Marcin „Pawbeats” Pawłowski, mimo młodego wieku, ma już na koncie wiele projektów, i to nie tylko w obszarze hip-hopowym. W tym środowisku zakorzenił się jednak najmocniej, nie tracąc jednak jako producent swojej fascynacji muzyką klasyczną i żywymi instrumentami. Niedawno wydana Orchestra to jego drugi album producencki, w którym jeszcze mocniej zaciera muzyczne granice, łączy gatunki i ściera ze sobą odmiennych wykonawców, tworząc płytę na wskroś unikalną. Zarówno o niej, jak i innych rzeczach porozmawiałem z artystą, czego efekty znajdziecie w poniższym wywiadzie. Zapraszam do lektury.
Jeszcze przed premierą Twojej debiutanckiej Utopii miałem spore obawy co do jej odbioru. Jasne, w polskim rapie od zawsze pojawiały się wstawki z użyciem muzyki klasycznej, ale cała płyta utrzymana w tym klimacie, do tego nie scalona przez jednego rapera i przyciągająca tym samym słuchaczy o różnej otwartości muzycznej w tym, jakby nie było, dość hermetycznym środowisku, mogła natrafić na mur i może nie tyle odbiór negatywny, co po prostu mały i ograniczony. Na szczęście stało się dokładnie odwrotnie i Utopia odniosła niesamowity sukces. Czy dla Ciebie było to zaskoczeniem? Jak z perspektywy czasu oceniasz tamto wydawnictwo?
Na pewno zaskoczony byłem szerokością odbioru tej płyty. Wydawało mi się, że album, który łączy różne światy i zawierający eksperymenty takie jak łamanie metrum czy stale zmienne tempo, nie ma szans na powodzenie „mainstreamowe”. Oczywiście i tak nie grałem koncertów, a to z tego głównie żyją artyści, więc sukces artystyczny nie do końca pokrył się z komercyjnym, mimo to byłem bardzo spełniony i nawet dzisiaj nie wiem, czy cokolwiek zmieniłbym w tym albumie.
Na płyty producenckie niejednokrotnie trzeba czekać bardzo długo, tymczasem Ty niedługo po swoim debiucie serwujesz nam drugi krążek. Do tego mam wrażenie, czytając opis całego projektu Orchestra, że wysoko podniosłeś sobie poprzeczkę. To właśnie sukces pierwszej płyty zmotywował Cię, by iść za ciosem? O ile łatwiej było Ci pracować nad Orchestrą po doświadczeniach z Utopii?
Wydawało mi się, że pod względem organizacyjnym jestem mądrzejszy o Utopię, która wykończyła mnie psychicznie i fizycznie. Ale zabrałem się za zupełnie inny system pracy, więc teraz znowu jestem wyczerpany i potrzebuję jakiejś małej odskoczni od wszystkiego.
Prywatnie często słuchasz rodzimego rapu? Jacy producenci są Twoim zdaniem godni uwagi?
Słucham mniej muzyki, ale jeśli już się to zdarza, to często polskiego rapu. Godni uwagi są wszyscy, którzy tworzą własną muzykę, nie wartościowałbym tego jakoś inaczej. Ja bardzo cenię SirMicha.
Pamiętam, jak dużym, ale bardzo pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie utwór To tylko muzyka z rapem Tedego, który początkowo zupełnie nie pasował mi do Twojej stylistyki. Teraz ponownie zaskakujesz, wypuszczając singiel Daj alkohol. To celowy zabieg? Podczas wybierania gości miałeś refleksję typu: może ten nie, on nie pasuje do mojej koncepcji albumu, czy w ogóle nie myślisz takimi kategoriami?
Myślę w czasie komponowania o tym, kto może pasować do tego utworu i po prostu proponuję wspólną nagrywkę. Od dawna chciałem zrobić coś ze Sławami, w końcu udało się pogodzić ich bangerowy gust z moim instrumentalnym. W przypadku Jacka, to akurat on wyskoczył ze swojej bajki w jakiś klimat bliższy moim odjazdom.
Patrząc na listę rapowych gości, widzę same doskonale znane postacie, wyjątkiem jest może Kartky, ale o nim już od jakiegoś czasu robi się coraz głośniej. Nie kusiło Cię, by zaprosić na płytę jakiegoś totalnie podziemnego kota, może z Twojej rodzinnej Bydgoszczy?
W zasadzie Orchestra jest bardziej niszowa. Sarcast i Kartky są znani póki co w podziemiu, choć to kwiestia czasu. Mr J Medeiros w Polsce jest w zasadzie anonimowy, Monika Borzym i Robert Cichy to absolutnie znane nazwiska, ale nie w środowisku hiphopowym. Już na Utopii chciałem, by zaprosić kogoś z Bydgoszczy, ale zwyczajnie nie mogłem się niczym zajarać, więc zapraszałem debiutantów skądinąd. Na Orchestrze już prawie pojawił się gracz z mojego podwórka, ale nawijał wyłącznie po angielsku, a ja szukałem kogoś do numeru polskojęzycznego. Ciężka sprawa ;).
Pytanie jest nieco nieeleganckie i niewiele lepsze od tego, które dziecko kochasz najbardziej, ale zależy mi na szczerej odpowiedzi. Z którego gościa zaproszonego na Orchestrę jesteś najbardziej dumny? Być może trudno go było zorganizować lub już od dłuższego czasu chciałeś coś z nim stworzyć? Może to nie wokalista, a instrumentalista?
Chyba sporo już powiedziałeś w samym pytaniu. Myślę, że jeśli artystę bardziej cieszy obecność gościa X od gościa Y, to tylko pod względem sentymentalnym, na przykład jeśli wychował się na muzyce kogoś, z kim przychodzi mu nagrać. W moim przypadku było takich wielu – Rahim, Pih, Tede… a na tej płycie Justyna Steczkowska czy też Krzysztof Herdzin, natomiast jeśli chodzi o sprawy muzyczne, nigdy tego nie wartościowałem.
Odpowiedz coś więcej o okładce albumu. Ponownie jest na nim Twoja twarz, czy to nie świadczy o narcyzmie? :).
Tutaj akurat Forin stworzył dość metaforyczną okładkę, bardzo mi się podoba jej wykonanie. Pokazywanie twarzy na froncie płyty to generalnie dość popularny zabieg, nie wyczułem w nim narcyzmu. Nawet jak sobie teraz wspominam branżę, to najwięksi narcyzi jakich poznałem, nie mieli swoich twarzy na okładkach, mało tego, są raczej postrzegani jako bardzo skromni.
Skala koncertów, które planujesz, jest naprawdę ogromna. Co było największym wyzwaniem w przygotowaniu tych imprez?
Myślę, że to, że sporo rzeczy muszę robić sam, albo przynajmniej dopilnowywać ich. Nie jestem figurantem, faktycznie bardzo dużo pracuję, wymagam od siebie wiele i wierzę, że to przyniesie efekty. Szkoda, że dzisiaj w muzyce panuje dewiza „cel uświęca środki” – ludzie podpisują się pod nie swoimi pracami, za to sprawują się dobrze jako twarz całego projektu i przyciągają tłumy.
Na koniec chciałem spytać o muzykę filmową, bo wiem, że to również Twój konik. Czy jest szansa, że już niedługo znajdziemy przy jakimś filmie Twoje nazwisko? A może chciałbyś podzielić się czymś, co ostatnio zachwyciło Cię w tym temacie?
Myślę, że skomponowanie muzyki do filmu bez absolutnie żadnych koneksji może być bardzo trudne, ale marzę o tym i wyczuwam w sobie niewykorzystany potencjał na tym polu. Kto wie ;).
W takim razie trzymamy kciuki. Dzięki za wywiad!
Fot.: Bartek Modrzejewski