Seriale, których nie oglądacie (a powinniście)

Jeszcze kilkanaście lat temu seriale uważane były w filmowym światku za coś gorszego, a aktorom którzy w nich grali przyczepiano łatki i traktowano jako tych drugiej kategorii. Na szczęście czasy te minęły. Stacje telewizyjne z powodzeniem walczą o widza z wielkimi wytwórniami filmowymi i nie ma się co dziwić, gdyż, po pierwsze – poziom aktorstwa, jak i samo wykonanie w niczym nie ustępuje wielkobudżetowym hitom kinowym, po drugie – przeciętny czas trwania filmu to powiedzmy dwie godziny, przeciętny czas trwania serialu to około dziesięć razy (minimum) 40-50 minut; czyli, w skrócie – więcej radości. Nastała Era Seriali i nie są to już marne historyjki, kręcone dla nie wiadomo kogo; produkcje takie jak chociażby Gra o tron biją wszelkie rekordy popularności, a Internet dzień w dzień zalewa fala memów i newsów z nimi związanych. Chyba każdy słyszał o takich tytułach jak Rodzina Soprano, Dexter, Zagubieni czy Dr House. Co roku powstaje kilka( a raczej -naście) nowych seriali, jedne lepsze, inne gorsze; jedne zdobywają uznanie, inne są pomijane. Tutaj skupimy się na tych które – przynajmniej w naszym kraju – wielkimi hitami nie są, a być powinny, bo to historie, którym warto dać szansę.

Shameless (Niepokorni)

sl

Niepokorni to, nie wiedzieć dlaczego, mało znany w Polsce serial, nawet wśród fanów telewizyjnych produkcji. Shameless opowiada historię rodziny Gallagherów – bardzo nietypowej rodziny. W skrócie: Fiona sama wychowuje piątkę rodzeństwa po tym, jak porzuciła ich matka, a ojciec non stop chodzi pijany. Pewnie nie brzmi zachęcająco? Nic bardziej mylnego! Serial produkcji Showtime to niesamowite połączenie dramatu oraz komedii! Znajdziemy tu poważne rodzinne i życiowe problemy (choroba dwubiegunowa jednej z postaci, uzależnienie od alkoholu i narkotyków odbijające się na całej rodzinie) przeplatane niesamowicie zabawnymi scenami i klimatem. Jest to co prawda specyficzny humor, nierzadko wulgarny, całość tworzy jednak wybuchową i niezwykle wciągającą mieszankę. Niektórych odpychać może historia rodzinki, która u nas nazywana byłaby „lumpami”, jednak ci, dla których nie stanowi to problemu, będą zachwyceni! Już samo intro poniekąd pokazuje jakiego typu jest to serial.

Najlepsze w Shameless jest to, że serial – w przeciwieństwie do większości innych – jest lepszy z każdym kolejnym sezonem (na chwilę obecną powstało ich pięć), a bohaterowie rozwijają się, często w bardzo zaskakujący sposób. Sarkazm, cięte riposty, odrobina (zamierzonego) niechlujstwa, bardzo dobre aktorstwo oraz stale rosnący poziom to cechy, które najlepiej określają Niepokornych. W moim odczuciu jest to czołowa pozycja w serialowym światku i to nie tylko z tych, które zostaną tu wymienione. Uważam (i podpisuję się pod tym obiema rękami), że jest to jedna z najlepszych rzeczy, jakie ma obecnie do zaoferowania telewizja!

Jeszcze taka ciekawostka: wersja amerykańska oparta jest o brytyjski pierwowzór, jednak ta zza oceanu jest o wiele lepsza – sprawdzałem ;).

Shameless US - Opening - 720p HD

Brooklyn Nine – Nine

b99

Według mnie – najlepsza obecnie komedia emitowana w telewizji, bijąca na głowę nawet The Big Bang Theory. Brooklyn 9-9 to serial opowiadający o grupie policjantów z jednego z nowojorskich posterunków. Prze-za-baw-ne! (choć przyznać muszę, że drugi sezon, który właśnie zbliża się do końca, nieco ustępuje pierwszemu).

Cała gama różnorakich postaci, których dzieli (pod względem charakteru czy podejścia do życia) wiele, jednak razem stanowią bardzo zabawny i skuteczny zespół. Perypetie gliniarzy z Brooklynu potrafią rozbawić do łez dzięki świetnie rozpisanym dialogom oraz momentami wybitnej grze aktorskiej. Prym wiedzie tu wcielający się w rolę Jake’a Peralty, Andy Samberg, który z początku może się wydawać irytujący, jednak kiedy złapie się ten rodzaj humoru, można tylko przyklasnąć. Poza Sambergiem na wyróżnienie zasługuje także chociażby, znany z kilku niezłych ról kinowych, Terry Crews, a także Joe Lo Trugilo, wcielający się w rolę detektywa Charlesa Boyla. Dla fanów komedii – pozycja obowiązkowa!

The Good Wife (Żona idealna)

good

Jeden Złoty Glob ( najlepsza aktorka pierwszoplanowa dla Julianny Margulies), pięć nagród Emmy i kilka innych wyróżnień –  to wszystko dla The Good Wife. Pomimo tych licznych nagród to serial, który nadal nie zdobył uznania szerszej publiczności w naszym kraju. Dlaczego? Sam chciałbym wiedzieć.

Żona idealna opowiada historię Alicii Florrick (wspomniana Julianna Margulies), żony prokuratora stanowego, która po licznych zdradach oraz oskarżeniach jej męża o korupcję, zmuszona jest powrócić do niewykonywanego od lat zawodu prawnika. Czy ta produkcja posiada jakieś minusy? Jeśli tak, to jak ich nie widzę. The Good Wife prawdopodobnie nigdy nie będzie wymieniana w jednym rzędzie z takimi hitami jak Breaking Bad czy Sons of Anarchy, na uwagę jednak zasługuje. Rok w rok, sezon w sezon, widzowie mogą być pewni jednego – stałego, bardzo wysokiego poziomu, który nie spada ani o jotę; ba!, każda kolejna odsłona jest lepsza od poprzedniej! Z pozoru jest to zwykły dramat prawniczy/polityczny, jednak CBS serwuje nam tu o wiele więcej. Twórcy poruszają niezwykle ważne dziedziny życia codziennego, starając się odpowiedzieć na istotne pytania (chociażby w kwestii eutanazji czy kary śmierci). Jak już wspomniałem, Żona idealna nawet na moment nie spuszcza z tonu. Postacie rozwijają się w należytym tempie (tempo to bardzo ważna sprawa w tym przypadku, ponieważ wszystko tu dzieję się bez żadnych udziwnień, przeskoków czasowych czy odrealnionych od rzeczywistości zbiegów okoliczności), stałym, z pozoru spokojnym, jednak wzbudzającym niesamowite emocje. The Good Wife dopracowana jest w każdym detalu, nie ma tu żadnych wpadek, momentów obniżki formy, wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Genialnie zagrane – na tyle dobrze, że obelgą byłoby tu wymieniać jednego czy dwóch aktorów, tutaj każdy jest dokładnie tam, gdzie powinien i  dokładnie taki, jaki powinien być. Brawa należą się bezapelacyjnie całej ekipie. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!

Person of Interest (Impersonalni)

im

Były agent CIA zostaje zwerbowany przez tajemniczego miliardera, by zapobiegać morderstwom, które mają się wydarzyć. Brzmi sztampowo? Może i brzmi, ale z całą pewnością nie jest to sztampowy serial. Z początku odcinki mogą się wydawać nieco schematyczne, opisany wyżej „tajemniczy milioner” (Michael Emerson, znany m.in. z Zagubionych) oraz jego superbroń – John Reese (Jim Caviezel), dzięki pomocy tzw. sztucznej inteligencji (nazwanej Maszyną, która obserwuje wszystko, wszystkich i wszędzie („you are being watched” – główne hasło serialu) starają się zapobiegać morderstwom, dzięki otrzymywanym przez Maszynę numerom identyfikującym ludzi, nie wiedzą jednak czy osoba, której numer został wyświetlony, jest potencjalną ofiarą czy zabójcą. Początkowy schemat z czasem zaczyna przeradzać się w naprawdę ogromną, wielowątkową historię, starającą się odpowiedzieć na pytanie, na ile jesteśmy we współczesnych czasach uzależnieni od wszelkiego rodzaju nowych technologii. Akcja – pod ten właśnie gatunek można podłączyć Impersonalnychnie jest to jednak tępe mordobicie i pościgi samochodowe. Na pochwałę zasługuje także bardzo umiejętne dodawanie nowych bohaterów, którzy z miejsca wpasowują się w rolę oraz zyskują uznanie widzów. Produkcja warta zapoznania się z nią.

Person of Interest Intro - HD (2011)

Parks and Recreation

parks

Leslie Knope, optymistyczna, zawsze uśmiechnięta zastępczyni kierownika Działu Parków i Rekreacji, stara się zmienić małe miasteczko w stanie Indiana, mając do pomocy przyjaciół, a zarazem współpracowników.

I tu ciekawa sprawa, ponieważ Parks and Recreation naprawdę nie powala w pierwszym sezonie, -jest najzwyczajniej w świecie nudne. Znając tę opinię, dałem szansę serialowi twórców Biura i kiedy byłem przekonany, że nie ma nawet co się zabierać za drugi sezon, coś mnie podkusiło, spróbowałem. I była to dobra decyzja! Od drugiego sezonu (a jest ich łącznie siedem) Leslie i spółka wznoszą się na zdecydowanie wyższy poziom! Jest to ciepła, momentami absurdalna komedia; taka, od której po przejściu pierwszych odcinków nie można się oderwać. Znakomita parodia amerykańskiego stylu życia oraz urzędniczej pracy samej w sobie. Na wielkie brawa zasługuje wcielający się w postać Rona Swansona, Nick Offerman. Gdyby „Parki” były odrobinę popularniejsze, to – i wiem, co mówię – Offerman byłby popularniejszy niż Barney Stinson z Jak poznałem waszą matkę, choć to dwa zupełnie inne charaktery (Swanson to typ urzędnika… gardzącego biurokracją ;) ). Serial ten nie jest może wielkim hitem, jednak myślę, że może umilić nie jeden wieczór.

Salem

salem

W porównaniu do poprzedników dość nowy (produkcja: 2014) serial, opowiadający historię weterana wojennego, który powraca do rodzinnego miasteczka Salem, by odkryć, iż jest ono opanowane przez… tak, tak – czarownice. Jako fan horroru dość sceptycznie podchodziłem do dzieła Simona oraz Braga, tym większe więc było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że nie jest to durny serialik z chwytliwym (i odwołującym się do historii/kultury) tytułem. Dajcie tej produkcji cztery odcinki, nie mniej, nie więcej, jeśli chwyci – zostańcie, jeśli nie – to nie dla Was. Na początku można odnieść wrażenie, że wszystko jest może odrobinę przerysowane, na siłę, a główny bohater sztuczny; to się jednak zmienia.

Co najbardziej zachwyca w Salem? Klimat! Mroczny i niepokojący. Z biegiem czasu ilość scen przyprawiających o gęsią skórkę rośnie i nawet ja, kiedy wydawało mi się, że znam już wszystkie horrorowe sztuczki, nie raz żałowałem, że oglądam produkcję FOXa przy zgaszonym świetle w nocy ;). Najlepszą rekomendacją dla Salem niech będzie fakt, iż na ubiegłorocznym Comic-Conie, zainteresowanie jakim cieszył się serial przerosło oczekiwania samych twórców.

 Suits (W garniturach)

suits

Kolejny serial prawniczy. Według mnie słabszy niż The Good Wife, jednak i tak wyróżniający się na tle masy innych show.

Mike Ross (Patrick J. Adams) to niezwykle zdolny chłopak z fotograficzną pamięcią. Złote dziecko, można by powiedzieć. Pewnego dnia przypadkiem obeznany z prawnymi kruczkami Mike trafia na rozmowę kwalifikacyjną prowadzoną przez Harveya Spectera (Gabriel Macht) – jednego z najlepszych (najlepszego?) adwokata w mieście. Oszust w prawdziwym życiu i „oszust” w świecie prawa. Połączenie idealne.

Suits (obecnie czekamy na sezon piąty) jest może odrobinę schematyczne, gdyż wszystko kręci się wokół początkowego wątku kłamstwa i współwiny dwóch głównych bohaterów, jednak nie można temu serialowi odmówić plusów. Pierwszym jest aktorstwo i trudno tu wyróżnić jednego, dominującego aktora, ponieważ zarówno postać Spectera jak i poniekąd drugoplanowych; Donny (świetna Sarah Rafferty) oraz Louisa (Rock Hoffman) są tak znakomicie zagrane, że już samo to broni tego dramatu prawniczego. Za dodatkowy plus można uznać Meghan Markle wcielającą się w początkującą adwokat Rachel Zane, od której nie można oderwać wzroku ;).

Orphan Black

orphan

W tym przypadku trudno jest cokolwiek więcej napisać, by nie zaspoilerować treści serialu, a zarazem nie zepsuć zabawy – to trzeba zobaczyć samemu, więc tylko mały skrót fabuły, a resztę polecam po prostu obejrzeć.

Uliczna oszustka, Sarah, jest świadkiem samobójstwa dziewczyny… która wygląda dokładnie jak ona. Postanawia przejąć jej tożsamość, przez co trafia w sam środek śmiertelnego spisku.

Pozostałe kluczowe w serialu postacie to Alison Hendrix (wzór „mamuśki z przedmieścia”, dbająca o dom i rodzinę przykładna pani domu), Cosima Niehaus (niezwykle błyskotliwa pani doktor, specjalizująca się w genetyce), Rachel Duncan (bezwzględna kobieta sukcesu) oraz Helena (nazwiska brak). Helena będąca… Heleną ;), bo nie da się tego inaczej określić, choć gdybym był zmuszony podać najbardziej zauważalne cechy określające tę postać, byłyby to niepohamowany apetyt oraz, najdelikatniej mówiąc, gwałtowny temperament połączony z brakiem jakichkolwiek hamulców czy ludzkimi odruchami, takimi jak na przykład współczucie. Wszystkie wymienione panie łączy bardzo wiele, lecz większość z nich nie ma bladego pojęcia o istnieniu pozostałych (przynajmniej na początku serialu).

I tu – UWAGA: ZAPAMIĘTAJCIE TO NAZWISKO – Tatiana Maslany. Nie wiem nawet, jak opisać GENIUSZ tej aktorki w Orphan Black, to po prostu coś niepojętego. Pani Maslany za to, co wykreowała powinna dostać wszystkie nagrody na świecie: Emmy, Zloty Glob, Grammy, Oscara, Order Orła Białego i Nobla (w dowolnej dziedzinie).

Dodam jeszcze tylko, że z wymienionych tu produkcji tę stawiam na czwartym miejscu.

Fot. BBC, Showtime, NBC, FOX, Warner Bros, CBS

6 Komentarze

  • Fajny artykuł, ale z chęcią wejdę z Tobą w polemikę, gdyż nie ze wszystkim się zgadzam ;).

    Moim zdaniem 2 sezon Brooklyn 99 jest lepszy od pierwszego. Może nie jest to poprawa zdecydowana, ale serial zyskał przede wszystkim na głębi dzięki rozwinięciu wątków wielu drugoplanowych postaci. I o ile niektóre odcinki niespecjalnie śmieszą, o tyle możliwość bliższego zapoznania się z choćby z Amy czy Rosą to miły element jeszcze trwającego 2 sezonu.

    Absolutnie, ale to absolutnie nie mogę się zgodzić, aby Markle była zaletą wizualną dla tego serialu (Suits). Już kilka aktorek epizodycznych było od niej znacznie ładniejszych… Dla mnie Meghan ma momenty, jednak w większości scen wyglądem przypomina mi pudla, który wrócił właśnie cały przemoczony ze spaceru. A przy Donnie (Sarah Rafferty) to już w ogóle jest niczym przeciętna szara myszeczka. No ale wiadomo, gusta, guściki ;). Suits generalnie jest serialem dobrym, ale mnie coraz bardziej nuży jego schematyczność i wałkowanie tego samego. Liczę na jakieś spektakularne boom w piątym sezonie, inaczej nie wiem, czy będę chciał tracić ponad 40 minut na odcinek, nie mniej jednak ogólnie rzecz biorąc jest to serial bardzo udany!

    No i na koniec Orphan Black, serialowa perełka, którą poznałem dzięki nieustannym namowom autora tekstu oraz Martyny. I co? I rewelacja. Tatiana Maslany nie dość, że wygląda świetnie, to jeszcze gra tak, że nie raz, nie dwa mogłaby zawstydzić laureatki Oscarów. Nieśmiertelne „maj sjesta…” rozwala mnie na łopatki ;). Do tego naprawdę fajna oś fabularna (co prawda jak dotąd najnowszy sezon jest jak dla mnie zbyt zagmatwany, ale obok Tatiany aktorsko może się wreszcie wykazać Ari Millen, który jest tak podobny do Robina Lord Taylora, że przez chwilę myślałem, że to ten sam aktor…) sprawiają, że ten serial ogląda się z niekłamaną przyjemnością ;).

    Twoja lista zachęciła mnie do Good Wife oraz właśnie Shameless, bo to w sumie jedyne seriale przed którymi do tej pory się wzbraniałem i zamierzam w najbliższym czasie (nieco luźniejszym serialowo) nadrobić.

    Resztę seriali chcę obejrzeć. Poza Parks and Recreation, które kompletnie do mnie nie przemawia.

  • Tym „Orphan Black” mnie kusicie i pewnie w końcu to obejrzę też. :)

    A do tej listy dodałbym jeszcze „Louiego”. Wśród moich znajomych jestem chyba jedyną osobą, która ogląda ten serial, a wielka szkoda.

  • Odpowiadajac Mateuszowi…
    W kwestii Pani Markle i ogolnie kobiecej urody, to wiesz – są gusta i guściki ;) Według mnie ona jest daleko przed resztą Pań z obsady tego serialu, ale wiadomo – co kto lubi ;)Donna akurat jest bardziej charakterna co juz może się bardziej podobać (i mnie się podoba, w sumie to taka mogłaby być moja żona ;)), jednak wizualnie Markle jednak lepiej ;) jednak I faktem jest też, że Suits może nie tyle męczy co słabo się rozwija, jednak ja dam jeszcze szanse bo to nadal wyróżniająca sie obecnie produkcja.

    Co do Orphan Black to rzeczywiscie w najnowszym sezonie jest troche za duzo chaosu, jednak wszystko jest jeszcze do wyprostowania :)
    Heh, niesmiertelne „sjestra” ;)

  • Jakże cieszy mnie obecność Orphan Black w tym zestawieniu :). Serial będę polecać wszystkim, bo zaprawdę jest wyjątkowy, nie tylko przez tematykę, ale również i głównie dzięki Tatianie. Przemku, a oglądałeś najnowszy odcinek? Helena jednak pokazuje, że stać ją na współczucie ;)

  • Wlaśnie skończyłem oglądać ;) Helena na prezydenta!!! ;)

  • Z tej listy nie widziałam Orphan Black, ale na pewno obejrzę. Mój numer 1 z listy to Impersonalni, pewnie dlatego, że sama siedzę w komputerach, więc kwestia permanentnej inwigilacji komputerowej i wyciągania danych np. do celów marketingowych (oby nie gorszych) nie jest mi obca. Klimat, bohaterowie sympatyczni, no i Misiek fajnie ożywia serial. Natomiast bardzo rozczarował mnie Salem. Dużo niedociągnięć, brak konsekwencji, ale może bez szczegółów, bo nie chcę spoilerować tym, którzy chcą obejrzeć. Możeliwe, że sąd zaburzają mi inne, ambitniejsze wersje tej historii, np. film Salem (The Crucible) z 1996 roku z super obsadą – Daniel Day-Lewis jako John Proctor, Winona Ryder jako Abigail Williams.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *