Śnienie: Puste skorupy to kontynuacja komiksowego dzieła Simona Spurriera. Drugi tom serii ponownie zabiera czytelnika do krainy snu (a raczej koszmaru), w której ostatnimi czasy wiele się dzieje. Znajdziemy tu elementy, za które czytelnicy pokochali Sandamana Neila Gaimana, którego Śnienie jest kontynuacją. Czyli mariaż fantastyki, grozy, mitologii i biblii. Do tego fantasmagoryczne postaci, cudaczne światy oraz wciągające historie. Decydując się sięgnąć po ten album, należy być gotowym na solidną dawkę nietuzinkowej treści. Bowiem zarówno fabuła, jak i forma opowieści są zawikłane i cudaczne, w iście gaimanowskim stylu. Tymczasowe rządy w krainie Śnienia – królestwie opuszczonym przez Sen z Nieskończonych, sprawuje sztuczna inteligencja. Na początku nic nie wie o rzeczywistości, w której przyszło jej istnieć, lecz szybko się uczy. Niektórzy poddani postanawiają odszukać prawowitego władcę, jednak zadanie okazuje się bardzo trudne. Sen bowiem zamieszkał na Ziemi, by przekonać się, czym jest miłość.
Kraina Snu została opuszczona przez swego władcę. Nowa inkarnacja Morfeusza, znana teraz jako Daniel, opuściła królestwo i pozostawiła poddanych samym sobie. Na domiar złego okazuje się, że „niebo” Śnienia pęka. Przez szczelinę dochodzi do swego rodzaju inwazji dziwnych, humanoidalnych istot zwanych egzotami.
Seria ze scenariuszem doświadczonego brytyjskiego scenarzysty Simona Spurriera (m.in. serie Lobster Random, The Simping Detective) i rysunkami młodej brazylijskiej rysowniczki Bilquis Evely (Wonder Woman, Lazarus) jest najbliższa duchem oryginalnemu Sandmanowi. W pierwszym tomie Śnienia inspiracja dziełem Neila Gaimana była widoczna aż zanadto, a Spurrier nawet zbytnio temu nie zaprzeczał.
Sen mara
Niczego złego nie można napisać na temat warstwy artystycznej albumu. Rysunki autorstwa Bilquis Evely i Abigail Larson są spójne jakościowo, przy jednoczesnym zachowaniu odrębnych elementów wyróżniających danego artystę. Prace Larson są bardziej „baśniowe”, z żywszą paletą barw. Evely stawia na odrobinę mocniejszy, sugestywny klimat.
Znajdziemy tu sporo surrealistycznych i onirycznych plansz. Dwustronicowa wędrówka po piekielnych czeluściach jest tego najlepszym przykładem. Wspaniałą pracę wykonali koloryści plansz – Mat Lopes i Quinton Winter. Jedynym mankamentem jest brak olśniewających okładek dzieła Jae Lee i June Chung (ich prace znalazły się w pierwszym tomie Śnienia oraz w otwierającym rozdziale Pustej skorupy).
Komiks dla wielbicieli Sandmana
Śnienie nie jest łatwym komiksem, podobnie jak ściśle z nim powiązany Sandman. W pierwszym tomie serii nieco raziła koturnowość, przesadne „gaimanizowanie” narracji i niepotrzebne gmatwanie czegoś, co jest całkowicie proste. Teraz wszystko powoli zaczyna do siebie pasować. Przesada Spurriera wydaje się coraz bardziej na miejscu. Trzeba jednak zaznaczyć, że drugi tom Śnienia, czytany z pominięciem pierwszego będzie całkowicie niezrozumiały, a cała seria bez znajomości Sandmana traci na jasności przekazu. To komiks hermetyczny, raczej dla fanów arcydzieła Gaimana.
Jeśli jednak zna się pierwszy tom sagi i gaimanowskiego Sandmana, Puste skorupy prezentują się bez zarzutu. Wciągająca fabuła, zaskakujące twisty, ciekawie zaprezentowane postacie oraz wszechobecna aura tajemniczości, mistycyzmu i sentymentalizmu, fanom uniwersum zapewnią rozrywkę na wysokim poziomie.
Fot. Egmont
Przeczytaj także:
Recenzja komiksu: Hellblazer
Recenzja komiksu: Daredevill