Tam, gdzie słychać bicie ognistego serca – Sigríður Hagalín Björnsdóttir – „Ognie” [recenzja]

Półwysep Reykjanes znajduje się w  południowo-zachodniej części Islandii, bardzo gęsto zaludnionej. To tutaj znajduje się Port Lotniczy Keflavik. To widoki rozciągające się w jego okolicy widzi turysta przybywający na Islandię – dymiące pola, klify i latarnie morskie. To także wybrzeże, które nosi ślady aktywności wulkanicznej, która w dziejach ziemi zdarzyła się jakby wczoraj, a od tego czasu upłynęło tak naprawdę około 700 lat. Dla ludzi to wieczność, a dla Ziemi ledwie tchnienie, mrugnięcie okiem. Sigríður Hagalín Björnsdóttir snuje dystopijną opowieść o sile matki natury – o wybuchach wulkanów, które są w stanie doprowadzić do ekologicznej katastrofy, która uśmierci wiele ludzkich istnień. Jej najnowsza powieść Ognie. Miłość i inne katastrofy to też pełna bólu proza o ludzkich uczuciach drzemiących w ukryciu niczym wulkan, ale także historia o miłości, za którą jesteśmy w stanie pójść prosto w ogień. 

Anna

Bohaterka powieści Sigríður Hagalín Björnsdóttir to wulkanolożka, która prowadzi ustabilizowane życie u boku męża. Ma dwoje dzieci, Orna, który jako dwudziestokilkulatek dopiero zastanawia się, kim chce w życiu być i co robić, oraz ośmioletnią Salkę, która uwielbia matkę i przejawia zamiłowanie geologią. Mieszkają w pięknym domu, przy jeziorze, z przepięknymi widokami, a ich spokojne życie toczy się rytmem dnia i nocy, pracy i wypoczynku. Anna jest osobą twardo stąpającą po ziemi, niczym rasowy naukowiec dokonuje życiowych wyborów w oparciu o logiczne argumenty i rzadko pozwala sobie na pewne odstępstwa. Jej postać bardzo mi się podobała, była żywa i jakby wyjęta z prawdziwego świata. Przede wszystkim Anna jest matką, ale także córką. Relacje z rodzicami w dorosłym życiu rzucają pewien cień na jej osobowość. Bohaterka jest dobrym pracownikiem, który broni racji naukowego świata w starciu z bezlitosnymi politykami. Jest też żoną, przyjaciółką, kochanką. Te wszystkie role społeczne współgrają ze sobą, ale wiele się zmienia, kiedy poznaje ona fotografa Tomasa Adlera, a pod Islandią zaczyna buzować uśpiony dotąd wulkan.

Ogniste serce

Pod naszymi stopami bije ogniste serce,  to jest po prostu część naszego życia.

Na półwyspie Reykjanes żyje najwięcej  osób na Islandii, miasta i dzielnice zostały zbudowane w rejonie aktywności wulkanicznej i pozostaje dużą zagadką sposób funkcjonowania tego miejsca. Niebywale interesująco było czytać opowieść osadzoną w tak malowniczym miejscu, z tak zagadkową historią i niemożliwą do przewidzenia przyszłością. Autorka pokusiła się o przybliżenie nam sposobu myślenia Islandczyków, ich spokojnego życia, które przypomina trochę krążenie ćmy wokół ognia – jak sama pisze. Niebezpieczeństwo, które codziennie czyha na senne osady, na niespodziewających się niczego ludzi, na beztroskich turystów. Wybuch, który dotyka powieściowych bohaterów, nie odbiega od tego, co w każdej chwili może przytrafić się na Islandii, dlatego tym bardziej jej powieść jest niepokojąca, intrygująca i zagadkowa. Wkrótce po premierze powieści miały na Islandii miejsce wstrząsy, więc powieść stała się swoistą przepowiednią tego, co mogłoby się wydarzyć. Autorka, słowami Anny, ciekawie opisuje historię kraju:

Wszystko na ziemi powstaje dzięki wybuchom wulkanów. To one dawno, dawno temu stworzyły lądy, a Islandia wciąż jeszcze dzięki nim powstaje.

Takich fragmentów w Ogniach jest wiele, czytamy je z przyjemnością i zafascynowani światem wykreowanym przez pisarkę, ale także światem, który istnieje naprawdę. Takie elementy nie tylko opisują świat przedstawiony, ale także budują nastrój w powieści – katastroficzny, pełen atmosfery nieprzewidywalności, niepokoju i grozy tego, co drzemie tuż pod skórą tego zakątka ziemi. To także w pewnym stopniu metafora życia bohaterki, która swoje uczucia i emocje ukryła głęboko w sobie, schowała przed światem i bliskimi, a nawet przed samą sobą. Jedno małe zdarzenie, jeden szczegół i w Annie także uruchamia się lawina uczuć, która wybucha z siłą równą wulkanowi.

Potęga żywiołu

Ognie to tylko powierzchownie jest powieść o katastrofie ekologicznej, którą można upolitycznić i przemienić na finansowe zyski. Ta kameralna historia dotyka głębszych tematów, jest próbą opisu tego, w jakim rozkroku żyją Islandczycy – z jednej strony pragnąc dla swojego kraju jak najlepiej, chcąc pobudzić gospodarkę i turystykę, a z drugiej pragnąc zachować wyjątkowość swojego miejsca na ziemi. Na nowo poczuć to bijące ogniste serce, z którego się wywodzą. To także powieść dotykająca trudnych rodzinnych relacji, wręcz dysfunkcyjnych, z którymi bohaterka pragnie walczyć sama, ale z którymi tak naprawdę nie ma szans. Tak jak w starciu z bezlitosną naturą – nie jest sama w stanie pokonać swoich obaw i lęków. Wybrzmiewają tutaj bardzo trudne relacje z matką, które rzutują na obraz Anny jako kobiety, żony i matki własnych dzieci, które kobieta stara się kochać, myśląc, że być może tego nie potrafi. Jej matka okazywała jej jedynie chłodne zainteresowanie, a ten deficyt ciepłych uczuć odcisnął na niej swe piętno. Dopiero kataklizm, samospełniająca się przepowiednia, katastrofa i ponury sen – to wszystko dopiero sprawia, że odkrywa moc swojej miłości. Ognie to też właśnie powieść o miłości, skonstruowana tak pięknie, poruszająco i nietuzinkowo, że przez to staje się godna uwagi i refleksji. Jest to historia, która skłania do pytań o miłość i niemiłość, o emocje frapujące ludzkość od wieków. Czyni to od nowa, z innej i ciekawej dla odbiorcy perspektywy, zaskakuje i zmusza do rozważań, pozwala nawet uronić łzę nad przemijalnością ludzkiego życia, zagadkowością natury i nieuchronnością losu.

Muszę przyznać, że bardzo przyciągnęła mnie atmosfera powieści, powoli i sugestywnie budowany nastrój grozy i tego, czego tak naprawdę nikt się nie spodziewa. Ognie napisane są językiem barwnym, sugestywnym, pięknym. Powieść czyta się bardzo dobrze, a piękno prozy Sigríður Hagalín Björnsdóttir onieśmiela.

Ognie to w końcu też powieść o kobiecie, w której drzemią siły zdolne do wielkiej destrukcji. To także powieść o tożsamości, poszukiwaniu tej tożsamości, o ogromnej gamie uczuć, które drzemią w człowieku, a które przez lata trzymane na uwięzi mają prawo wybuchnąć. To historia, która mówi o tym, że czasem czekamy w napięciu na zagrożenie, a ono przychodzi z całkiem nieoczekiwanej strony.

Fot.: Wydawnictwo Literackie


Przeczytaj także:

 W poczytalni: wrzesień 2021

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *