Przemoc, zorras i girl power – Álex Pina, Esther Martínez Lobato – „Sky Rojo” [recenzja]

Jest akcja, jest energia, jest idea. Jeśli nazwiska takie jak Álex Pina i Esther Martínez Lobato nic Wam nie mówią, to tytuł La casa de papel z pewnością już tak, a właśnie twórcy hiszpańskiego hitu Dom z papieru pracowali nad zupełnie nową produkcją, która tematyką znacznie odbiega od słynnego „domu”. I w sumie bardzo dobrze. Chociaż produkcje hiszpańskojęzyczne mają tendencję do wzbudzania mieszanych uczuć, z tego powodu albo się je kocha, albo wręcz nienawidzi. Tak jest również w przypadku Sky rojo, które Was zachwyci lub uznacie ten tytuł za kolejny kicz. Jednak jeśli będziecie czytać między wierszami, produkcja Sky rojo momentami wyda się wręcz rewolucyjna… i uświadamiająca.

Księga I: Manipulacja

Sky Rojo wizualnie robi świetną robotę. Z jednej strony możemy poczuć hiszpański upał wywołujący pragnienie wybrania się na jakieś egzotyczne wakacje, a jazda samochodem wzdłuż dzikich i opustoszałych terenów Hiszpanii tylko podkreśla motyw przewodni całej produkcji, jakim jest ucieczka trzech kobiet przed ich (byłym już) „szefem”. Całość jednak kontrastuje z zimnym mrokiem klubu, który rozświetlony wieloma kolorowymi neonami podkreśla zmysłowość pracujących tam kobiet i przyćmiewa groźne praktyki stosowane przez właściciela klubu.

Historia skupiona jest wokół trzech kobiet: Wendy, Giny i Coral pracujących w jednym z hiszpańskich domów publicznych. Pewnej nocy postanawiają uciec od swojego alfonsa, Romeo, który – jak można się domyślić – nie był zbyt zadowolony na wieść o utracie swoich cennych „produktów”. Można by powiedzieć, że życie dziewczyn w ciągu chwili wywróciło się do góry nogami, lecz prawda jest taka, że wydarzyło się to znacznie wcześniej (o czym informują nas retrospekcje) – w chwili, gdy zostały zmuszone do prostytucji. Z początku serial wydaje się sięgać po bardzo dobrze znane motywy, wliczając w to wątek kobiet pragnących polepszyć swoje warunki materialne i opuszczają swój dom rodzinny (a nawet kraj) w pogoni za pracą. Romeo, alfons i właściciel klubu, był świadomy warunków ekonomicznych swoich „pracownic”, co nie przeszkadzało mu zbytnio w przemocy stosowanej wobec skrzywdzonych już dziewczyn, by zmusić je do realizowania coraz to gorszych fantazji swoich klientów.

Sky Rojo

Księga II: Słodko-gorzka prawda

Serial momentami jest przerysowany do granic możliwości, lecz zaufanie do twórców podpowiada mi, że był to zabieg celowy. Chociażby po to, aby wprowadzić do tej gorzkiej historii elementy komizmu. Gorzkiej, bo oto wchodzimy w świat, w którym kobiety sprowadzane z najdalszych zakątków świata do Hiszpanii, mamione wizją polepszenia warunków ekonomicznych swoich i rodziny, wpadają w pułapkę pewnego alfonsa, który w ten sposób zmusza te biedne dziewczyny do prostytucji. Nie omieszka on manipulować kobietami, obiecując wolność, gdy tylko spłacą swój dług, jednak tak jak w przypadku Giny, okazuje się, że owej „pożyczki” nie w sposób spłacić. Po pierwszym odcinku wymagający widz może odnieść wrażenie, że serial jest bardzo płytki, a nawet (ultra)kiczowaty. Sama złapałam się na niekontrolowanym uprzedzeniu wobec tej Netflixowskiej produkcji, jednak estetyka, która zachwyciła mnie już od pierwszego odcinka, sprawiła, że dałam serialowi szansę. I zdecydowanie było warto. Wraz z kolejnymi odcinkami Sky Rojo  wydaje się przechodzić delikatną, aczkolwiek udaną metamorfozę. Z przerysowanego serialu nastawionego na rozrywkę wyłania się obraz wciąż komiczny, lecz z przesłaniem, który staje się esencją całej historii.

Sky rojo można określić jako gorzką komedię. Z jednej strony twórcy dają nam wiele powodów do śmiechu i wzruszeń, możemy zobaczyć jaką miłością i wsparciem darzą się główne bohaterki, czujemy rozwijającą się między nimi przyjaźń, a do tego można dodać całkiem komiczną walkę z głównym antagonistą (w tym przypadku z alfonsem i jego prześmiewczą świtą). Niektóre wątki zostały rozwiązane w dość „hollywoodzki” sposób, zbyt karykaturalny jak na tego typu produkcję. Jednak, jak już wspomniałam, Sky Rojo potrafi być bardzo przerysowany, lecz dzięki temu wyolbrzymieniu twórcy mogli zmieszać elementy komedii z bolesną prawdą o świecie i nas samych. Pod tą warstwą dobrego humoru, egzotycznego klimatu, dobrej muzyki i tej pozornej płytkości, twórcy prezentują świat pełen przemocy, gwałtów, molestowania, poniżania i wykorzystywania. Prezentują największy koszmar każdej kobiety, jednocześnie pokazując problem, jakim jest przemoc seksualna i wszelkie jej formy stosowane wobec kobiet.

Sky Rojo

Księga III: Świadoma (nie)zgoda

Pierwotnie można odnieść wrażenie, że ta produkcja sięga po najbardziej prymitywne instynkty i dobrze prosperujące trendy w nadziei, że w połączeniu z seksem i kawałkiem kobiecego ciała bardzo dobrze się sprzeda. Nic bardziej mylnego. Im dłużej poświęcałam czasu swoim seansom w akompaniamencie Sky Rojo, zamieniłabym słowo „prymitywny” na określenie „prosty”, lecz w tym przypadku nie jest to w żaden sposób obraza dla twórców Domu z papieru. Pod płaszczem tej prostolinijności Álex Pina i Esther Martínez Lobato starają się uwypuklić problem wszystkich form przemocy seksualnej, ukazując również jej współczesne postacie takie jak brak świadomej zgody czy męska dominacja nad kobiecą seksualnością.

Szczególną uwagę przywiązano do istoty świadomej zgody, co z pozoru wydaje się sprawą oczywistą, jednak niestety wielu o niej zapomina, doprowadzając do tragicznych skutków. Oczywiście, w przypadku protagonistek (ale również każdej kobiety pracująca dla Romeo) nie było mowy o żadnym sprzeciwie, jednak Sky Rojo wiele razy porusza kwestię zgody (jeszcze raz, ŚWIADOMEJ!) przed stosunkiem, co idealnie pokazuje scena z Wendy w jednym z odcinków. Kobieta odzyskała swój głos i prawo do odmowy wobec nachalnego napastnika, jednak ten, biorąc pod uwagę ubiór i przeszłość Wendy, nie omieszkał pokazać swojego niezadowolenia wobec stanowczej decyzji protagonistki. To, co stało się później, musicie zobaczyć sami, lecz monolog Wendy potrafi dotkliwie złamać serce. Nie tylko z powodu przeżyć kobiety, ale również dlatego, że (prawdopodobnie) jest to codzienność wielu kobiet, nie tylko tych pracujących seksualnie.

Sky Rojo

Sky Rojo może wydawać się lekką rozrywką, idealną na binge-watching, jednak osobiście proponuję (a wręcz nalegam!), aby produkcji Álexa Piny i Esther Martínez Lobato poświęcić nieco więcej czasu. Czasu na przemyślenie i refleksję. Twórcy Sky Rojo poprzez rozrywkę dla mas uderzają w jeden z najgorszych – lecz jednocześnie przemilczany i dotknięty największym tabu – problemów, jakim jest przemoc seksualna. Nie tylko w postaci brutalnego gwałtu, lecz niechcianego dotyku czy braku obustronnej zgody. Mimo tego nie doświadczymy tu ciągłej powagi i permanentnej melancholii charakterystycznych dla produkcji traktujących o przemocy seksualnej, takich jak Miasto Niedźwiedzia czy Niewiarygodne. W przeciwieństwie do nich Sky Rojo stawia na bardziej masową produkcję, która pod przykrywką czystej rozrywki stara się przekazać odbiorcy coś istotnego. Tylko czy odbiorca będzie chciał to zauważyć?

Sky Rojo

Fot.: Netflix


 

Przeczytaj także:

Recenzja: „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”

 

Write a Review

Opublikowane przez

Natalia Trzeja

Piszę, więc jestem. I straszę w horrorach. Bu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *