igaboaka

Serce mojej muzyki jest czarne – wywiad z Olą Igaboaką

Ola Igaboaka kilka tygodni temu wydała nową płytę,  zatytułowaną Belo. Porozmawialiśmy z artystką o jej nowych piosenkach, planach na przyszłość oraz o zmianach, które w ostatnich latach zaszły w jej życiu. Zapraszamy do lektury wywiadu. 

Od twojej pierwszej płyty minęły 4 lata. Co zmieniło się w Twoim artystycznym życiu?

Tak, moja debiutancka płyta Wyspa ukazała się dokładnie trzy i pół roku temu!

Od tamtej pory zrobiłam kilka innych ważnych “projektów”! Skończyłam studia wokalne w londyńskim The Institute of Contemporary Music Performance, zrobiłam certyfikat nauczyciela śpiewu, pokonałam trudności zdrowotne, urodziłam córeczkę, urządziłam dom, zrzuciłam w rok ponad 20 kilogramów po niezbyt łaskawej dla mnie ciąży, rozwinęłam swoją praktykę jako coach dla początkujących artystów. Lista jest długa.  Dopiero teraz przyszedł czas na kolejny muzyczny krok. Myślę, że wszystko ma swój czas! Wierzę, że każde doświadczenie życiowe można przekłuć w sztukę.

Jak można określić gatunek muzyczny, w którym tworzysz? Co tak naprawdę jest sercem twojej muzyki?

Dobre pytanie. Ja uważam ze serce mojej muzyki jest czarne. To soul z domieszkami hip-hopu, poezji śpiewanej, rocka, popu. Pisząc, nie zastanawiam się, jak to zostanie zaklasyfikowane, po prostu robię to co mi podpowiada ucho i intuicja..

Dużą rolę w Twoich piosenkach odgrywa słowo. Dużo w nich tekstu, tak jakbyś musiała coś wykrzyczeć z siebie i dopiero potem ubrała to w muzykę…

Tak jest przy okazji płyty “Belo” – najpierw powstały wszystkie teksty. Potem kładę taki tekst na pulpicie pianina i zastanawiam się, gdzie są w nim najważniejsze słowa i zdania? Gdzie emocje, a gdzie narracja? Który fragment ma się powtórzyć? Jaki jest naturalny szyk tych zdań, jakie tempo, jakie akordy najlepiej odzwierciedliłyby o co mi chodzi. To dość szybki i oczywisty proces dla mnie. Jak już “ubiorę” taki tekst w muzykę to wiem, że tak właśnie miało być.

Czy poza pisaniem tekstów dla siebie nie myślałaś o pisaniu książek? Wierszy? Masz ewidentnie potrzebę wygadania się.

Ha! To ciekawe, bo raczej w życiu nie jestem gadułą. Wolę słuchać. Myślę, że dość lakoniczna forma jaką jest piosenka, jest dla mnie idealna. Też nie wyobrażam sobie tworzenia bez warstwy muzycznej – bez rytmu, bez ekspresji, jaką daje operowanie głosem. Uwielbiam nagrywać, więc nie mogłabym sobie odmówić przyjemności bycia w studio. Słowo pisane to jedno, ale dzięki nagraniu można mu nadać bardzo różny wydźwięk: w zależności od tonu głosu, melodii, harmonii, na tle której się je śpiewa czy mówi, instrumentacji. Zabawa jest dużo bardziej wielopłaszczyznowa.  Choć nadal samo nagranie, bez obrazu, zostawia spore pole dla wyobraźni odbiorcy.

Czy wydając płytę w czasie pandemii nie obawiałaś się, że zostanie przykryta przez natłok trudnych wiadomości?

Kompletnie nie. Myślę, że to świetny moment. Dla dobra zdrowia psychicznego nie powinniśmy bez przerwy śledzić wiadomości. Zwłaszcza teraz potrzebujemy książek, filmów i muzyki.

“Belo” zostało napisane w dość abstrakcyjnym czasie mojego życia, gdzie zostałam zamknięta w klasztorze w Belo Horizonte w Brazylii i poddana terapii opartej na wizualizacji z zamkniętymi oczami. Trochę to przypomina sytuację, w której znaleźliśmy się teraz – fizycznie odgrodzeni i poniekąd zmuszeni do refleksji nad tym co jest ważne, bez czego najtrudniej nam żyć.  A może po inicjalnym szoku to życie wcale nie jest takie aż złe?

Który z utworów na płycie jest ci najbliższy?

Każdy! Ale w niektórych odsłaniam się bardziej niż w innych. Kawałek “Dla U.” zaśpiewałam na moim ślubie w wersji z samym pianinem.

Czy będziesz grać koncerty online?

Zobaczymy ;)

Którzy polscy i zagraniczni artyści inspirują cię najbardziej? Marzysz o jakiejś kolaboracji?

Z polskich najbardziej rezonuje ze mną Natalia Przybysz, z nie-polskich Judith Hill, Lianne La Havas, Emeli Sande, Jill Scott.

Czy ta epoka cyfryzacji mediów i presja na promowanie się w social media pasuje do Twojej natury artystki? Wydajesz się być bardzo wrażliwa i nieco z innej epoki… 

To prawda, mam z tym trochę problem. Nie wyobrażam sobie codziennie dawać relacji z tego co robię w najbardziej dosłownej formie. To totalnie zabija magię i pewna aurę tajemniczości wokół artystów. Czasem, gdy widzę, co ludzie, których szanuje ze względu na ich warsztat dziennikarski lub muzyczny wrzucają na social media, to wolałabym tego nie widzieć! Ale cyfryzacja to też błogosławieństwo o ile się je wykorzystuje dobrze i w zgodzie ze sobą.

Jakie masz plany artystyczne na najbliższe miesiące?

Pracuje teraz nad kolejnymi kawałkami, tym razem będzie dużo lżej i po angielsku. I szybciej niż za 4 lata!

igaboaka

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *