Rebecca Struthers

Rzemieślnicy wieczności – Rebecca Struthers – „Nieco dłuższa historia czasu”

„Nieco dłuższa historia czasu” jest jedną z tych lektur, której nie spodziewałam się w mojej prywatnej biblioteczce. Nie przypuszczałam, że w moje ręce trafi kronika traktująca o tak z pozoru błahym przedmiocie, jakim jest zegarek i że będę czytała z wypiekami na twarzami książkę o historii samego czasu. Co w końcu można napisać o zegarkach? Czy czas sam w sobie ma jakąś historię? No i co może być w tym takiego fascynującego? Rebecca Struthers odpowiada na te pytania.

„Nieco dłuższa historia czasu” zabiera nas w podróż po historii zegarmistrzostwa, przedstawiając nam, jak długą drogę przeszły czasomierze, aby z pierwszych czasomierzy słonecznych przeobrazić się w małe SmartWatche, bez których nie dalibyśmy rady pójść do pracy. Przy tym poznajemy historię samej autorki, która tym małym narzędziom (z bardzo bogatą historią) postanowiła poświęcić cały swój wolny czas.

Myśląc o zegarku z pewnością przyjdzie nam na myśl jeden obrazek – biała tarcza ze zwykłymi, czarnymi wskazówkami, jak w najzwyklejszym zegarze kuchennym. Osoba niezainteresowana tematyką zegarmistrzostwa (jak ja do przeczytania tej książki) wyobrażałam sobie, że to szczególne urządzenie nie będzie się różnić zbytnio na przestrzeni wielu stuleci, gdy projektowano pierwsze czasomierze – to co by je jedynie odróżniało to technika wykonania i użyte materiały, które w tamtym czasie były akurat dostępne, a ewentualne pstrokate i przesadzane zdobienia miały świadczyć tylko o grubości portfela swojego właściciela. Nic bardziej mylnego! Rebecca Struthers wspomina, że sam wygląd zegarka mógł nam powiedzieć wiele nie tylko o samym właścicielu, ale i samym okresie, kiedy to głowili się nad nimi kolejni rzemieślnicy. W ten o to sposób potencjalny zegarek Marii I Stuart miał kształt czaszki, mogący z jednej strony mieć charakter religijny (w tamtym czasie czaszki były bardzo popularnym motywem w sztuce i rzemieślnictwie), przypominając, że czas i śmierć idą ze sobą w jednym pakiecie, lecz z drugiej – posiadał wartość czysto pieniężną. Do tego mógł mieć dla samej kobiety również wartość sentymentalną, gdyż prawdopodobnie otrzymała go w podarku od swojego małżonka. Tyle informacji, zatrzymał w sobie jeden malutki zegarek kieszonkowy.

Książka była dla mnie jak Kinder niespodzianka. Zarówno piękna, jak i na swój sposób tajemnicza okładka o niemal poetyckim tytule zapowiadała całkiem ciekawą podróż (dosłownie) w czasie. Jeszcze nim zapoznałam się z opisem tej lektury, już po samej estetyce i tytule tej książki spodziewałam się fantastycznej beletrystki, jednak „Nieco dłuższa historia czasu” jest dosłownie o historii czasu, jego mierzalności… i zegarkach. Nie powiem, że owa tematyka szczególnie by mnie interesowała, a moja czysta ignorancja skutecznie zakamuflowała fakt, że takie proste urządzenie jak zegarek może mieć naprawdę długą (i ciekawą!) historię. Pod tym pięknym, estetycznym papierkiem znalazłam naprawdę smacznego cukierka.

Rebecca Struthers opowiada o zegarkach niemal jakby opowiadała bajkę. I robi to w taki sposób, że w trakcie czytania czas niemal się zatrzymuje (heh, łapiecie aluzję?). Sama autorka jest z wykształcenia historyczką i jedną z nielicznych zegarmistrzyń w Wielkiej Brytanii. W 2017 roku jako pierwsza w zdobyła tytuł doktorski z dziedziny zegarmistrzostwa, lecz same zegarki fascynowały ją już od dzieciństwa. Nie powiem, że jej nie rozumiem takich dziecięcych pasji, gdyż sama za dzieciaka pasjonowałam się dinozaurami na tyle, że do dziś się zastawiam czemu nie zostałam archeolożką. W odróżnieniu ode mnie Rebecca Struthers postanowiła iść tą drogą, stając się jedną z nielicznych osób, które są w stanie stworzyć działający czasomierz zupełnie od podstaw. Niemniej jednak, książka to nie tylko opis jej drogi od dzieciaka zakochanego w zegarkach do profesjonalnej zegarmistrzyni, a plejada naprawdę „soczystych” informacji o historii mierzenia czasu, jak postrzegano czas w różnych epokach lub dlaczego zegarek kieszonkowy Marii I Stuart posiadał kształt czaszki czy jak to się stało, że jednym z najsłynniejszych zegarmistrzów został socjopatyczny narcyz.

Gdybym miała w sobie ten sam zapał co Rebecca Struthers, to zbudowałabym dom, uszyła własną kolekcję ubrań, przeczytała minimum pięćdziesiąt książek w ciągu roku zrobiła dwa doktoraty i miała własny ogródek. Wiedza, którą podzieliła się z nami w swojej książce jest oszałamiająca, a z każdej strony niemal czuć jej pasję i miłość wobec tak błahego przedmiotu jak zwykły zegarek. „Nieco dłuższa historia czasu” zabiera nas (dosłownie) w podróż w czasie, gdzie sama idea mierzalności czasu zwróciła ludzkość w zupełnie nowy kierunek rozwoju. Nie bylibyśmy dziś tacy sami, gdyby człowiek (tysiące lat temu) nie zapragnął rozszerzyć swoją kontrolę o tak abstrakcyjne koncepty jak czas. Mierzyć i kontrolować go. Aby ostatecznie okazać się jego niewolnikiem.

Fot. Wydawnictwo Poznańskie

Rebecca Struthers

Overview

Ocena
7 / 10
7

Write a Review

Opublikowane przez

Natalia Trzeja

Piszę, więc jestem. I straszę w horrorach. Bu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *