Scooby-Doo

Scooby-Doo i powrót do lat dzieciństwa – Hannah Barbera – „Scooby-Doo i… zgadnij kto” [recenzja]

Pamiętacie te czasy, kiedy jedynym Waszym zmartwieniem było odrobienie lekcji i posprzątanie pokoju? Kiedy po zajęciach w szkole długo nie wracało się do domu, aby jeszcze przez chwilę pobyć ze znajomymi? Kiedy telewizyjna ramówka po brzegi wypełniona była bajkami, które uwielbialiście? Jestem pewna, że tak. Jestem też pewna, że wśród mnóstwa telewizyjnych produkcji każdy z Was miał swoje ulubione. Ja tutaj jednym tchem wymienić mogę takie tytuły jak Laboratorium Dextera, Ed, Edd i Eddy, Flinstonowie, Atomówki, Chojrak – tchórzliwy pies i, oczywiście, Scooby-Doo. Już od dzieciństwa coś mnie ciągnęło w kierunku zagadek kryminalnych, a perypetie Scooby’ego-Doo i jego ekipy idealnie zaspakajały mój dziecięcy apetyt na tego typu historie. Dlatego całkiem niedawno, już jako dorosła osoba, zdecydowałam się powrócić do czasów dzieciństwa i przypomnieć sobie, co tak bardzo podobało mi się w tych opowieściach. Zapraszam Was więc na chwilowy powrót do czasów dzieciństwa. 

Historia Scooby’ego nie zaczęła się jednak ani 20, ani 30, ani nawet 40 lat temu. Pierwszy raz przygody tego nad wyraz tchórzliwego zwierzęcia zostały pokazane szerszej publiczności w 1969 r. jako wyraz sprzeciwu wobec zbyt brutalnych bajek pokazywanych w porannym paśmie telewizyjnym. Serial miał być swoistą hybrydą cieszących się ówcześnie dużą popularnością w Stanach Zjednoczonych produkcji: The Archie Show (na jego podstawie powstał serial Riverdale), słuchowiska radiowego I Love a Mystery i sitcomu The Many Loves of Dobie Gillis. Serial w bardzo krótkim czasie zyskał ogromną popularność, zagarniając 65% widowni w swoim czasie antenowym. Pomimo że każdy odcinek oparty jest na dokładnie tym samym schemacie, serial od lat cieszy się popularnością wśród najmłodszych widzów. Nic więc dziwnego, że od lat wciąż powstają kolejne wydania perypetii tego, nadzwyczaj tchórzliwego jak na detektywa, psa. Zarówno w formie filmów aktorskich, animacji wydanych pod szyldem Lego, jak i tradycyjnych odcinków serialu animowanego.

Omawiane przeze mnie wydanie prezentuje przygody Scooby’ego-Doo, Daphne, Welmy, Freda i Kudłatego w tej ostatniej formie, która jest mi najbliższa. Na płycie dostajemy siedem zupełnie nowych historii, co przekłada się na ponad 150 minut oglądania. I jest to dokładnie taki sam Scooby, jakiego pamiętam z czasów dzieciństwa. Kreska jest może minimalnie inna, delikatnie odświeżona, ale nadal bardzo przyjemna w odbiorze, dokładnie tak jak ta, którą pamiętam z dawnych czasów. Ciekawa byłam, czy twórcy mocno zmienią tytułową piosenkę, na szczęście została ona po prostu dopasowana do tytułu Scooby-Doo i… zgadnij kto? Szkoda jedynie, że nie pokuszono się o przetłumaczenie jej na język polski. Dzieciaki, do których skierowany jest serial, raczej będą mieć problem ze zrozumieniem wyśpiewywanych słów.

Jeśli zaś chodzi o same przygody, to tutaj niewiele się zmieniło, w porównaniu z tym, co pamiętam z lat dzieciństwa. Welma nadal jest chodzącą encyklopedią, Fred głosem rozsądku ekipy, Daphne nieocenionym wsparciem, a Kudłaty i Scooby najbardziej strachliwymi i wiecznie głodnymi członkami ekipy. Przygody nadal opierają się na tym samym schemacie, jednak i tak sądzę, że dzieciaki mogą mieć sporą frajdę z oglądania. Sam sposób rozwiązywania zagadek, pomysły na zidentyfikowanie złola i mnogość potworów mogą być dla najmłodszych atrakcyjne. Do tego dodajmy dynamiczne zwroty akcji, mnóstwo zabawnych sytuacji i mądre przesłanie, na pierwszym miejscu stawiające współpracę, i dostajemy miks, który zapewni młodszym widzom solidną dawkę rozrywki. W nowych przygodach tego sympatycznego psiaka znalazły się również akcenty dla dorosłych – w rozwiązywanie zagadek zostały włączone znane osobowości, m.in. Ricky Garvaise, Wanda Sykes, Wonder Woman, Sherlock Holmes i Abraham Lincoln.

Słowem podsumowania: Scooby-Doo i… zgadnij kto czerpie z najlepszych tradycji kultowej bajki. Wydana przez Galapagos wersja na DVD sprawi nie lada frajdę najmłodszym widzom, a tym starszym zapewni nostalgiczny powrót do przeszłości. Mnie, w każdym razie, bardzo miło było przypomnieć sobie czasy, kiedy z wypiekami na twarzy oglądałam przygody Scooby’ego i jego ekipy.

Fot.: Galapagos

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *