szeli

Wielogłosem o… : „Śladami Szeli, czyli diabły polskie”

Jakub Szela to chyba najbardziej znany pogromca szlachty, czy jak kto woli, dowódca antyszlacheckich oddziałów chłopskich, które w 1846 w trakcie rabacji galicyjskiej siały postrach w zachodniej Galicji (napady na pańskie dwory, pogromy ludności ziemiańskiej oraz na duchowieństwo czy urzędników). Pamięć o jego i podległych mu chłopów wyczynach przeniknęła nie tylko do historii, ale także, a może przede wszystkim, do kultury. I śladami tego człowieka, chłopskiego przywódcy, który chciał wyrżnąć w pień szlachecką Polskę, udajemy się dzięki lekturze książki Piotra Korczyńskiego. Śladami Szeli, czyli diabły polskie to historie ludzi, o których pamiętamy, ale też takich, o których pamiętać niekoniecznie chcemy. I choć z okładki książki spogląda dumny Szela, to o nim samym jest mało – autora interesują diabły zapomniane, głównie artyści, ale też duchowni, którzy coś za sobą zostawili, owiani już legendą, której demitologizacji autor za wszelką cenę nie chce dokonać. I dzięki temu poznajemy historię diabłów takich, jakimi były naprawdę. Publikację Śladami Szeli… Głos Kultury objął patronatem medialnym. 

WRAŻENIA OGÓLNE

Anna Sroka-Czyżewska: Śladami Szeli, czyli diabły polskie Piotra Korczyńskiego to dość nietypowy poczet diabłów. Nie znajdziemy w nim słynnych i owianych aurą majestatu czartów, tak dobrze znanych nam z różnych legend i podań. To przede wszystkim publikacja, która wyłania z mroków historii i mroków zapomnienia postaci, które odcisnęły swe piętno na losach narodu, ale też zostawiły ślad w malarstwie czy rzeźbie. To bardzo pasjonująca i wciągająca lektura, która ujawnia sekrety ludzi, którzy nie wpisują się w ramy bohaterów narodowych czy wybitnych artystów, których dzieła każdy zna i podziwia. To osoby z marginesu świata sztuki i historii – które wypadły poza nawias głównego nurtu, które w jakiś sposób są mitem i legendą i które nieodczarowane snują się w naszej pamięci. Dzięki książce Piotra Korczyńskiego w jakiś sposób wracają do życia, przypominają o sobie, ale nie walczą ze swoim mitem – w końcu mity też czemuś służą.

Jakub Pożarowszczyk: Jak dobrze, że w naszej historiografii odchodzi się od badania i opisywania dziejów wyłącznie tych szlachecko-ziemiańskich. Wydawnictwo RM postanowiło stworzyć serię Ludowa historia Polski i jak zapewnia nas wydawca, ma ona stanowić przyczynek do odzyskania zapomnianych dziejów zwykłych ludzi. Chodzi m.in. o miejską biedotę, chłopów pańszczyźnianych, proletariat tudzież robotników i masę innych ludzi, którzy często wypadali poza nawias społeczny. Śladami Szeli to już druga książka z tej serii. Pierwszą była pozycja Michała Rauszera – Bękarty pańszczyzny opisująca historię buntów chłopskich. Ci, którzy chcą zgłębić temat historii z perspektywy zwykłych osób, na pewno powinni sięgnąć też po pracę Adama Leszczyńskiego – Ludowa historia Polski

Nie ukrywam, że od dawna czekałem na takie publikacje, więc do lektury Śladami Szeli zasiadłem z niemałym zainteresowaniem i na pewno się nie rozczarowałem. Zaskoczył mnie eseistyczny styl autora oraz zaprezentowana przez niego olbrzymia erudycja z pogranicza historii, sztuki i filmu. Więc nie jest to typowy, naukowy, twardy wykład, pomimo dużej ilości faktów, dat i nazwisk. Ta książka za to tętni życiem, rozdziały są krótkie, zwięzłe, opowiadane w sposób intrygujący. Korczyński często odwołuje się do dzieł kultury, ujawniając losy nie pomników historii z brązu, tylko żywych, prawdziwych ludzi, którzy niejednokrotnie zabłądzili na swej życiowej drodze, popełniając straszliwe błędy lub siłując się niejednokrotnie z brutalną rzeczywistością. To są opowieści o nas w minionych czasach.

WADY I ZALETY KSIĄŻKI

Anna: Ogromną zaletą książki Korczyńskiego jest próba podjęcia tematu zgoła inaczej, niż czynią to zazwyczaj historycy. Mamy do czynienia ze szczerym przedstawieniem postaci, które przewijały się w naszej historii od dawien dawna. Wokół tych postaci narosło wiele mitów, które krążą po dziś dzień, podsycane przez narosłe latami skrawki prawd, półprawd i przeinaczeń. Już na samym wstępie poznajemy szczerą opowieść o słynnym krwiożerczym rodzie Batory. Kto nie słyszał bowiem o kąpiącej się w dziewiczej krwi Elżbiecie Batory? Na podstawie jej życia i rzekomych występków powstały niezliczone wersje legendy o jej zbrodniczej działalności. Z kolei na podstawie tych legend i opowiastek powstało wiele powieści, a nawet filmów. Siostrzenica polskiego króla Stefana Batorego wyrosła w oczach ludzi na legendarną wampirzycę, wiecznie młodą szlachciankę, która kąpie się we krwi porywanych dziewic i urządza im w podziemiach swojego zamku w Čachticach piekielne tortury. Mit krwawej hrabiny powielił Walerian Borowczyk w swoim filmie Opowieści niemoralne (1974), a postać Elżbiety występuje w powieściach (ciekawą, ale fikcyjną biografią jest Hrabina: tragiczna historia Elżbiety Batory Rebekki Johns), w serialach i filmach (w hrabinę Batory wcieliła się nawet Lady Gaga w piątym sezonie serialu American Horror Story), a nawet w grach komputerowych (np. Diablo II). Tym bardziej właśnie zaskakuje i otwiera oczy pierwszy rozdział książki Korczyńskiego o tytule Straszny ród Batorych – pokazuje mit Elżbiety Batory w bardzo wymowny sposób, ale nie próbuje jakoś specjalnie go obalać. Dzięki takiemu ujęciu tematu dostrzegamy wiele niuansów tego, jak funkcjonuje mit, jak się tworzy i co na niego wpływa. Niesamowicie wciągający jest to rozdział pokazujący niezaprzeczalną zaletę publikacji – brak osądzania, rzetelność przedstawionych faktów oraz lekkość opowiadanej historii – z polotem i w humorystycznym stylu. 

Jakub: Podobało mi się to, że autor skupił się w swoich opowieściach głównie na XIX i XX wieku. Korczyński nie silił się na to, aby opowiadać o zwykłych ludziach z czasów średniowiecza tudzież nowożytności. Zapewne z powodu tego, że zasoby źródłowe dla takich tematów wydają się dosyć skromne. Inna sprawa, że to właśnie wiek XIX jest tym momentem przebudzenia świadomości całych mas. To w XIX wieku tworzą się ruchy chłopskie oraz robotnicze i niewątpliwie te właśnie czasy są dobrym tłem do osobistych dziejów bohaterów Śladami Szeli.

Zaletą publikacji są odniesienia do dzieł filmowych. Autor doskonale orientuje się w kinematografii polskiej, szczególnie z czasów PRL-u (i nie tylko!). Parę razy miałem ochotę przerwać lekturę i najnormalniej w życiu obejrzeć wspomniane przez Korczyńskiego filmy, jak chociażby ikoniczny Popiół i Diament, o którym napomknął autor, opowiadając nam o wspaniałym Adamie Pawlikowskim, aktorze grającym w filmach Wajdy; naturszczyku (sprawdźcie, Drodzy Czytelnicy, słynną scenę w barze z płonącymi kieliszkami zagrana ze Zbigniewem Cybulskim – mistrzostwo gry aktorskiej), którego niestety rzeczywistość brutalnie przeczołgała i to niestety, niejednokrotnie.

Wady? Poważniejszych nie zauważyłem. Nie sprawdzałem każdego faktu, zresztą książka ma charakter popularnonaukowy, więc krytyka na poziomie akademickim nie jest wskazana. Jedna rzecz mi się rzuciła w oczy, a mianowicie, autor pomylił się lekko, mówiąc, że Chłopicki z powodu wątpliwości co do sensu dalszej walki po bitwie pod Grochowem, złożył dowództwo nad armią powstania listopadowego. Wydaje mi się, że jednak w trakcie bitwy u Chłopickiego nastąpiła zmiana i będąc wcześniej niechętnym powstaniu, prowadząc politykę wręcz kunktatorską jak dyktator, generał uwierzył w możliwości armii polskiej walczącej z Rosjanami. A wodzem być przestał z prostego powodu: Chłopicki walczył w pierwszej linii i został ciężko ranny w nogę od rosyjskiego granatu i musiał opuścić pole bitwy. Po bitwie udał się na leczenie do Krakowa i tam mieszkał do końca życia. Niestety, niesiony na noszach, przekazał dowództwo Janowi Skrzyneckiemu.

ULUBIONY ROZDZIAŁ

Anna: Biorąc na poważnie opisywanie polskich diabłów, Korczyński nie mógł pominąć w zestawieniu postaci, która w środowisku sztuki urasta do prekursora polskiego performance. Marian Henel – nazywany lubieżnikiem z Branic czy też Maniusiem – wydał mi się najbardziej odrażającym diabłem z całego panteonu postaci zaprezentowanych przez autora. Jednak porównania, jakich dokonuje Piotr Korczyński, są tak trafne i tak fascynujące, że nie mogłam tu pominąć tego rozdziału, zatytułowanego po prostu Lubieżny pingwin z Branic. Czemu pingwin? Ano już na samym początku rozdziału jest nam to wyjaśnione – chodzi o dość ciekawe porównanie Mariana Henela do pingwina, który zamieszkiwał kanały ściekowe Gotham City i był jednym z najbarwniejszych przeciwników Batmana. Tak samo otyły, tak samo Niski i tak samo okrutny – tak można podsumować Henela. Autor dodaje:

Pingwin z komiksu miał w rzeczywistości swoje alter ego – skrzywdzonego przez los i ludzi karła socjopatę, który jednak w odróżnieniu od komiksowego Pingwina tworzył prawdziwe dzieła sztuki.

Mamy świetne rozpoczęcie – historia życia i twórczości postaci z marginesu świata sztuki, bo jak nazwać inaczej okrutnego dewianta, który tworzy gobeliny, które jednych brzydzą, a drugich oczarowują? Autor nie zamieszcza żadnych zdjęć twórczości Henela, ale łatwo możemy odnaleźć je sami i zobaczyć, jak wyglądały dzieła stworzone przez tego osobliwego twórcę. Czy nam się to podoba, czy nie – musimy przyznać, że postać przywołana przez Korczyńskiego, jest naprawdę frapująca – zamknięty w szpitalu psychiatrycznym i chorujący na zaburzenia osobowości o charakterze dewiacji seksualnych potwór, który w piwnicach szpitalu w Branicach urządzał polowania na szczury i tworzył przyciągające uwagę ogromne gobeliny, które stały się wręcz legendarne. 

Jakub: Trudno wybrać. Na pewno ważnym dla mnie momentem tej książki jest rozdział o Berku Joselewiczu. Zapewne dlatego, że pochodzę z miejscowości, w której słynny pułkownik wojsk Księstwa Warszawskiego dokończył swojego żywota i w pewnym sensie wychowywany byłem w kulcie jego osoby. Nie ukrywam jednak, że trudno go zaliczyć do kategorii „diabłów polskich” – w porównaniu do pozostałych bohaterów Śladami Szeli jest to postać wręcz nieskazitelna. Podejrzewam, że autor miał świadomość, iż wielu „patriotów” Berka absolutnie nie zaliczy do grona bohaterów narodowych, bo był on wyznania mojżeszowego. A to niewątpliwy bohater trzech narodów, nawet jeśli jego koniec, czyli śmierć na kockim rynku, gdy starał się w stanie dużego upojenia alkoholowego dowodzić swoim oddziałem, kładzie się cieniem na jego życiorysie.

Drugim moim ulubionym momentem jest rozdział opowiadający losy socjalistycznego działacza Juliana Blachowskiego, który walczył o poprawę losu robotników w żyrardowskiej fabryce lnu w dwudziestoleciu międzywojennym. A za przeciwnika miał potężnych, francuskich przemysłowców, którzy odkupili od państwa fabrykę. Walka była nierówna, co popchnęło Juliana do dramatycznego czynu w postaci morderstwa. Dlaczego o tym wspominam? Korczyński przy okazji zgrabnie dekonstruuje mit wielkiej II Rzeczpospolitej, a takie teksty są potrzebne, bo bezkrytyczne podejście wielu współczesnych historyków do czasów międzywojnia jest w mojej ocenie po prostu szkodliwe i utrwala fałszywe mity w świadomości społeczeństwa.

STYL

Anna: Styl, w jakim napisana jest publikacja Śladami Szeli, czyli diabły polskie charakteryzuje się dużą swobodą i lekkością, a czytelnikowi łatwiej dzięki temu przebrnąć niekiedy przez niuanse historyczne. To bardzo ważne w lekturze, której istotą jest przywoływanie postaci z różnych miejsc i czasów, epok i w różnych kontekstach. Styl Korczyńskiego przypomina nieco styl gawędziarski, snuje on opowieści z dużą dozą humoru i zaciekawia czytelnika nawiązaniami do popkultury.  

Jakub: Zasadniczo trudno mi coś dodać. Już mówiłem o tym wcześniej – Korczyński nie pisze typowej historii dla twardogłowych z masą przypisów i komentarzy, tylko, jak dobrze zauważyłaś, przyjął styl lekki, przyjemny dla mniej obeznanego czytelnika i o to w tym chodzi. Uważam, że w nowoczesnej historiografii brakuje postaci takich jak Paweł Jasienica czy też Jerzy Łojek, którzy potrafili trudne zagadnienia naszej historii podać w przystępnej formie. W taki nurt traktowania o historii wpisuje się Piotr Korczyński; skoro mówimy o ludowej historii Polski, to niezwykle istotne jest, aby te pozycje były przystępne dla każdego, nawet dla mniej wprawionego czytelnika.

WYDANIE

Anna: Książka podzielona jest na rozdziały, w których poruszana jest historia wybranych przez autora postaci. Rozdziały są ciekawie zatytułowane, co na pewno skłania do szybkiej lektury. Warto dodać, że znajdziemy też w publikacji ilustracje, które nawiązują do tematu, a całość jest częścią większej serii – „wymazana historia Polski”.

Jakub: Cała seria przykuwa okładkami. Bękarty Pańszczyzny i Śladami Szeli posiadają charakterystyczne, kolorowe, wręcz pastelowe okładki rzadko spotykane na półkach z książkami historycznymi. Ilustracje samego Korczyńskiego są frapujące, niełatwo obojętnie obok nich przejść, stanowią wartość dodaną całego wydawnictwa.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Anna: Śladami Szeli, czyli diabły polskie uderza w czułe struny narodu polskiego – wyciąga na wierzch biografie ludzi oczernionych, złych i okrutnych, ale też takich, którzy w meandrach losu wybrali nie tę ścieżkę, którą powinni. Publikację Korczyńskiego czyta się z ogromnym zainteresowaniem, ale też z poczuciem, że coś nas ominęło, że w pewnym stopniu mitologizacja niektórych przywołanych postaci im zaszkodziła. Z tej lektury wynika też to, że mity i legendy żyły zawsze własnym życiem, odporne na próbę wyprostowania historii. Piotr Korczyński nie ocenia, nie poucza i nie próbuje z mitem walczyć. W zabawny i szczery sposób pokazuje to, co stało się z niektórymi postaciami, jak zostały zmielone w popkulturowej maszynce i jak funkcjonują dziś.  

Jakub: A ja powiem, że czasami Korczyński z mitami walczy, ale tymi szkodliwymi, jak mitem o wspaniałej II RP i dominującym ostatnio w przestrzeni publicznej mitem o żołnierzach niezłomnych. Osobiście uważam, że historię trzeba „prostować” w stronę faktów i prawdy, jakąkolwiek ona by nie była, szczególnie że historycy często popełniając błąd, chociażby prezentyzmu, mocno ją zniekształcają. Tylko jak to zrobić? Na pewno nie należy przemilczać niewygodnych tematów i pamiętać o wszystkich aktorach historycznego teatru dziejów. Korczyński na kartach Diabłów polskich na pierwszy plan wysnuwa aktorów, którzy dotychczas nie grali nawet ról drugoplanowych, tylko przedstawia nam bliżej losy statystów. Osób, które dosłownie na sekundy przemykają przez kadr. I dobrze, bo to niejednokrotnie pasjonujące postacie i szkoda, aby historia o nich milczała.

Fot.: Wydawnictwo RM.

szeli

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

2 Komentarze

  • świetna dyskusja, trafne uwagi! A książkę zdecydowanie warto przeczytać. :)

    • Serdecznie dziękujemy i polecamy się na przyszłość :)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *