennym okresie potężną konkurencję.

Recenzuję kolejne tytuły, jakie udało mi się obejrzeć w trakcie tej unikatowej imprezy, która dzięki Beaty Bierońskiej-Lach i jej współpracowników wypełniła pewną istotną lukę.  Żałuję przy tym, iż obecnie nie odbywa się już w Warszawie świetna analogiczna impreza poświęcona z kolei kinu białoruskiemu (Bulbamovie). Głos kultury objął tę imprezę swoim patronatem medialnym. 

Dzikie pole reż. Yaroslav Lodygin; Ukraina / Szwajcaria

Ów neowestern z donbaskiej prowincji zdobył na dniach 5 statuetek Ukraińskiej Akademii Filmowej, przy czym nominowany był w aż 12 kategoriach. Stanowi ekranizację powieści bestsellerowego ukraińskiego pisarza Serhija Żadana. Z uwagi na pewną umowność konwencji trudno mówić w tym miejscu, na ile jest to miarodajny obraz transformacji ekonomiczno-społecznej w tym kraju. Ten w jakiejś mierze wyimaginowany świat zaludniają samozwańczy kaznodzieje, demoniczni gangsterzy, szlaki kolejowe wiodące donikąd i zwalczające się groteskowe grupy przemytników i szajek kukurydzianych. Nawet jeśli fabularnie motywacje bohaterów nie zostały należycie wyeksponowane, zaś kobiece bohaterki niedopracowane (by nie powiedzieć wprost kompletnie zbędne w opowieści), to w dalszym ciągu jest to niezła inteligentna rozrywka niemniej jednak w dalszym ciągu będąca raczej literaturą, niż kinem.

Hucułka Ksenia reż. Olena Demyanenko; Ukraina

Obraz w reżyserii Oleny Demyanenko jest tegorocznym odpowiednikiem bulwarowej współczesnej wersji opowieści o Szczepciu i Tońciu, jaką organizatorzy zaserwowali widzom w 2018 r. Być może niektórzy docenią urok huculskiej legendy w musicalowym wydaniu, dla mnie jednak potoki lukru wylewające się z ekranu, przeszarżowane rewiowe aktorstwo rodem z operetki i ogólnie naiwność oraz infantylizm świata przedstawionego były nie do zniesienia. To rodzaj wyjątkowo anachronicznego kina przypominającego chyba tylko Bollywood, które jednak spełnia swoją funkcję folderu turystycznego promującego uroki Czeremoszu.

Mój tata jest bratem mamy reż. Vadym Ilkov; Ukraina

Tolik jest awangardowym artystą wielu talentów związanym z alternatywną sceną queerową w Kijowie, który sprawuje opiekę nad swoją siostrzenicą z uwagi na niezdolność siostry cierpiącej na chorobę psychiczną do pełnienia funkcji wychowawczych. Sam temat niespodziewanego niezapowiedzianego ojcostwa, a także zakreślenie relacji córki z przybranym ojcem jest w mikroskali intrygujący i odzwierciedlony z emocjonalnymi niuansami. Nie jestem jednak przy tym pewien, czy historia ta zasługuje na pełnometrażowy dokument, a to ze względu na fakt, że poszczególne obserwacyjne sceny z czasem stają się powtarzalne i nużące stanowiące w istocie pewną sekwencję niepowiązanych ze sobą ujęć. Nadto pewne wątpliwości natury etycznej budzi dość wnikliwe prezentowanie z bliskiej perspektywy osoby dotkniętej schizofrenią.

Do domu reż. Nariman Aliev; Ukraina

Absolutne kinofilskie spełnienie, a być może jeden z najlepszych według mnie filmów roku. Ukraiński kandydat do Oscara, prezentowany wcześniej w tegorocznej sekcji Un Certain Regard festiwalu w Cannes. Laureat nagrody publiczności na tegorocznym zakończonym już przeglądzie Ukraina! Festiwal filmowy. Ta ukraińska odmiana kina drogi, daje większy wgląd w nastroje panujące wśród krymskich Tatarów po aneksji ich małej ojczyzny przez Rosję. Jest przy tym skomplikowanym portretem trudnych relacji wiernego tradycjom ojca i ukształtowanego przez wielkie miasto syna. Aliev stawia pytania odnośnie do wierności własnej historii oraz uwikłaniu w etniczną zależność, a także odnośnie do tego, jaką cenę za to można zapłacić.

Fot.: Ukraina! Festiwal filmowy. 

Ukraina festiwal

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *